Nie mamy dobrych wieści dla meteopatów, ponieważ pogoda z każdą godziną załamuje się coraz bardziej. To skutek odsuwania się wyżu, który w ostatnich dniach zapewniał nam bardzo wysokie ciśnienie, dochodzące do nawet 1030 hPa.
Wraz ze zbliżaniem się nad Skandynawię i Morza Bałtyckie głębokich niżów znad Atlantyku, ciśnienie zaczęło spadać. W ciągu ostatnich 2 dni obniżyło się o 20 hPa, jednak na tym nie koniec, ponieważ do niedzieli (9.12) spadnie o kolejne 25 hPa, a więc w sumie o 45 hPa!
W momencie, gdy zbliży się do nas wyjątkowo głęboki niż, który przemknie nad południową Skandynawią w kierunku zachodniej Rosji, ciśnienie w północnych województwach wyniesie zaledwie 985 hPa, a tym samym będzie najniższe od początku tego roku.
Układy niżowe już zaczęły przynosić nam cieplejsze powietrze. Masa arktyczna, która zalegała nad nami jeszcze w czwartek (6.12), przynosząc we wschodniej połowie kraju gęste mgły i całodobowy mróz, jest w tej chwili wypierana ku naszym wschodnim sąsiadom przez powietrze polarno-morskie.
Pojawiające się w nocy z czwartku na piątek (6/7.12) w centralnych i wschodnich regionach opady śniegu, wraz z przejściem temperatury z minusów na plusy, zaczęły przechodzić w deszcz ze śniegiem, a następnie w sam deszcz. Miejscami, gdzie grunt jest jeszcze wychłodzony, może pojawiać się oblodzenie.
Jednak z biegiem piątku (7.12) temperatura będzie rosnąć, pozostawiając jedynie deszcze, które chwilami mogą być obfite i mieć charakter ciągły. Towarzyszyć im będą silniejsze podmuchy wiatru z południa i południowego zachody do 40-50 km/h, a w górach powyżej 70 km/h.
Jedyna dobra informacja jest taka, że będzie dość ciepło, jak grudzień oczywiście, ponieważ termometry już od samego rana pokazywały na zachodzie 10-11 stopni, i w ciągu dnia to się nie zmieni. Najchłodniej będzie na wschodzie, około 2-3 stopni.
Mieliśmy już całodobowy mróz, a teraz pora na całodobowe dodatnie temperatury. Żadna z weekendowych nocy przymrozków nie przyniesie, więc nie musimy się obawiać powrotu oblodzenia dróg i chodników. Co ciekawe, w wielu miejscach w najchłodniejszym momencie doby będzie nie mniej niż 5 stopni.
Najbardziej paskudne momenty będą dwa. Pierwszy z nich przypadnie na noc z piątku na sobotę (7/8.12), kiedy do obfite deszcze będą przechodzić niemal nad całym krajem. Widzialność na drogach może być ograniczona, dlatego kierowcy powinni zachować ostrożność.
W sobotę (8.12) pogoda przejściowo zacznie się poprawiać. Do południa bez opadów będzie w zachodniej części kraju, gdzie może się przejaśniać. Na wschodzie nadal będzie padać, miejscami mocno. Po południu na wschodzie deszcze ustaną, a niebo przejaśni się, z kolei na zachodzie znów może padać, ale już dużo słabiej.
Jednocześnie zacznie się wzmagać południowo-zachodni wiatr, którego porywy mogą dochodzić do 50-60 km/h i jeszcze bardziej w górach. Temperatura powietrza, która wyniesie maksymalnie od 5 stopni na wschodzie do 8 stopni w centrum i na zachodzie, będzie z powodu wiatru odczuwalnie niższa.
Drugi najbardziej nieprzyjemny okres przypadnie na niedzielę (9.12), która zapowiada się nie tylko ponuro i bardzo deszczowo, ale też wietrznie. To właśnie wtedy ciśnienie będzie najniższe od 12 miesięcy, a to oznacza, że może nas boleć głowa, możemy być też senni, rozdrażnieni i rozkojarzeni.
Temperatura utrzyma się na wysokim poziomie, osiągając w najcieplejszym momencie przeważnie od 4 do 9 stopni. Miejscami może być jeszcze cieplej, ale cóż z tego, gdy będzie mokro i wietrznie. Temperatura odczuwalna będzie o kilka stopni niższa w porównaniu ze wskazaniami termometrów.
Póki co w prognozach darmo szukać jakiegoś dłuższego okresu słonecznej pogody. Aura dalej będzie kaprysić i nam dokuczać swoimi zmianami. Od samego początku przyszłego tygodnia temperatura będzie systematycznie spadać, a w drugiej połowie tygodnia krajobrazy znów mogą się miejscami zabielać, zwłaszcza nocami, które przyniosą niewielki mróz.
Źródło: TwojaPogoda.pl