Arktyka jest najszybciej ocieplającym się obszarem na naszej planecie. Zupełnie inaczej jest w przypadku Antarktydy, na której równie spektakularnych oznak globalnego ocieplenia nie widać. Naukowcy zachodzą w głowę, dlaczego tak się dzieje.
Bardzo dokładne pomiary satelitarne morskiej pokrywy lodowej są prowadzone dopiero od końca lat 70. ubiegłego wieku, a to nie pozwala nam dowiedzieć się tego, co działo się z morskim lodem we wcześniejszych latach.
Nowe światło na tę sprawę rzucają dzienniki prowadzone przez najbardziej znanych pierwszych eksploratorów lodowej pustyni, Roberta Falcona Scotta i Ernesta Shackletona. Choć ich wyprawy skończyły się klęską, okazały się niezwykle ważne dla współczesnej nauki.
A to dlatego, że załogi ich statków Terra Nova i Endurance dokonywały na bieżąco pomiarów, m.in. pokrywy lodowej. Z zapisków dokonanych podczas 11 rejsów, w tym z trzech wypraw Scotta, dwóch Shackletona, a także wypraw belgijskich, niemieckich i francuskich, w latach 1897-1917, wynika, że średni zasięg morskiej pokrywy lodowej, która otacza Antarktydę, wynosił od 5,3 do 7,4 miliona kilometrów kwadratowych.
To oznacza, że obecny zasięg morskiej pokrywy lodowej jest zaledwie o 14 procent mniejszy niż stulecie temu podczas dorocznego maksimum, a także o 12 procent większy niż podczas dorocznego minimum. Zmiany nie są więc duże.
Naukowcy są zdania, że w połowie ubiegłego stulecia lodu morskiego było dużo więcej, ale później, zanim rozpoczęto pomiary satelitarne, jego zasięg zmniejszył się. W ostatnich latach znów go przybyło, i to do tego stopnia, że w 2014 roku zasięg miał ponad 20 milionów kilometrów kwadratowych, co oznaczało, że tyle lodu nie obserwowano jeszcze nigdy w historii pomiarów satelitarnych.
W ciągu zaledwie trzech sezonów sytuacja się odwróciła o niemal 180 stopni. Jesienią ubiegłego roku tak mało morskiej pokrywy lodowej wokół Antarktydy nie było od 31 lat. Duże wahania zasięgu lodu morskiego nie są w Antarktyce niczym zaskakującym.
To właśnie dlatego naukowcy są zdania, że globalne ocieplenie, przynajmniej póki co, nie ma wpływu na morski lód. O wiele większe znaczenie ma natomiast zjawisko El Niño. Potwierdzeniem są chociażby okolice 1945 roku, gdy, jak ujawniły rdzenie lodowe, nastąpiło cofanie się lodowca Pine Island, ponieważ woda oceaniczna uległa ociepleniu i zaczęła go podmywać.
To sprawia, że proces roztapiania się tego lodowca nie jest zjawiskiem nowym, lecz trwa już od ponad 50 lat. Pine Island często jest wskazywany przez ekologów, jak się teraz okazuje błędnie, jako symbol ocieplania się klimatu Antarktydy.
Badacze zwracają uwagę na fakt, że wpływ globalnego ocieplenia na Antarktydę należy badać na wielu płaszczyznach, ponieważ zasięg i grubość morskiej pokrywy lodowej to nie to samo, co objętość lądolodu. W ostatnich latach naukowcy stwierdzili, że postępujące roztopy są obserwowane w zachodniej części kontynentu. Pozostałe obszary ociepleniu się ostają lub przebiega ono na nich niemal niezauważalnie.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Cryosphere.