Ludzie nie mieli żadnych szans na ucieczkę i przeżycie. Natychmiast po przerwaniu tamy fala wysoka na kilkadziesiąt metrów zmiotła z powierzchni ziemi okoliczne miejscowości. Zaginionych jest 1126 osób. Zdjęcia lotnicze pokazują olbrzymi obszar zalany brązową wodą aż po horyzont.
Z wciąż lakonicznych informacji, które docierają od władz, wynika, że z jeziora zaporowego uwolnionych zostało 5 miliardów metrów sześciennych wody. Można byłoby nimi napełnić ponad 2 miliony basenów olimpijskich. Ludzie oczekują na ratunek na dachach swoich domów. Co najmniej 6600 osób pozostało bezdomnych.
Przerwana zapora, budowana od 2013 roku, miała zostać otwarta w nadchodzących miesiącach i pełnić funkcję elektrowni wodnej. Władze od kilku lat prowadzą z rozmachem projekt budowy licznych elektrowni wodnych, które według ich śmiałych wizji, mają sprawić, że Laos stanie się "baterią Azji". W tej chwili funkcjonuje już prawie 40 elektrowni, a ma być zbudowanych kolejnych przeszło 50.
We wrześniu ubiegłego roku doszło do uszkodzenia innej budowanej zapory wodnej, gotowej w 85 proc. Szkody były bardzo duże, ale tym razem na szczęście nikt nie zginął. W sieci pojawiło się nagranie pokazujące pracowników budowlanych, którzy uciekali w popłochu widząc jak korytem rzeki przetacza się fala przypominająca tsunami.
Katastrofa może sprawić, że plany te zostaną odłożone w czasie, zwłaszcza, jeśli okaże się, że budowle hydrotechniczne, które są obiektami podwyższonego ryzyka dla okolicznych mieszkańców, są budowane z pogwałceniem norm budowlanych lub nieodpowiednio zarządzane.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Laos News Agency.