Media obiegła informacja, że zgodnie z dokumentem sprzed 3 lat, NASA zamierza zapobiec zbliżającej się erupcji superwulkanu Yellowstone, położonego w północno-zachodniej części Stanów Zjednoczonych, pod parkiem narodowym od tej samej nazwie.
W tym celu naukowcy mieliby wykonać odwierty o głębokości nawet 10 kilometrów i wtłoczyć do nich pod ciśnieniem zimną wodę, która ochłodziłaby komorę magmową wulkanu i tym samym jeśli nie powstrzymała, to znacznie opóźniła jego wybuch.
Problem w tym, że w analizie przeprowadzonej przez naukowców z NASA, nie ma słowa o tym, że ten plan geoinżynieryjny zostanie zrealizowany w najbliższym czasie. Jest to jedynie rozważanie nad metodami, które można byłoby zastosować w odległej przyszłości. Nie powstrzymało to jednak mediów przed rozsiewaniem nieprawdziwych informacji.
Naukowcy są zdania, że wykonanie odwiertów w kalderze superwulkanu przynieść nam może dwie korzyści. Po pierwsze dostarczy energii geotermalnej. Wtłaczana zimna woda powracałaby w temperaturze 350 stopni, tym samym zapewniając nawet 6 GW energii każdej doby.
Po drugie zimna woda chłodziłaby komorę magmową. Jest to jednak proces bardzo długotrwały, ponieważ komora jest olbrzymia. Szacuje się, że chłodzenie miałoby efektywność zaledwie 1 metra rocznie, co oznacza, że proces całkowitego odprowadzenia ciała z komory potrwałby około 50 tysięcy lat.
Obecna technika nie pozwala na uruchomienie tego projektu, zwłaszcza, że wciąż pozostaje wiele niewiadomych odnośnie faktycznego zachowania się wulkanu. Niektórzy naukowcy są zdania, że odwierty mogłyby zamiast zatrzymać, to przyspieszyć erupcję. Nie mają jednak żadnych dowodów na potwierdzenie swoich teorii.
Plany naukowców z NASA są horyzontalne. O ile wulkan nie wybuchnie wcześniej, to jakakolwiek próba powstrzymania go zajmie nam tysiące lat. Nie musimy się spieszyć, bo Yellowstone póki co nie zdradza żadnych oznak rychłego wybuchu.
Choć w ostatnich tygodniach i miesiącach odnotowano podwyższoną aktywność geotermalną, a także liczne roje trzęsień ziemi, niektóre największe od wielu lat, to jednak na tle setek lat zjawiska te nie są niczym szczególnym.
Trzeba podkreślić, że pomiary sejsmologiczne są prowadzone od 1923 roku. Mimo, że ostatnie deformacje kaldery były największymi w historii gromadzenia danych, to jednak na tyle niewielkie, aby nie było się czym martwić.
Również tajemnicze ucieczki dzikich zwierząt, wydobywające się z głębi ziemi opary lub uszkodzenia nawierzchni dróg, którymi żyły światowe media wieszcząc zbliżającą się erupcję, były w Yellowstone normalnością.
Yellowstone po raz ostatni wybuchł 640 tysięcy lat temu, kiedy do atmosfery zostało wyrzucone ponad tysiąc kilometrów sześciennych materiału piroklastycznego. Później zdarzały się erupcje, ale jedynie lawowe, ostatnio 70 tysięcy lat temu.
Najbliższa erupcja mogłaby się zdarzyć w perspektywie tysięcy lat. Oczywiście nie można wykluczyć, że stanie się to wcześniej, jednak nie za naszego życia. Gdyby powtórzyła się erupcja sprzed 640 tysięcy lat, to ludzkość znalazłby się na krawędzi zagłady z powodu ochłodzenia klimatu i problemów z produkcją żywności, a także szkód poczynionych przynajmniej na terenie USA.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Snopes.