Meteorolodzy przecierają oczy ze zdumienia. Nad środkowym i północnym Pacyfikiem spotkały się aż cztery układy niskiego ciśnienia, które wspólnymi siłami z dalekiej północy sprowadziły nad zwykle bardzo ciepłe Hawaje, nadzwyczaj zimne powietrze.
Zbliżające się centrum jednego z niżów spowodowało gigantyczny spadek ciśnienia i gwałtowne nasilenie się wiatru, który spiętrzył fale sztormowe. W Zatoce Waimea, u północnych wybrzeży wyspy Oahu, fale miały wysokość aż 18 metrów, przy porywach wiatru do 110 km/h.
Surferzy, którzy uwielbiają skakać po falach sztormowych na swych deskach, tym razem musieli się obejść smakiem, ponieważ wiało zbyt mocno. Ratownicy zdecydowali się zamknąć wszystkie plaże dla turystów i wywiesić czerwone flagi oznaczające całkowity zakaz wchodzenia do wody.
O wiele mocniej wiało w wyższych partiach Hawajów, gdzie na szczycie Mauna Kea odnotowano najpotężniejszy wiatr w spisanej historii prowadzenia pomiarów meteorologicznych. Jego średnia prędkość dochodziła do 200 km/h, jednak pojedyncze porywy nawet do 305 km/h. Tak mocno wieje zwykle podczas tropikalnego huraganu najwyższej, piątej kategorii.
Na szczęście huraganowe podmuchy nie spowodowały żadnych poważniejszych szkód, ponieważ na szczycie wulkanu położone jest słynne obserwatorium astronomiczne, którego budynki są zbudowane tak, aby były odporne nawet na najbardziej skrajne oblicza aury.
Nie tylko nadzwyczaj silny wiatr zaskoczył meteorologów. Po nagłym spadku temperatury w okolice zera, zaczął prószyć śnieg. Chociaż szczyty wulkanów Mauna Kea i Mauna Loa są jednymi miejscami na Hawajach, gdzie zimą można spotkać śnieg, to jednak tym razem izoterma zera stopni obniżyła się tak bardzo, że zabieliło się w Parku Narodowym Wulkanów Hawaiʻi.
Nigdy wcześniej nie obserwowano tam opadów śniegu, nigdy też tamtejsze wulkany nie zostały okryte białym puchem, a przecież park oficjalnie otwarto w 1916 roku. Podobnie było na wyspie Maui, gdzie śnieg pierwszy raz w historii okrył wulkan Haleakalā. Po informacjach podanych przez lokalne media, wielu mieszkańców i turystów wybrało się tam, aby na własne oczy zobaczyć ten fenomen, który może się już nie powtórzyć.
Niestety, skutki niepogody są tragiczne. We wzburzonym morzu na wysokości wyspy Maui utonął 66-letni turysta z Kalifornii. Jedna osoba została też poważnie ranna, gdy linia energetyczna zerwana przez złamaną przez wichurę gałąź, upadła na jej samochód.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Hawaii News.