FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Meteor eksplodował nad radarem wczesnego wykrywania rakiet. "Mógł wywołać wojnę światową"

Do bardzo niebezpiecznego zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu na Grenlandii, gdzie nad amerykańskim radarem wczesnego wykrywania rakiet balistycznych, m.in. tych pochodzących z Rosji, eksplodował meteor. Czy ten incydent mógł wywołać wojnę światową?

Fot. Twitter.
Fot. Twitter.

Nie raz już zdarzało się, że do wybuchu wojny światowej był tylko krok i to tylko dlatego, że mylnie odebrano najróżniejsze sygnały. Do podobnej sytuacji doszło 25 lipca na Grenlandii, gdzie w osadzie Thule znajduje się baza amerykańskich sił powietrznych.

W jej skład wchodzi radar wczesnego wykrywania rakiet balistycznych, które nad terytorium Stanów Zjednoczonych mogłyby zmierzać np. z terytorium Rosji. Około 43 kilometrów nad tym urządzeniem eksplodował duży meteoroid poruszający się z zawrotną prędkością 86 tysięcy kilometrów na godzinę.

Baza amerykańskich sił lotniczych Thule na Grenlandii. Fot. Twitter / Hans Kristensen.

Podczas przejścia przez atmosferę wyzwolona została energia rzędu 2,1 kilotony TNT. Podobną wyzwolił wybuch jednej z pierwszych bomb atomowych testowanych przez Koreę Północną.

Początkowo gigantyczna eksplozja wywołała konsternację wojskowych. Pojawiły się obawy, że to demonstracja siły Rosjan. Na szczęście szybko okazało się, że to nie największy wróg USA stoi za tym incydentem, a sama natura. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby wojsko zareagowało impulsywnie.

Hans Kristensen, dyrektor Nuklearnego Projektu Informacyjnego z Federacji Amerykańskich Naukowców, który pierwszy poinformował o tym wydarzeniu, zażartował, że "wciąż tu jesteśmy, więc to nie był wyprzedzający atak Rosjan". Dodał też, że "jest blisko 2 tysiące ładunków jądrowych gotowych w każdej chwili do wystrzelenia w odpowiedzi".

Źródło: TwojaPogoda.pl / Hans Kristensen / US Army.

prognoza polsat news