To dopiero trzeci taki przypadek na tle całej historii meteorologii. U wschodnich wybrzeży Brazylii narodził się tropikalny cyklon, któremu nadano imię Iba. Zjawisko to niezwykłe, ponieważ w tej części świata wody oceaniczne są zbyt chłodne, aby formacje burzowe mogły się przeobrażać w cyklony.
Tropikalne cyklony powstają nad bardzo ciepłymi wodami oceanicznymi. Z definicji wynika, że powierzchnia wody musi mieć co najmniej 26 stopni, aby za sprawą parowania taka formacja burzowa mogła się w ogóle narodzić i przetrwać.
Zdarzają się jednak wyjątki. Gdy cyklon powstanie nad chłodniejszymi wodami, wówczas mówi się o nim subtropikalny. W ostatnich latach odnotowuje się coraz więcej formacji burzowych, które rodzą się nad coraz chłodniejszymi wodami tam, gdzie dotąd nie miało to jeszcze miejsca.
W ostatnim czasie powierzchnia wód u wybrzeży Brazylii ogrzała się wyjątkowo za sprawą rekordowych fal upałów. Cyklon Iba nie okazał się bardzo silny, jednak zdołał przynieść ulewne deszcze, które spowodowały lokalne podtopienia.
Gdy w marcu 2010 roku narodził się poprzedni, drugi tego typu cyklon, wysokie fale rozbijały się o plaże brazylijskich stanów Rio Grande do Sul i Santa Catarina. Nie doszło wówczas do szkód materialnych, w przeciwieństwie do ewenementu, który miał miejsce 6 lat wcześniej.
W kwietniu 2004 roku cyklon Santa Catarina (od nazwy miejscowości, którą spustoszył) przyniósł huraganowy wiatr osiągający 150 km/h, a także ulewne deszcze i powodzie, które zabiły co najmniej 3 osoby i pozbawiły dachu nad głową ponad 30 tysięcy ludzi. Szkody wyceniono wtedy na miliony dolarów.
Więcej dziwacznych cyklonów
Zaledwie przed rokiem w maju mieliśmy kolejny nietypowy przypadek cyklonu, który zapisał się na kartach meteorologii, choć nie wiadomo na jak długo. Meteorolodzy zaobserwowali wtedy na zdjęciach satelitarnych południowego Pacyfiku formację, która wykazywała cechy subtropikalnej.
Utworzyła się ona nad powierzchnią wód o temperaturze poniżej 20 stopni. Była to część układu niżowego, który rozpadł się. Jego centralna część uformowała się na kształt miniaturowego cyklonu z charakterystycznym okiem ciszy.
Bardzo podobny fenomen miał miejsce na przełomie kwietnia i maja 2015 roku. Wówczas narodził się subtropikalny cyklon Katie. Miało to miejsce w rejonie Wyspy Wielkanocnej. Okrzyknięto go wówczas najdalszym na południe Pacyfiku subtropikalnym cyklonem w dziejach meteorologii.
Okazuje się, że Katie długo swego wyjątkowego miana nie piastowała. Póki co bezimienna burza subtropikalna zrodziła się przed kilkoma dniami nieco dalej na południe, bijąc tym samym kolejny rekord i elektryzując meteorologów.
Nie tylko nad południowym Atlantykiem i południowo-wschodnim Pacyfikiem tworzą się formacje burzowe o znamionach cyklonów subtropikalnych i tropikalnych, które spędzają sen z powiek naukowcom. Podobnie jest nad wodami Morza Śródziemnego.
W ostatnich miesiącach w pasie od Tunezji i Włoch przez Libię po Grecję narodziły się co najmniej dwie takie formacje, które wirując przyniosły niszczycielskie powodzie. Jednak ze zdecydowanie najgorszym takim incydentem mieliśmy do czynienia w połowie listopada 2017 roku.
Subtropikalny cyklon Numa (Zenon) przyniósł katastrofalne ulewy w Grecji. Powodzie i osunięcia ziemi kosztowały wtedy życie 18 osób. Mieszkańcy nie zostali dostatecznie ostrzeżeni przed siłą żywiołu, a służby nie miały instrukcji postępowania w obliczu niecodziennego zjawiska.
Choć cyklony tego typu nie są tak potężne, jak tropikalne huragany, to jednak mogą na obszarach, gdzie ludność nie jest przygotowana na silne burze, siać spore spustoszenie. Wraz z postępowaniem zmian klimatycznych takie pogodowe fenomeny mogą się zdarzać coraz częściej.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NOAA.