Historyczne rekordy temperatury posypały się w Argentynie i Chile w Ameryce Południowej. W sumie odnotowano nowe rekordy w ponad 20 miejscowościach. Szczególnie zaskakująca jest temperatura, która panowała w mieście Punta Arenas na archipelagu Ziemi Ognistej w Patagonii.
Jest to baza wypadowa polarników i turystów, z której statkami lub samolotami przemieszczają się oni do baz polarnych w Antarktyce. Termometry po raz pierwszy w historii pomiarów wskazały tam aż 28,7 stopnia. Naprawdę niewiele brakuje już do 30 stopni, która uznawana jest w tej części świata, podobnie jak u nas, za próg upału.
Jeszcze bardziej niezwykły rekord padł w rejonie lodowca Perito Moreno, który jest popularną atrakcją turystyczną w Parku Narodowym Los Glaciares w południowo-zachodniej prowincji Santa Cruz w Argentynie. Lodowiec, który ma 258 kilometrów kwadratowych powierzchni i 30 kilometrów długości jest trzecią co do wielkości na świecie rezerwą wody pitnej.
Tym bardziej niepokoi temperatura, która została tam odnotowana, a która sięgnęła aż 38 stopni w cieniu. Ściany lodowca dosłownie rozpadały się na oczach turystów. Choć to spektakularne zjawisko o tej porze roku nie jest niczym nadzwyczajnym, to jednak tym razem jego skala była niespotykana nigdy wcześniej.
Rekordowo ciepło było też na wyspie Sea Lion wchodzącej w skład archipelagu Falklandów, wysp znajdujących się pod administracją brytyjską, ale prawa do nich rości sobie także Argentyna. Temperatura po raz pierwszy sięgnęła tam 21,7 stopnia.
Jeszcze jeden rekord ciepła jest warty odnotowania. Mowa o temperaturze, która wymęczyła mieszkańców Santiago, stolicy Chile. Zmierzono tam aż 39,3 stopnia. Z lokalnych mediów dowiadujemy się, że wielu mieszkańców przypłaciło to wizytą w szpitalu. Ludzie mdleli na ulicach, bo ulegali odwodnieniu i przegrzaniu.
Źródło: TwojaPogoda.pl / WMO.