Niezmiernie ciekawie prezentują się najnowsze dane satelitarne opublikowane przez Uniwersytet Rutgersa w USA. Wynika z nich, że w minionym listopadzie zasięg pokrywy śnieżnej na północnej półkuli Ziemi był największym od 25 lat.
Był on niemal o 4 miliony kilometrów kwadratowych większy niż wynika to z normy wieloletniej. W całej historii pomiarów, prowadzonych od 1996 roku, tylko dwukrotnie śniegu w listopadzie było więcej. Ostatnio w 1993 roku, gdy anomalia wyniosła ponad 4,5 mln km2, a wcześniej w 1985 roku, gdy zasięg pokrywy śnieżnej był przekraczał normę o 4 mln km2.
Co więcej, już dziesiąty listopad z rzędu zasięg pokrywy śnieżnej na półkuli północnej był większy od normy. Trend ten rozpoczął się w 2009 roku, a tegoroczny listopad stanowi jego dotychczasowe apogeum. Tak długiego okresu następujących po sobie listopadów z zasięgiem śniegu powyżej normy jeszcze w 52-letniej serii pomiarowej nie było.
Wcześniejszy, krótszy okres, miał miejsce na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Z kolei dwa szczyty z lat 1985 i 1993, były swoistymi rodzynkami. W latach 70. i 80. mieliśmy dla odmiany wiele listopadów z anomalnie małym zasięgiem pokrywy śnieżnej, nawet o niemal 6 milionów kilometrów kwadratowych poniżej normy w 1979 roku.
Minionego listopada na największą od ćwierćwiecza anomalię złożyła się głównie wyjątkowo duża pokrywa śnieżna w Ameryce Północnej, która przekraczała 2 mln km2 ponad normę. Jak pamiętamy, śnieg nadzwyczaj wcześnie spadł aż na dalekim południu Stanów Zjednoczonych.
Tak się stało m.in. w Houston w stanie Teksas, gdzie pierwszy śnieg prószył już 11 listopada, najwcześniej w całej historii pomiarów. Było tak mroźno i śnieżnie, że Donald Trump, prezydent USA, znów podał w wątpliwość istnienie globalnego ocieplenia.
Tymczasem właśnie ze zmianami klimatycznymi te wyjątkowo wczesne opady śniegu mogą mieć związek. Arktyka jest bowiem najszybciej ocieplającym się regionem na świecie. To wywołuje nadmierne meandrowanie prądu strumieniowego, który zapuszcza się znacznie dalej na południe, a także na północ, niż powinien.
W efekcie do Arktyki napływa ciepłe powietrze, które powinno być na umiarkowanych szerokościach geograficznych, zaś tam spływa powietrze arktyczne. Dochodzi do swoistej wymiany mas powietrza, co zaburza trendy, już nie tylko pogodowe, ale także klimatyczne, bo anomalia trwa już od 10 lat.
W przypadku Ameryki Północnej zasięg śniegu ubiegłego listopada był największym w historii pomiarów satelitarnych, a więc co najmniej od 1966 roku. Dla porównania w Eurazji zasięg pokrywy śnieżnej w tym czasie nie okazał się jakoś szczególny, co widzieliśmy chociażby za oknami swoich domów.
Jednak nie tylko listopad przynosi anomalnie duże zasięgi śniegu. Podobnie jest we wrześniu i w październiku, nieustannie od 7 sezonów, przy czym we wrześniu dominuje wyjątkowo duży zasięg śniegu w Ameryce Północnej, a w październiku w Eurazji.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Uniwersytet Rutgersa.