Sobotnie (9.03) popołudnie w wielu regionach kraju minęło pod znakiem nieczęsto widywanych o tej porze roku burz. Były one związane z rozbudowanymi chmurami burzowymi Cumulonimbus, które niosły ze sobą, jak się okazuje, nie tylko błyskawice, ulewne deszcze i gradobicia.
Na Mazowszu z jednej z takich chmur wyłonił się szary lejek kondensacyjny, który zaczął opadać w kierunku ziemi. Około godziny 17:24 ujrzeli go kierowcy i ich pasażerowie podróżujący drogą ekspresową S7 na wysokości Grójca na Mazowszu.
Skontaktowała się z nami nasza czytelniczka Anna, która jechała samochodem z Warszawy w kierunku Radomia i twierdzi, że w pewnym momencie lej obniżył się na tyle nisko, że wydawało się, iż sięgnął powierzchni ziemi. Pewności jednak nie ma, ponieważ powierzchnię ziemi przysłaniały co chwilę zabudowania i drzewa.
Wątpliwości jednak nie mają mieszkańcy zabudowań położonych w pasie od Lipia przez Starą Wieś i Boruty po Lewiczyn, nieco na południe od Grójca, gdzie właśnie w tym czasie wichura pozrywała dachy z domów i poprzewracała słupy energetyczne w wyniku czego ranna została starsza kobieta. Mogły to być szkody poczynione bezpośrednio przez trąbę, jak i towarzyszący komórce burzowej wiatr prostoliniowy.
Nawet jeśli lej nie dotknął ziemi, to było już bardzo blisko. Choć to, czy był kontakt leja z gruntem dla przeciętnego obserwatora wydaje się nie mieć większego znaczenia, to jednak dla meteorologów znaczenie ma kolosalne, ponieważ tylko po dotknięciu ziemi przez lej kondensacyjny może on być uważany oficjalnie za pełnoprawną trąbę powietrzną, czyli tornado.
Jeśli tak się stało, to byłby to pierwszy w tym roku przypadek trąby powietrznej w naszym kraju, w dodatku nadzwyczaj wczesny, ponieważ zwykle pierwsze tego typu zjawiska notowane są w maju lub czerwcu. Również lejki kondensacyjne widywane są nie wcześniej niż w kwietniu. Marcowy zalążek tornada to ewenement.
Jednak pogoda w ubiegły weekend (9-10.03) była nadzwyczaj sprzyjająca ekstremalnym zjawiskom. Burze przetoczyły się nad 14 z 16 województw. Wygenerowały one setki tysięcy piorunów, głównie międzychmurowych, ale zdarzały się też doziemne, czego dowodem jest pożar domu jednorodzinnego w Łaziskach na Śląsku, po tym, gdy uderzył w niego piorun.
Źródło: TwojaPogoda.pl