1 grudnia oficjalnie rozpoczyna się meteorologiczna zima, która potrwa przez 3 miesiące, a więc do 28 lutego. Oczywiście jest to tylko pojęcie statystyczne, służące klimatologom do określania jaka będzie lub była dana pora roku. Nie ma więc nic wspólnego z tym, co akurat mamy za oknami.
W tym roku jednak nadejście meteorologicznej zimy pokrywa się, przynajmniej w części kraju, z warunkami atmosferycznymi, bo miejscami na południu, południowym wschodzie i zachodzie kraju krajobrazy są zabielone. Śniegu jest niewiele, ale za to mróz jest tęgi.
Na wschodzie kraju oraz miejscami na terenach górzystych mieliśmy poniżej minus 15 stopni, a w najcieplejszym momencie dnia na północnym wschodzie nie było cieplej niż minus 6 stopni. Mniej zimowo było na zachodzie, przy granicy z Niemcami odnotowaliśmy ponad plus 5 stopni.
Nie jest chyba dla nikogo zaskoczeniem, że choć Polska do największych krajów świata nie należy, to jednak intensywność zimy w różnych regionach bywa bardzo odmienna. W jednych zakątkach naszego kraju śnieg i mróz, nawet w rozmiarze XXL, to nic nadzwyczajnego, zaś w innych każde ich pojawienie się, to niemal kataklizm.
Jeśli porównamy wschodnie krańce Polski do zachodnich, to przy granicy z Ukrainą i Białorusią pokrywa śnieżna leży 2,5 raza dłużej i jest 2 razy wyższa, a temperatura spada poniżej minus 10 stopni aż 4 razy częściej, niż przy granicy z Niemcami.
Co jeszcze mówią statystyki klimatologiczne? Termiczna zima najwcześniej rozpoczyna się na Podlasiu już 30 listopada. W pozostałych regionach wschodniej Polski pomiędzy 5 a 10 grudnia, w centrum i na południu kraju około 15 grudnia, a na zachodzie pomiędzy 20 a 30 grudnia. Najpóźniej termiczna zima rozpoczyna się przy granicy z Niemcami, 10 stycznia.
Słysząc nazwę Suwałki, pierwsze skojarzenie związane jest ze śniegiem i tęgim mrozem. To leżące na krańcu północno-wschodniej Polski miasto pojawia się w mediach niemal tylko wtedy, gdy w samym środku zimy podawany jest wykaz najniższych temperatur. Nie bez powodu więc Suwałki nazwane zostały biegunem zimna.
Obserwacje klimatu na przestrzeni dziesiątek lat potwierdzają, że Suwalszczyzna to najmroźniejszy region Polski znajdujący się na nizinach. Średnia temperatura w sezonie zimowym przekracza minus 3 stopnie, śnieg prószy średnio przez 70 dni, pokrywa śnieżna wzrasta średnio do 12 cm, a przy tym utrzymuje się średnio przez 80 dni.
Dla porównania w Słubicach, które są określane jako jeden z polskich biegunów ciepła, średnia zimowa temperatura to zero, śnieg prószy tam średnio przez 30 dni, leży w sumie przez 30 dni, a jego pokrywa osiąga średnią wysokość 5 cm.
Jeśli natomiast weźmiemy pod uwagę cały nasz kraj, to średnia temperatura w okresie zimowym wynosić będzie około minus 1 stopnia, pokrywa śnieżna utrzymuje się średnio przez 55 dni, a jej wysokość to około 9 cm. Zimy najbardziej mroźne i śnieżne są we wschodniej Polsce oraz na terenach górzystych, a najcieplejsze i najmniej śnieżne na krańcach zachodnich i nad Bałtykiem.
Czego możemy się dowiedzieć ze statystyk klimatologicznych? Otóż na tle lat mamy coraz więcej łagodnych zim i jednocześnie te najmroźniejsze zimy są coraz to cieplejsze. Trzy zimy z rzędu w latach 2014-16 były ciepłe, kolejna zapisała się już w normie wieloletniej, a ubiegła znów była łagodna, ale znacznie mniej niż wcześniejsze.
Jaka będzie nadchodząca zima?
Niezmienne, wszystkie modele prognostyczne najpoważniejszych placówek naukowych na świecie mówią jednym głosem, że będzie ona lekka. Nic nie wskazuje, aby była sroga. Nie oznacza to jednak, że nie będzie śniegu i mrozu, bo one pojawiały się nawet podczas najcieplejszych zim w historii.
Po prostu wszystkiego, co zimowe, będzie mniej, przez co w ogólnym rozrachunku zima powinna się okazać łagodniejsza. Oczywiście tak będzie tylko wtedy, gdy sprawdzą się prognozy. W poprzednich latach okazały się wyjątkowo trafne. Czy tym razem będzie podobnie? Czas pokaże.
Źródło: TwojaPogoda.pl