Obserwatorium Wulkanologiczne Yellowstone poinformowało, że aktywność najwyższego na świecie gejzeru Steamboat pobiła dotychczasowy rekord z 1964 roku. Od początku bieżącego roku gejzer wyrzucał wrzącą wodę na wysokość wielu metrów już 30 razy. Rekord sprzed 54 lat wynosił 29 razy.
Zazwyczaj gejzer uaktywnia się raz na wiele miesięcy. Jednak w ostatnim czasie dzieje się to tak często, że formacja geologiczna przyciąga tysiące turystów. Każdy chce zobaczyć, jak gejzer tryska wrzątkiem na wysokość nawet 90 metrów.
Steamboat położony jest w kompleksie termalnym Norris Geyser Basin, zlokalizowanym około 40 kilometrów na wschód od zachodniej bramy wjazdowej do parku narodowego. Zarówno ten gejzer, jak i inne, a także położone wśród nich geotermalne zbiorniki wodne, są zasilane przez komorę magmową superwulkanu Yellowstone.
Rozgrzana lawa podgrzewa wody gruntowe i zaskórne, zebrane po roztopach śniegu lub po deszczach, wypychając je na powierzchnię ziemi pod dużym ciśnieniem. W rejonie gejzeru Steamboat magma znajduje się najbliżej powierzchni, dlatego też jest to najgorętsze miejsce na terenie całego Yellowstone.
Niektórzy naukowcy są zdania, że to właśnie podwyższona aktywność termalna Norris Geyser Basin, na czele z gejzerem Steamboat, będzie pierwszą oznaką budzenia się superwulkanu po trwającej od 640 tysięcy lat drzemce.
Obecna rekordowa aktywność najwyższego gejzeru jest w związku z tym dla nich niepokojąca. Jednak, jak zapewniają sejsmolodzy i wulkanolodzy, Yellowstone jest najdokładniej monitorowanym wulkanem na świecie. Nigdzie indziej nie ma rozmieszczonych tylu czujników pomiarowych, ani też nie przeprowadza się tak wielu kompleksowych badań terenowych.
Jak wynika z ostatnich raportów, kaldera wulkaniczna Yellowstone w dalszym ciągu osiada o kilka centymetrów rocznie. Z kolei zdarzające się co jakiś czas serie wstrząsów ziemi, również nie odbiegają od wieloletniego tła, a trzeba podkreślić, że pomiary są prowadzone od 1923 roku.
W marcu 2014 roku na terenie Yellowstone doszło do najsilniejszego trzęsienia ziemi od 34 lat. Sam wstrząs nie był jednak potężny, ponieważ jego siła doszła zaledwie do M4.8. U sejsmologów rozdzwoniły się telefony od mieszkańców regionu z pytaniami, czy to zapowiedź rychłej erupcji superwulkanu.
Podobne obawy pojawiły się 22 lutego 1980 roku, gdy region nawiedził wstrząs o takiej samej magnitudzie. Jak wiemy, nie zapowiadał on erupcji superwulkanu. Tymczasem historia zna zdecydowanie bardziej przerażające zdarzenia, które nie raz mogły zwiastować erupcję, ale mimo to do niej nie doszło do dnia dzisiejszego.
Tak było 17 sierpnia 1959 roku, kiedy północno-zachodnie obszary Yellowstone nawiedziło najpotężniejsze trzęsienie, jakie kiedykolwiek tam zmierzono. Wstrząs miał M7.5 i spowodował osunięcie się ziemi z jednego ze stoków górskich. Lawina ziemna zmiotła z powierzchni ziemi zabudowania w których śmierć poniosło 28 osób.
Następnie zablokowała nurt rzeki Madison w wyniku czego powstało olbrzymie jezioro, dzisiaj nazywane jeziorem wstrząsowym (Earthquake Lake). Krajobraz regionu zmienił się w oka mgnieniu nie do poznania. Najbardziej na tym niezwykłym zjawisku zyskały populacje pstrąga, które znalazły w wodach zbiornika swoje nowe siedliska.
W latach 2008 i 2010 w parku doszło do całej serii niedużych wstrząsów. Epicentrum trzęsień znajdowało się około 15 kilometrów na północny zachód od słynnego gejzeru Old Faithful. Z pomiarów prowadzonych przez sejsmografy wynika, że wstrząsy w Yellowstone nasilają się od 1994 roku. Pierwsza seria zakończyła się w 2001 roku, natomiast druga rozpoczęła się w 2005 roku i trwa do tej chwili.
W latach 2004-2006 centralna część kaldery wulkanu podnosiła się w niezwykłym tempie aż 7 centymetrów rocznie, co jest ewenementem od czasu pierwszych pomiarów, czyli od lat 20. ubiegłego wieku. Sejsmolodzy uspokajają jednak, że to wciąż za mało, aby mogło dojść do erupcji.
Również tajemnicze ucieczki dzikich zwierząt, wydobywające się z głębi ziemi opary lub uszkodzenia nawierzchni dróg, którymi żyły światowe media wieszcząc zbliżającą się erupcję, są w Yellowstone normalnością.
Najnowsze badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Utah oraz Obserwatorium Wulkanologicznego Yellowstone, wskazują na to iż częściowo stopiony materiał skalny, który zasila superwulkan, jest większy niż wcześniej sądzono.
Pomiary wykazały, że strumienie nagrzanej materii rozciągają się na obszarze 640 kilometrów i sięgają do głębokości 320 kilometrów. Kaldera wulkanu ma ponad 50 kilometrów długości i 80 kilometrów szerokości, a więc obejmuje większość spośród 182 czynnych gejzerów, które są swoistymi kraterami wulkanu.
Yellowstone po raz ostatni wybuchł 640 tysięcy lat temu, kiedy do atmosfery zostało wyrzucone ponad tysiąc kilometrów sześciennych materiału piroklastycznego. Później zdarzały się erupcje, ale jedynie lawowe, ostatnio 70 tysięcy lat temu.
Najbliższa erupcja mogłaby się zdarzyć w perspektywie tysięcy lat. Oczywiście nie można wykluczyć, że stanie się to wcześniej, jednak mało prawdopodobne, że za naszego życia. Gdyby powtórzyła się erupcja sprzed 640 tysięcy lat, to ludzkość znalazłby się na krawędzi zagłady z powodu ochłodzenia klimatu i problemów z produkcją żywności, a także szkód poczynionych przynajmniej na terenie USA.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Yellowstone Volcano Observatory.