W miniony czwartek (3.01) o poranku nad Pomorzem i Ziemią Lubuską przeszły burze śnieżne. Nie były to jednak tylko intensywne opady śniegu, lecz również najprawdziwsze błyskawice. Towarzyszył im porywisty wiatr, powodujący zawieje śnieżne, znacznie ograniczające widzialność.
Krótko po godzinie 8:00 z lotniska Gdańsk-Rębiechowo wystartował samolot linii Wizzair, którego celem miał być Stavanger w Norwegii. Jednak chwilę po starcie w jedno ze skrzydeł maszyny uderzył piorun. Pilot podjął decyzję o powrocie na lotnisko w Gdańsku i serwisowaniu samolotu.
Żadnej osobie znajdującej się na pokładzie nic się nie stało, ponieważ samolot to swoista klatka Faraday'a, po której zewnętrznej części, a więc poszyciu, energia spływa i się rozładowuje, nie wnikając do wnętrza maszyny. Pasażerowie mogli jedynie usłyszeć krótki huk, podobny do wystrzału z pistoletu. Przykładowe uderzenie pioruna w samolot możecie zobaczyć poniżej.
Jednak olbrzymia energia w postaci pioruna mogła spowodować uszkodzenia niezwykle czułej elektroniki, dlatego piloci woleli dmuchać na zimne i wrócić na lotnisko, aby upewnić się, czy wszystko jest w należytym porządku.
Skąd jednak w styczniu nad Trójmiastem wzięła się burza, i to jeszcze podczas śnieżycy, przy ujemnej temperaturze? Większość z nas uważa, że burze zdarzają się tylko latem, a to dlatego, że do ich powstania potrzebne jest ciepło.
Jest to jednak błędne wyobrażenie. Nazwa „burza śnieżna” nie wzięła się tylko i wyłącznie z potrzeby określenia intensywności opadów śniegu, lecz przede wszystkim po to, aby podkreślić, że w tym samym czasie, gdy występuje śnieżyca dochodzi do wyładowań atmosferycznych, czyli po prostu burzy.
Zasada powstawania zimowych burz śnieżnych jest niemal identyczna jak burz w porze letniej, kiedy to z chmury burzowej o nazwie Cumulonimbus pada ulewny deszcz i wyłaniają się błyskawice. Jednak zimą na wysokości kilku kilometrów nad ziemią temperatury są ujemne, więc kropelki wody tworzące ulewny deszcz mają postać śnieżynek i w takiej formie opadają potężnymi ilościami na ziemię, powodując śnieżyce.
Bijące pioruny powstałe w skutek różnicy temperatur nad powierzchnią ziemi, potęgują zjawisko, które wówczas nazywane jest już nie śnieżycą a burzą śnieżną. Tak, jak latem, burze śnieżne bywają groźne w skutkach, ponieważ może im towarzyszyć porywisty wiatr, a w krótkim czasie może spaść nawet kilkanaście centymetrów śniegu, o ile nie więcej.
Zimowe burze charakteryzują się donośniejszymi grzmotami. To efekt niskiej temperatury, w której fale dźwiękowe poruszają po krzywej, w różnych kierunkach i odbijają się od wielu przedmiotów. W ten sposób docierają do obserwatora z wielu stron i są wzmocnione. Jako, że poruszają się wolniej, dłużej też słychać dudnienie.
Letnimi popołudniami, w ciepłym powietrzu, fale dźwiękowe poruszają się zazwyczaj po linii prostej i są słabsze, bo docierają do obserwatora z jednego kierunku. W dodatku poruszają się szybciej niż zimą, więc grzmot szybko przemija.
Burze śnieżne nawiedzają Polskę prawie corocznie w grudniu, styczniu i lutym, głównie podczas przechodzenia głębokich układów niskiego ciśnienia, którym towarzyszą porywiste wiatry i obfite opady.
Źródło: TwojaPogoda.pl