Jak wylicza Urząd Miasta w Katowicach, organizacja szczytu wiązała się z emisją aż 55 tysięcy ton dwutlenku węgla. Złożyły się na to m.in. transport, oświetlenie i wyżywienie. Delegaci rozjechali się do swoich krajów i ani myśleli skompensować swojej emisji.
Również organizacje ekologiczne nie zabrały się chociażby za sadzenie drzew. Wszystko zrzucono na leśników, tak często atakowanych w ostatnim czasie przez ekologów. A to właśnie oni, z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach, zajmą się zrekompensowaniem przyrodzie tzw. śladu węglowego.
Delegaci podczas konferencji klimatycznej przyczynili się do tak dużej emisji dwutlenku węgla, że trzeba będzie posadzić aż 6 milionów drzew, aby ją zneutralizować. Powstały z takiej ilości drzew las miałby o połowę większą powierzchnię niż Warszawa. Na szczęście leśnicy mają już w tym wieloletnie doświadczenie. Corocznie w ramach prac odnowieniowych sadzą w woj. śląskim aż 20 milionów drzew.
Nowych drzew przybywa w całej Polsce. Przez ostatnich 12 miesięcy posadzono ich pół miliarda. Wiele z nich sadziły całe rodziny z dziećmi. Resztą zajęli się pracownicy zakładów usług leśnych. Ci najlepsi mogą się pochwalić zasadzeniem tysięcy nowych drzew.
Wielka szkoda, że szczyt klimatyczny nie zakończył się masowym sadzeniem drzew, które skompensowałyby emisję CO2. Zwykle takie akcje są organizowane przez oficjeli na pokaz, ale tym razem skutek takiej akcji z pewnością przyniósłby znacznie więcej korzyści.
Wystarczyłoby, aby każdy z delegatów posadził po jednym drzewie, a mielibyśmy ich dziesiątki tysięcy. Ekolodzy tyle mówią o realnych, fizycznych działaniach dla przyrody, a rzeczywistość pokazuje, że słowa są przez nich rzucane na wiatr.
Dodajmy, że od początku organizowania szczytów klimatycznych wyemitowano już w sumie grubo ponad milion ton dwutlenku węgla, z powodu którego należałoby posadzić niemal 150 milionów drzew.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Urząd Miasta w Katowicach / COP24.