Salton Sea to największe jezioro w Kalifornii, które swoją nazwę zaczerpnęło od wysokiego stopnia zasolenia. Jego poziom od lat obniża się. Dawniej sięgał około 25 metrów, a dzisiaj już niecałych 5 metrów.
Zbiornik położony jest w niecce najsłynniejszego rowu tektonicznego na świecie, San Andreas (Św. Andrzeja), tego samego, który przebiega w rejonie Los Angeles i San Francisco i grozi wygenerowaniem olbrzymiego trzęsienia ziemi, które może zniszczyć te miasta.
U południowo-wschodniego brzegu jeziora Salton właśnie uaktywnił się jeden z pięciu tamtejszych wulkanów błotnych. Są one ściśle związane z polem fumarolowym i polem geotermalnym. W ich okolicy istnieją ślady prawdziwych wulkanów spoczywających pod ziemią.
Wulkan błotny oprócz wody i ziemi wypluwa z siebie dwutlenek węgla. Co najgorsze, z każdym dniem przesuwa się nawet o kilka metrów w stronę przebiegającej tam kluczowej dla ruchu autostrady 111, a także linii kolejowej Union Pacific. W zagrożeniu znalazł się także rurociąg naftowy, linie światłowodowa i telekomunikacyjne oraz podziemne sieci energetyczne.
W pierwszej kolejności wulkan zagrozi torom kolejowym, które lada chwila mogą zostać uszkodzone przez rozstępującą się ziemię. Oznacza to całkowity paraliż sieci kolejowej w południowej Kalifornii, skąd towary przewożone są do Meksyku.
Według naukowców z Służby Geologicznej Stanów Zjednoczonych (USGS) wulkan błotny istnieje od 1953 roku. W ciągu ostatnich 11 lat wędrował powoli, jednak w ostatnich miesiącach jego ruch gwałtownie przyspieszył, czego się nie spodziewano.
Minionego lata, aby ochronić szlak kolejowy, zbudowano długą na 36 metrów stalową ścianę, która wbija jest na 23 metry w głąb ziemi. Jednak szybko okazało się, że woda przedostała się pod nią. Obecnie władze kolei Union Pacific chcą zbudować estakadę nad zagrożonym obszarem. Jednak autostrada najprawdopodobniej zostanie zamknięta.
Sytuacja wymyka się spod kontroli, a geolodzy nie mają dobrych wieści. Erupcja jednego wulkanu może pociągnąć za sobą uaktywnianie się kolejnych. Przyszłe erupcje mogą generować potoki piroklastyczne, a te zagrażać ludności zamieszkującej nawet w promieniu 10 kilometrów od kraterów wulkanicznych.
Niektórzy naukowcy ostrzegają, że erupcje mogą być zapowiedzią zbliżającego się wielkiego uaktywnienia się uskoku Św. Andrzeja i olbrzymiego trzęsienia ziemi, które zrujnuje zachodnią część Ameryki Północnej.
Źródło: TwojaPogoda.pl / USGS / Facebook.