Promienie zachodzącego słońca na polskim skrawku Antarktyki, czyli nad Zatoką Admiralicji na Wyspie Króla Jerzego, posrebrzyły dziwaczne formacje lodowe przypominające kwiaty. Jak twierdzą polscy polarnicy, nie powstają one same z siebie.
Jak dowiadujemy się z polarnej encyklopedii, lodowe kwiaty to kryształki lodu tworzące się na spokojnej powierzchni oceanu, gdy bardzo suche powietrze ma znacznie niższą temperaturę niż woda. Wilgoć z wody morskiej styka się z zimną atmosferą, nie ma wiatru, co pozwala na wysycenie bliskiej powierzchni warstwy granicznej.
Kwiaty lodowe rosną na bazie "zakłóceń", "chropowatości" na powierzchniowym lodzie (jądra krystalizacji) w ekstremalnych temperaturach około minus 22 stopni, tworząc pierzaste struktury, szybko rosnące w pionie do kilku- kilkunastu centymetrów wysokości.
Pewna część lodu ulega sublimacji (wyparowaniu). W rezultacie zimna para wodna staje się ciężka, z powrotem zamienia się w lód (resublimacja) i tworzy wykwity lodowe na powierzchni wody, o wysokiej zawartości soli. "Kolce" tych kwiatów zawierają mikroorganizmy, czyniąc je tymczasowym ekosystemem podobnym do raf koralowych.
Polscy polarnicy mogą badać te niezwykłe struktury na naszym skrawku Antarktyki, gdzie w archipelagu Szetlandów Południowych od 1977 roku znajduje się Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego, zamieszkiwana przez cały rok.
Lodowe kwiaty są dla nich namiastką łąki pośród lodowej pustyni. Okazuje się, że nawet w najzimniejszym miejscu na naszej planecie można znaleźć coś zachwycającego, co poprawia humor w krótkie polarne dni i niekończące się noce.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego / polarpedia.eu