O tym, że człowiek nie powinien się brać za manipulowanie pogodą dla własnych korzyści, świadczą ostatnie wpadki Rosjan i Arabów. Ci pierwsi wczoraj (9.05) podczas dorocznej parady na Placu Czerwonym w Moskwie, z okazji Dnia Zwycięstwa, próbowali rozpędzić chmury, ale im się nie udało, czym narazili się samemu Władymirowi Putinowi.
Znacznie gorzej skończyły się popisy wojskowych ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, którzy oficjalnie przyznają, że od 2006 roku prowadzą operacje zasiewania chmur, aby największa od 900 lat susza nękająca Półwysep Arabski, dobiegła końca.
Każdego roku wojskowi wykonują około 160 misji, w trakcie których z samolotów na chmury są zrzucane ładunki z jodkiem srebra. Ta sól o żółtym zabarwieniu, w zetknięciu się z cząsteczkami pary wodnej, powoduje ich kondensację w większe krople. Krople te stają się tak ciężkie, że nie mogą ich udźwignąć prądy termiczne i dzięki temu spadają na ziemię w postaci deszczu.
W Emiratach operacje zasiewania chmur są prowadzone głównie nad terenami górzystymi, a więc w pobliżu pogranicza z Omanem, aby podnieść poziom deszczówki w warstwach wodonośnych i zbiornikach wodnych. Szansa na udane zasiewanie nad górami jest większa niż nad pustyniami.
Jednak jak zarzekają się wojskowi, loty odbywają się też nad miastami, jak tylko pojawią się nad nimi jakiekolwiek większe chmury, które można za pomocą chemii „zmusić” do dawania opadów. Okazuje się, że jest to opłacalne, ponieważ koszt zasiania 24 chmur wynosi około 5 tysięcy dolarów.
Dla porównania odsalanie morskiej wody jest wielokrotnie droższe, gdyż koszt samej instalacji to co najmniej 850 milionów dolarów. Biorąc pod uwagę to, że średniej wielkości chmura mieści 400 milionów litrów wody, a operacja zasiewania zwiększa sumę opadów o 10 procent, to można uzyskać wodę wartą 100 tysięcy dolarów.
Suszę zmienili w powódź
Naukowcy, którzy współpracują z władzami Emiratów Arabskich przy wywoływaniu deszczu, mówią o pierwszych efektach swojej misji. Jednak nie brakuje też porażek i to spektakularnych. Jedną z nich jest kataklizm, który dotknął najdalej położony na północ emirat Ras Al Khaimah.
Mieszkańcy nie mogli się tam doczekać życiodajnego deszczu. Gdy już nadciągnęły granatowe chmury i zaczęło padać, to nie chciało przestać. W efekcie w ciągu zaledwie kilkudziesięciu godzin spadło tyle deszczu, ile zazwyczaj spada przez 2,5 roku!
Trzeba zaznaczyć, średnia roczna suma opadów w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wynosi zaledwie 100 mm i jest sześciokrotnie mniejsza niż w większości polskich miast. Jednak w emiracie spadło aż 247 mm. Pobity został poprzedni rekord z 2003 roku, kiedy odnotowano 190 mm deszczu.
Służby alarmowe odebrały 3 tysiące wezwań od przerażonych mieszkańców, którym przyszło zmierzyć się z dawno niewidzianym żywiołem, będącym ostatnią rzeczą, jakiej spodziewali się podczas wieloletniej, wyniszczającej suszy.
Ratownicy udzielili pomocy ponad 700 osobom, które utknęły w samochodach na zalanych drogach. W niektórych miejscach woda sięgała wysokości kilku metrów. Niewiele brakowało, aby kierowcy i pasażerowie utonęli. Ratowano też 170 turystów w rejonie Jebel Jais, najwyższej góry w Emiratach, którzy utknęli z powodu powodzi i osunięć ziemi.
Jednak władze, mimo kryzysu, odtrąbiły sukces wskazując na rolników, zadowolonych z obfitych opadów, które pomogły im uratować wyschnięte uprawy. Czy rzeczywiście jest się z czego cieszyć? Według najnowszych danych operacje manipulowania pogodą, zwłaszcza zasiewania chmur w walce z suszą, są prowadzone w 60 krajach na pięciu kontynentach.
Jednakże, aby nikomu nie przyszło do głowy porywanie się z motyką na słońce, w 1976 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło rezolucję zakazującą modyfikowania pogody dla celów militarnych. Naukowcom pozwolono jedynie „bawić się” klimatem w pokojowych celach.
Zgodnie z teoriami spiskowymi, nie wszyscy się tej rezolucji przestrzegają. Podobno USA, Rosja i Chiny prowadzą ze sobą wojny pogodowe. Ostatnio kilkakrotnie o manipulowanie pogodą w Iranie tamtejsze władze oskarżały swoich największych wrogów, USA i Izrael.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Esquireme.