W styczniu 2009 roku polski rząd zdecydował o rozpoczęciu prac nad Programem Polskiej Energetyki Jądrowej. Zadanie związane z budową i eksploatacją pierwszej polskiej elektrowni jądrowej zostało powierzone PGE Polskiej Grupie Energetycznej SA.
Pierwszym zadaniem było wskazanie możliwych lokalizacji obiektu. Było ich kilkanaście i obejmowały one regiony północne, wschodnie i centralne naszego kraju, w tym okolice Klempicza, Bełchatowa, Kozienic czy Połańca.
Pozostały dwa najbardziej korzystne miejsca, które oddalone są od siebie o zaledwie 15 kilometrów. Oba położone są w pobliżu wybrzeża Bałtyku, między Łebą a Władysławowem. Pierwszą lokalizacją jest Lubiatowo-Kopalino (gmina Choczewo), gdzie elektrownia miałaby stanąć w pobliżu Jeziora Kopalińskiego.
Zachwyceni nie są ani mieszkańcy, ani też turyści, którzy uwielbiają spędzać tam gorące letnie dni, chłodząc się w wodzie. Elektrownia też potrzebuje sprawnego systemu chłodzenia wodą z morza, jeziora lub rzeki, dlatego lokalizacja jest odpowiednia.
Drugie potencjalne miejsce to niedaleki Żarnowiec (gmina Krokowa), gdzie do 1990 roku prowadzono prace nad pierwszą elektrownią atomową, zakończone niepowodzeniem z powodu poczarnobylskich protestów społecznych i problemów ekonomicznych. Jednak usunięcie zdewastowanych budowli i oczyszczenie terenu pochłonie miliony złotych, dlatego ta lokalizacja jest wskazywana przez ekspertów jako mniej korzystna.
Obecnie trwają badania lokalizacyjne i środowiskowe, które między wiosną a latem dadzą ostateczną odpowiedź, które z tych dwóch miejsc będzie najbardziej korzystne, zarówno ze względu na oddziaływanie elektrowni atomowej na środowisko naturalne, jak i odwrotnie.
Pod uwagę brane są m.in. zjawiska pogodowe. To one mogą bowiem sprawić, że podczas suszy wyschną ujęcia wody przeznaczonej do chłodzenia reaktora lub też huraganowe wiatry uszkodzą infrastrukturę obiektu. Pogoda może też ograniczyć lub zwielokrotnić skutki awarii w elektrowni.
Wędrówka obłoku radioaktywnego
Lokalizacja obiektu w rejonie wybrzeża jest korzystna, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że nad Polską dominują wiatry południowo-zachodnie. Nawet w przypadku katastrofy, co jest niezwykle mało prawdopodobne, obłok radioaktywny, z największym prawdopodobieństwem, zepchnięty zostałby w kierunku wód Bałtyku, nie zagrażając innym regionom naszego kraju.
Strefa skażenia ograniczona byłaby do absolutnego minimum, względem lokalizacji elektrowni na południu kraju, gdzie chmura radioaktywnego pyłu mogłaby opaść na znaczny obszar Polski.
Trzęsienie ziemi i tsunami
Naukowcy badają lokalizacje również pod kątem aktywności sejsmicznej. Choć są to obszary niemal wolne od trzęsień ziemi, to jednak mogą one odczuwać wstrząsy, których epicentra znajdować się będą na sąsiednich terenach. Zagrożeniem może się okazać obszar sejsmiczny na Półwyspie Sambia w obwodzie kaliningradzkim.
W 2004 roku doszło tam do umiarkowanych wstrząsów, które spowodowały niewielkie szkody w północno-wschodniej Polsce. Jeśli dojdzie tam do trzęsienia o sile powyżej M6.0, przed czym ostrzega jeden z rosyjskich sejsmologów, ziemia zatrzęsie się też w rejonie planowanej elektrowni.
Nie ma jednak zagrożenia jej uszkodzeniem, ponieważ obiekty tego typu są dostosowane nawet do silniejszych wstrząsów, zgodnie z wytycznymi Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA). W naszej pamięci pozostają jednak dwie największe awarie w elektrowniach w Czarnobylu i japońskiej Fukushimie.
Za tą drugą odpowiedzialne nie było bezpośrednio trzęsienie ziemi, największe w dziejach Japonii, lecz wywołane przez nie uderzenie fal tsunami o wysokości kilkudziesięciu metrów. Elektrownia Fukushima I jest obiektem starego typu, który swoją działalność rozpoczął jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku, mniej więcej w tym samym czasie, co w Czarnobylu.
Dzisiejsze reaktory są znacznie bezpieczniejsze, czego dowodem jest fakt, że w żadnej elektrowni atomowej, otwartej począwszy od lat 90. nie doszło do bardzo poważnego incydentu.
Susza i fale upałów
Podczas największych fal upałów i okresów posuchy, we Francji bloki elektrowni atomowych są wyłączane z powodu braku możliwości ich odpowiedniego chłodzenia. W przypadku lokalizacji elektrowni na Pomorzu, ten problem byłby rozwiązany.
Po pierwsze bardzo wysokie temperatury zdarzają się tam najrzadziej spośród innych obszarów nizinnych, a po drugie latem, w więc wówczas, gdy susza i wysychające rzeki i jeziora mogą okazać się najbardziej niebezpiecznym zjawiskiem, Pomorze należy do najbardziej wilgotnych regionów.
Kiedy powstanie elektrownia?
Poznaliśmy już ostateczną decyzję rządu w sprawie budowy elektrowni, teraz trzeba czekać na początek prac terenowych. Wciąż trwają badania środowiskowe, które powinny się zakończyć do mniej więcej czerwca. Budowa miałaby się rozpocząć w ciągu najbliższych 5 lat.
Pierwszy blok jądrowy ma ruszyć w 2033 roku, a potem kolejne bloki, co 2 lata, aż do 2043 roku. Każdy ma mieć orientacyjną moc rzędu od 1 do 1,5 GW, a w sumie mają mieć od 6 do 9 GW. Będą to reaktory generacji III lub III+, ale nie typu HTR czy SMR, ponieważ te technologie są jeszcze w fazie zbyt małego zaawansowania.
Rząd musi się spieszyć, ponieważ zgodnie z zobowiązaniami wobec Unii Europejskiej za 12 lat już tylko 60 procent energii powinno pochodzić z węgla, a w 2050 roku 50 procent. Można to osiągnąć jedynie inwestując w odnawialne źródła energii oraz energię z atomu. Łącznie inwestycja pochłonie co najmniej 50 miliardów złotych.
W realizacji tej wielkiej i od dawna potrzebnej inwestycji, chcą nam pomóc Chińczycy i Amerykanie, którzy w tej chwili dysponują jednymi z najbardziej zaawansowanych i bezpiecznych technologii jądrowych na świecie. Projektem ma zająć się m.in. China General Nuclear Power Corporation (CGN).
Koncern przywiązuje ogromną wagę do polskiego rynku i chce stać się partnerem strategicznym Polski oraz pomóc naszemu państwu w rozpoczęciu korzystania z dobrodziejstw oferowanych przez technologie jądrowe.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Ministerstwo Energii / New China / IMGW.