Jak podała Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO) w ubiegłym roku pobiliśmy kolejny rekord stężenia dwutlenku węgla w ziemskiej atmosferze, który sięgnął poziomu aż 405,5 cząsteczek na milion. Poprzedni rekord z 2016 roku wynosił 403,3 cząsteczek na milion. Rekord ustanawiany jest z roku na rok. Obecne stężenie jest o 46 procent wyższe niż przed rewolucją przemysłową.
Według większości naukowców to właśnie dwutlenek węgla, emitowany w znacznej mierze przez działalność ludzką, odpowiada za wzrost średniej globalnej temperatury powietrza. Jak pamiętamy, 2016 rok zapisał się na świecie jako ten najcieplejszy, natomiast bieżący rok kandyduje do miana najcieplejszego w Polsce.
Aby ograniczyć emisję dwutlenku węgla i, tym samym, spowolnić lub zatrzymać ocieplanie się klimatu, w nadchodzący weekend (1-2.12) w Katowicach rozpoczyna się światowa konferencja klimatyczna. Do stolicy Górnego Śląska zjedzie się kilkadziesiąt tysięcy przedstawicieli blisko 200 krajów świata, a także naukowcy i wszyscy ci, którzy poważnie martwią się zmianami klimatycznymi.
Tuż przed szczytem swoją ambitną politykę klimatyczną przedstawiła Unia Europejska, zamierzająca stać się pierwszą na świecie znaczącą gospodarką, która do połowy wieku ograniczy emisję gazów cieplarnianych niemal do zera.
Już w 2030 roku emisja ma spaść o 45 procent. Jak tego dokonać? Przede wszystkim Unia zamierza promować odnawialne źródła energii (OZE). Chce, aby do 2050 roku stanowiły one podstawę systemu energetycznego. Z odnawialnych źródeł ma powstawać aż 80 procent energii.
Jednak nie tylko OZE ma sprawić, że Unia stanie się zero-emisyjna. Ma w tym pomóc także termomodernizacja budynków tak, aby zużycie energii ograniczyć nawet o połowę. Wskazywaną drogą do osiągnięcia tego celu jest także zwiększenie wydajności energetycznej w przemyśle, czy też elektryfikacja transportu i upowszechnienie samochodów elektrycznych.
Co najważniejsze, zwłaszcza dla Polski, Unia wskazała jedynie cel, a nie to, jakimi metodami należy redukować emisję dwutlenku węgla. Każdy kraj ma miks energetyczny oparty na różnym udziale procentowym danych surowców, więc może zerowy bilans osiągnąć w inny sposób.
Polska energetyka wciąż jest w większości oparta na węglu, którego, jak zapewnia Henryk Kowalczyk, minister środowiska, udział w miksie energetycznym będzie powoli zmniejszany m.in. na rzecz energetyki jądrowej. Jednocześnie emisja dwutlenku węgla ma być pochłaniana przez Leśne Gospodarstwa Węglowe, które już funkcjonują.
Według rządu Zjednoczonej Prawicy, to wystarczy, abyśmy zdołali osiągnąć wyznaczone przez Unię Europejską cele do 2030 i 2050 roku. Sukcesy naszego kraju w ograniczaniu emisji dwutlenku węgla są spore, ponieważ od lat 90. ubiegłego wieku udało się zmniejszyć emisję o 30 procent.
Jednak nie dla wszystkich zarówno dotychczasowe redukcje, jak i te zakładane, oznaczają przełom. Unia Europejska to tylko jedna z największych gospodarek, a co z innymi? Stanami Zjednoczonymi, Chinami, Japonią i Indiami? Czy one również zapowiedzą równie ambitne cele redukcyjne? Czy ich dotrzymają?
Krzysztof Tchórzewski, minister energii, zwrócił uwagę na ten istotny problem. Europa nakłada na siebie rygory, tymczasem takie kraje jak Chiny, które zapowiedziały budowę nowych elektrowni węglowych, a ostatnio także USA, takich ograniczeń emisji nie zakładają, wobec tego ich gospodarki nadal będą się świetnie rozwijać kosztem Unii Europejskiej.
Minister Tchórzewski jest zdania, że ambitne cele stawiane są jedynie przez obecny skład Komisji Europejskiej. Przyszły skład je mocno zweryfikuje, twierdząc, że są one nie tylko nieosiągalne, ale też szkodliwe dla gospodarek. Minister nie przewiduje, aby do połowy wieku zamknięte zostały wszystkie polskie kopalnie i elektrownie węglowe.
Perspektywa 2050 roku jest dla wielu decydentów, ale też zwykłych zjadaczy chleba, na tyle odległa, że nie zamierzają się nią teraz przejmować, bo przecież w każdej chwili może wybuchnąć wojna światowa, a zmasowane erupcje wulkaniczne, upadek planetoidy lub też nagłe ochłodzenie klimatu, może zupełnie odmienić ten problem.
Mogą też przecież powstać olbrzymie magazyny energii, a także mogą się pojawić zupełnie nowe pomysły oczyszczania powietrza z dwutlenku węgla, które sprawią, że rezygnacja z węgla i zamykanie elektrowni węglowych, a przez to utrata dziesiątek tysięcy miejsc pracy i spowalnianie gospodarki, wcale nie będą konieczne. Wilk będzie syty i owca cała.
Nie oszukujmy się, większość z nas o wiele bardziej obawia się nadchodzących podwyżek cen prądu niż czekających nas zmian klimatycznych. To właśnie z powodu rosnących cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla ustanawianych przez Unię Europejską, a te biją wciąż to nowe rekordy, rosną ceny węgla, a co za tym idzie, również ceny prądu mogą skoczyć nawet o ponad 30 procent.
Choć rząd zapowiedział rekompensaty dla każdego gospodarstwa domowego, które mają sprawić, że podwyżki nie będą w ogóle odczuwalne przez przeciętnego Kowalskiego, to jednak rosnące ceny prądu dla samorządów oznaczają chociażby podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej, a także większe obciążenie budżetowe dla szpitali i szkół, a w ostateczności wzrosty cen żywności.
Rekompensaty nie rozwiązują też problemu na przyszłość, bowiem odchodzenie od węgla na rzecz odnawialnych źródeł energii z biegiem lat będzie nas kosztować coraz więcej, a to wiąże się z nieuchronnymi dalszymi podwyżkami, jedynie odwlekanymi w czasie.
W ciągu następnych kilkunastu dni dowiemy się, jakie cele postawiły przed sobą poszczególne kraje, jak chcą łagodzić skutki zmian klimatycznych i jak wpłynie to na ich gospodarkę, a także sytuację społeczną. Czy uda się pogodzić jedno z drugim? Czy gwałtowne redukcje emisji nie spowodują zapaści gospodarczej i pogorszenia jakości naszego życia?
Bez wątpienia na naszych oczach dzieje się rewolucja, której celów jest kilka, a tylko jednym z nich jest większa dbałość o środowisko naturalne, w którym żyjemy. Są też oczywiście cele geopolityczne, swoiste gierki mocarstw, które upolityczniają problem ocieplającego się klimatu.
Czy zmiany, którym się poddajemy, sprawią, że uda się zatrzymać globalne ocieplenie? Czy nie zabieramy się za to zbyt późno? A może, jak sądzą niektórzy, jest to całkowicie niepotrzebne, bo zmiany klimatyczne to proces naturalny i nie mamy na niego wpływu?!
Źródło: TwojaPogoda.pl