Księżyc ma większy wpływ na naszą planetę i samopoczucie każdego z nas, niż dotąd myśleliśmy. W jaki sposób jedyny satelita Ziemi steruje pogodą i utrudnia spokojny sen podczas pełni? Okazuje się, że głównym czynnikiem są siły grawitacyjne. Największa ich intensywność przypada podczas pełni i nowiu Księżyca, gdy Słońce, Księżyc i Ziemia znajdują się na jednej linii.
Najbardziej znany wpływ objawia się wówczas w postaci pływów morskich. W miejscach, gdzie pływy bywają największe, a więc u wybrzeży Kanady czy Japonii, poziom morza potrafi się wahać nawet o kilkanaście metrów. Mniejsze pływy występują codziennie, gdy nad danym miejscem Księżyc znajduje się w najwyższym punkcie nad horyzontem lub pod nim.
To właśnie wówczas, według Tsubasy Kohyamy, naukowca z Uniwersytetu Stanu Waszyngton w USA, siły grawitacyjne Księżyca wybrzuszać ziemską atmosferę w jego kierunku, tym samym nie tylko powodując większe pływy, lecz również podnosząc ciśnienie atmosferyczne.
W efekcie w dolnych warstwach atmosfery temperatura wzrasta, a cieplejsze powietrze jest w stanie pomieścić więcej wilgoci. Jednak gdy wilgotność względna powietrza nie ulega zmianie, a temperatura nadal rośnie, to powietrze jest mniej wilgotne niż mogłoby być. Ostatecznie zmniejszają się sumy opadów.
W jaki sposób naukowcy dowiedli, że obecność Księżyca w zenicie sprawia, że może spaść mniej deszczu niż spadłoby, gdyby Księżyc dopiero wschodził? Kohyama przeanalizował szczegółowe dane zebrane między 1998 a 2012 rokiem przez japońskiego satelitę meteorologicznego TRMM, który na co dzień zajmuje się monitorowaniem sum opadów w tropikach.
Wynika z nich, że w strefie międzyzwrotnikowej, pomiędzy 10 stopniem szerokości geograficznej południowej a 10 stopniem szerokości geograficznej północnej, w momencie, gdy Księżyc znajdował się w najwyższym punkcie nad horyzontem i najniższym punkcie pod horyzontem, suma opadów zmniejszała się o 1 procent. Oczywiście jest to dla naszego oka niezauważalne, jednak w większej perspektywie czasu w danych meteorologicznych staje się to namacalne.
Księżyc przyniósł rekordowe upały?
Jednak zmiany w sumie opadów to nie jedyne, za co obarczyć można naszego naturalnego satelitę. Mikołaj Sidorenko, kierownik laboratorium cyrkulacji atmosferycznej w Moskwie, opublikował raport w którym wprost stwierdza, że przyczyny ekstremalnie wysokich temperatur, które latem 2010 roku panowały w zachodniej części Rosji, należy szukać poza naszą planetą.
Winny całego zamieszania ma być Księżyc, a dokładniej siły grawitacyjne, które wywołuje. Sidorenko badał zmiany zachodzące w atmosferze i doszedł do wniosku, że występują 355-dniowe cykle związane z ruchem obiegowym Księżyca, a dokładniej liczbą jego okrążeń wokół Ziemi i tzw. rokiem księżycowym.
To właśnie wywołuje zmiany w ziemskiej atmosferze, podobnie jak przypływy i odpływy morskie. Z dokładnych obliczeń wykonanych przez Sidorenkę wynika, że główne cykle trwają około 35 lat i właśnie co ten okres czasu nietypowe zjawiska atmosferyczne się powtarzają.
Naukowiec porównał nietypowo ciepły 1938 rok z 1972 rokiem. Dzieli je właśnie różnica 35 lat. Jednak opinia badacza nie została przyjęta przez jego kolegów, którzy przyznali, że to nonsens. Sidorenko tłumaczy, że ich zdanie nie ma dla niego większego znaczenia, ponieważ są oni wyłącznie meteorologami i nie mają zielonego pojęcia o astronomii.
Przyczyn niektórych zjawisk pogodowych należy szukać poza atmosferą, a to już broszka astronomów. Rzadko kto zna się równie dobrze na meteorologii i astronomii, a szkoda, bo być może udałoby się wyjaśnić o wiele więcej niezwykłych zjawisk.
Według ostatnich analiz meteorologów za rekordowe upały w europejskiej części Rosji odpowiada tzw. blokada cyrkulacji, czyli długotrwałe panowanie pogodnego wyżu, który zaciągał upalne powietrze znad krajów środkowej i zachodniej Azji, systematycznie podnosząc temperaturę.
Przez Księżyc nie możemy spać?
Ostatnimi czasy wielką popularnością cieszą się filmy o wampirach i wilkołakach. Nic więc dziwnego, że chłoniemy zawarte tam wątpliwe przekazy, jak gąbka. Ludzie młodzi coraz częściej skarżą się na bezsenność i niepokojące myśli podczas pełni lub nowiu Księżyca.
Przekonania te towarzyszą nam od wielu stuleci i wreszcie doczekały się bardzo dokładnej analizy naukowej. Podjęli się jej psycholodzy z Uniwersytetu Laval w Kanadzie, którzy przez 3 lata badali 770 osób cierpiących na choroby psychiczne i po próbach samobójczych. Zachowania pacjentów były obserwowane i spisywane przez ponad 30 cykli księżycowych, podczas których występowały wszystkie fazy.
Okazało się, że żadna z głównych faz, a więc nów, pełnia i obie kwadry, nie wywoływały nasilenia się objawów chorobowych u pacjentów. Objawy zdarzały się wyłącznie periodycznie na chybił trafił, co potwierdza, że nie miały one związku z żadną konkretną fazą.
Jedyną zaobserwowaną zależnością było zmniejszenie się stanów lękowych u badanych o 32 procent między trzecią kwadrą a nowiem, czyli wówczas, gdy zmniejsza się oświetlenie lewej strony księżycowej tarczy. Mit mówiący o wpływie faz Księżyca na organizm człowieka został obalony.
Jest jednak druga strona medalu, której póki co nie wyjaśniono. Jak wynika z przeprowadzonej sondy aż 80 procent pielęgniarek i 63 procent lekarzy jest przekonanych, że pacjenci odczuwają nasilenie się najróżniejszych dolegliwości podczas pełni.
Warto byłoby w takim razie przebadać ludzi zdrowych, dzieląc ich na tych, którzy wiedzą, że jest pełnia i tych, którzy o tym nie mają pojęcia. Wówczas wyniki badań byłyby z pewnością inne. Sama świadomość i zakorzenione w naszej świadomości od dziecka mity mogą przyprawiać nas o bezsenność lub niepokój.
Nie jest to jednak naturalny wpływ Księżyca, lecz skutek naszej wybujałej wyobraźni, który znacznie częściej dotyczy kobiet, aniżeli mężczyzn. Być może dlatego, że piękna płeć częściej sprawdza horoskopy i senniki.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Science.