Warmia, Mazury i północne Mazowsze to obecnie najbardziej wysuszone obszary w naszym kraju. Ostatni deszcz z prawdziwego zdarzenia widziano tam pod koniec marca. Dlatego wielka była radość rolników i leśników, gdy minionej nocy zaczęło wreszcie padać.
Deszcz nie był obfity, wręcz przeciwnie, jedynie symboliczny, ale to dopiero początek zmian w pogodzie, które na szczęście zmierzają ku dobremu. Do czwartkowego (2.05) poranka w Olsztynie spadło zaledwie 0,3 mm deszczu, ale podczas wieczornych i nocnych opadów dopadało kolejne 7 mm.
To już sporo, ponieważ przez cały kwiecień nie obserwowano tam ani jednego opadu, który dałoby się zmierzyć pluwiometrem (deszczomierzem), a więc o sumie co najmniej 0,1 mm. Podobna sytuacja nie zdarzyła się w tym miesiącu przynajmniej od 1951 roku, a więc na tle ostatnich niemal 70 lat. Dotychczas najsuchszym kwietniem był ten z 1988 roku, gdy spadło 8,7 mm deszczu.
Miniony kwiecień był w stolicy Warmii również najbardziej suchym miesiącem przynajmniej od połowy ubiegłego wieku. Wcześniej to mało zaszczytne miano piastował październik 1979 roku, gdy przez cały miesiąc napadało zaledwie 0,9 mm deszczu. Coś podobnego zdarza się tylko raz na całe pokolenie.
Dla porównania norma wieloletnia opadów w kwietniu w Olsztynie to 35 mm. Zdarzało się, że była ona przekraczana nawet trzykrotnie. Przykładowo w 1999 roku spadło aż 110 mm deszczu i był to najbardziej wilgotny kwiecień co najmniej od połowy ubiegłego wieku.
Nie tylko w Olsztynie padł rekord. W wielu miejscowościach północnej połowy naszego kraju tak niskich sum opadów w kwietniu nie było od bardzo dawna. W Warszawie, gdzie przez cały miesiąc spadły tylko 3,2 mm deszczu, pobity został poprzedni rekord z 1976 roku, który wynosił 3,5 mm.
Im dalej na południe kraju, tym padało częściej i intensywniej, dzięki czemu kwiecień zapisał się bardziej wilgotno. W najbardziej deszczowym mieście wojewódzkim, a więc w Krakowie, napadały aż 73 mm deszczu wobec normy z wielolecia wynoszącej 46 mm. Z kolei miejscami w woj. małopolskim i śląskim miesięczna suma opadów przekroczyła 100 mm.
Kiedy susza zacznie ustępować?
Rolnicy z północno-wschodniej Polski czekają jednak na o wiele bardziej obfite opady. W perspektywie następnych kilku dni padać będzie nadal niewiele, ale deszcze mogą się pojawiać niemal codziennie. Na większe ulewy przyjdzie im poczekać do około 9 maja.
Później miałoby padać zdecydowanie intensywniej. Najbardziej obiecujące prognozy wskazują, że do 18 maja na całą wschodnią Polskę miałoby spaść nawet powyżej 100 mm deszczu. Byłoby to dla miejscowych rolników przysłowiowe wpadnięcie z deszczu pod rynnę, ponieważ są to już ilości podtopieniowe, które mogą powodować gnicie upraw.
Jeśli te prognozy by się potwierdziły, to maj zapisałby się wyjątkowo deszczowo w porównaniu do niezwykle suchego kwietnia. Susza mogłaby się zmienić w podtopienia, a przecież tego nikt nie chce. Wystarczą umiarkowane opady, aby susza uległa złagodzeniu. Ulewy nie są pożądane.
Jak już wielokrotnie wcześniej uprzedzaliśmy, 2019 rok będzie w Polsce pełen skrajności. Okresy suche będą się przeplatać z mokrymi, podobnie jak okresy ciepłe z zimnymi. Tak będzie nie tylko przez całą wiosnę, ale również latem.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW.