Październik 2017 roku był ostatnim mokrym miesiącem, czyli takim, w którym nigdzie w Polsce suma opadów nie oscylowała poniżej normy wieloletniej. Jeszcze wtedy nikt nie przypuszczał, że rozpocznie się wielomiesięczna, jedna z najgorszych susz ostatnich wielu lat.
Najbardziej sucho było w lutym, czerwcu, sierpniu i listopadzie ubiegłego roku. Miejscami spadało w ciągu miesiąca mniej niż 20 procent normy deszczu. Najdłużej susza utrzymywała się w zachodnich województwach. Straty w uprawach okazały się katastrofalne.
Niedostatek opadów siał spustoszenie na 3 milionach hektarów gruntów ornych. W przeliczeniu to 30 tysięcy kilometrów kwadratowych, a więc powierzchnia województwa wielkopolskiego. Ministerstwo rolnictwa, aby złagodzić skutki klęski żywiołowej, przeznaczyło na pomoc rolnikom, a także hodowcom ryb, ponad 1,5 miliarda złotych.
To aż 4-krotnie więcej niż wypłacono podczas poprzedniej równie dotkliwej suszy, która dała się nam we znaki latem i jesienią 2015 roku. Potrzeby były jednak dużo większe, nie wszyscy otrzymali rekompensaty za utracone plony, a przecież poszkodowanych było 200 tysięcy gospodarstw rolnych.
Susza nie ustępowała aż do listopada, który okazał się jednym z najbardziej suchych miesięcy od ostatnich lat. Był też ostatnim miesiącem z sumą opadów poniżej normy wieloletniej. Przez cały rok najmniej deszczu spadło w regionach zachodnich i południowych, a zwłaszcza na Ziemi Lubuskiej, Dolnym Śląsku i w Małopolsce, mniej niż 70 procent normy z wieloletnia.
Grudzień zapisał się zupełnie inaczej. Przyniósł sporo opadów, co ucieszyło rolników. Był to pierwszy tak mokry miesiąc w skali całej Polski aż od 15 miesięcy! Spadło przeważnie od 20 do 60 procent więcej opadów niż normalnie powinno. Najbardziej mokro było w środkowo-wschodnich regionach, gdzie suma opadów przekroczyła normę o 120 procent. Wilgotny okazuje się też kończący się styczeń. Niemal wszędzie opady dotąd oscylowały powyżej normy, miejscami przekraczając ją o połowę.
Jednak niedobór opadów z całego ubiegłego roku jest na tyle duży, że przedział warunków wilgotnościowych, według danych IMGW-PIB, nadal oscyluje w granicach poziomu „sucho” i „bardzo sucho”. Żeby u samego zarania startujący za niecałe 2 miesiące nowy sezon wegetacyjny nie był suchy, nadal musi padać często i najwyżej z umiarkowanym natężeniem.
Tymczasem prognozy wskazują, że w najbliższym czasie opadów będzie dużo mniej, w zamian możemy wreszcie liczyć na więcej przejaśnień i rozpogodzeń. Przynajmniej do końca tygodnia jeśli popada, to tylko lokalnie i na ogół słabo. Najmniej opadów spodziewamy się w zachodniej części kraju, gdzie spadną nie więcej niż 1-2 mm wody.
Częściej i mocniej padać będzie we wschodnich województwach, najpierw na przełomie tego i przyszłego tygodnia, a później także kilkukrotnie w przyszłym tygodniu. Tam sumy opadów mogą przekraczać 20 mm, a więc jak na warunki klimatyczne lutego, najbardziej suchego miesiąca w roku, będzie bardzo mokro.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW-PIB.