W sobotę (11.05) tylko we wschodniej połowie kraju można było liczyć na w miarę korzystną pogodę, ponieważ po wczesnopopołudniowych burzach z ulewami, które przetoczyły się w pasie od Mazur, Suwalszczyzny i Podlasia przez wschodnie Mazowsze i Lubelszczyznę po Podkarpacie, na resztę dnia niebo rozpogodziło się.
Na zachodzie kraju przez większą część dnia było pochmurno, w dodatku zaczęły przechodzić miejscami ciągłe opady deszczu, zerwał się też silniejszy wiatr, który jest zapowiedzią dużo większych zmian w pogodzie, związanych z nadciągającym frontem atmosferycznym.
Aż do niedzielnego (12.05) wieczora w pasie od Ziemi Lubuskiej przez Wielkopolskę i Kujawy po Warmię spodziewamy się chwilami obfitych opadów deszczu, przeważnie o charakterze ciągłym. W dobę spadnie tam przeważnie od 10 do 15 mm deszczu, jednak lokalnie nawet 25 mm. Możliwe są lokalne zalania dróg, chodników i posesji.
W niedzielę (12.05) mocniej popada także miejscami na południu i południowym wschodzie kraju. Tam sumy opadów mogą sięgać od 5 do 10 mm, a lokalnie podczas popołudniowych burz jeszcze więcej, także z drobnym gradem.
Szykujcie się na kolosalne zróżnicowanie temperatury. W najcieplejszym momencie dnia termometry pokażą od 10 do 14 stopni na zachodzie i od 20 do 21 stopni na wschodzie kraju. Jednak w trakcie opadów deszczu, głównie w pasie od Pomorza Gdańskiego i Kujaw po Wielkopolskę i Śląsk temperatura nie będzie przekraczać 7-8 stopni.
Jakby tego było mało, to jeszcze spodziewamy się porywistego wiatru wiejącego początkowo z południowego wschodu, ale z biegiem dnia skręcającego na północny zachód i nasilającego się. Będzie on potęgować uczucie chłodu, a co za tym idzie, obniżać temperaturę odczuwalną.
Napływ dużo chłodniejszej masy powietrza osiągnie swoje apogeum osiągnie na samym początku przyszłego tygodnia, gdy w pełni dnia na południu i w centrum kraju w strugach deszczu będzie zaledwie 6-7 stopni! W dodatku poranki na zachodzie i północy znów przyniosą przymrozki.
Źródło: TwojaPogoda.pl