Na łamach prestiżowego pisma naukowego "Nature" naukowcy z Uniwersytetu Princeton oraz Instytutu Oceanografii Scrippsa na Uniwersytecie Kalifornijskim opublikowali w październiku wyniki swoich badań nad wpływem dwutlenku węgla na ogrzewanie się światowych oceanów.
Badacze wyliczali w nim, że corocznie przez ostatnie 25 lat oceany pochłaniały 150-krotnie więcej energii niż ludzkość jest w stanie wyprodukować w postaci energii elektrycznej. Twierdzono, że to o ponad 60 procent więcej niż szacunki przeprowadzone w 2014 roku przez ekspertów z Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatycznych (IPCC).
Wyliczenia wskazały też, że jeśli chcemy utrzymać globalne ocieplenie na poziomie poniżej 2 stopni w porównaniu z epoką przedindustrialną, to musimy zredukować emisję gazów cieplarnianych o dodatkowe 25 procent.
Teraz okazuje się, że naukowcy ze znanych uczelni popełnili aż dwa błędy w obliczeniach. Jeden z nich dotyczy nieprawidłowego pomiary stężenia tlenu w oceanach, co ostatecznie może sprawić, że faktycznie oceany na tle ostatniego ćwierćwiecza pochłaniały mniejsze ilości energii.
Sensacyjność badań naukowców z Uniwersytetu Princeton i Uniwersytetu Kalifornijskiego będzie tym samym mniejsza. Oceany rocznie nie pochłaniały aż 150-krotnie więcej energii niż ludzkość wyprodukowała w postaci energii elektrycznej, a co za tym idzie, nie będzie też potrzeby dodatkowej redukcji gazów cieplarnianych, aby powstrzymać globalne ocieplenie.
Naukowcy zapowiadają dokładną analizę popełnionych błędów oraz publikację poprawki na łamach "Nature". Redakcja pisma oświadczyła jednocześnie, że "dokładność zamieszczanych danych naukowych ma zasadnicze znaczenie". Prestiż pisma jednak na tym ucierpiał.
W sieci nie brakuje opinii, że skoro naukowcy publikują wyniki swoich badań, zwłaszcza w szanowanych pismach, to powinny być one wolne od wszelkich błędów. Jak ma się to do innych prac naukowych, które też mogły zawierać błędy, ale ich nie poprawiono? Odpowiedź na to pytanie pozostawiamy Wam.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Nature.