W ostatnich dniach w wielu regionach kraju przechodziły burze gradowe, które okazały się tragiczne w skutkach dla bocianów. Zranione dużymi gradzinami ptaki trafiają do ośrodków rehabilitacji, gdzie przechodzą kurację i zostają zwrócone naturze, albo też dożywają tam końca swych dni.
O tym, jak niebezpieczne są skrajne zjawiska pogodowe dla boćków, mogli się przekonać mieszkańcy Sokółki na Podlasiu, gdzie kilka dni temu przeszło gradobicie. Na szczęście grad nie okazał się duży. Jak możecie zobaczyć na poniższym nagraniu, bocianica osłaniała swym grzbietem wysiadywane jajka.
Czasem jednak zdarza się, że grad ma średnicę ponad 5 cm, a więc jest wielkości pomarańczy. Wówczas kaleczy ptaki i konieczna jest pomoc ludzi. Boćki z Warmii, podobnie jak inne ptaki, trafiają do Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Dzikich, jednego z ponad 80 w naszym kraju.
Założyła go lekarz weterynarii Ewa Rumińska. Leczone są tam ptaki, które ucierpiały na skutek kontaktu ze złymi ludźmi, drapieżnikami i zjawiskami pogodowymi. Ptaki odnoszą różnorodne obrażenia. Ze względu na to, że ich gniazda są często najwyższymi obiektami w okolicy, zdarza się, że trafiają w nie błyskawice, wichury je zwiewają na ziemię lub na linie energetyczne, są też ranione przez gradobicia.
Ośrodek w Bukwałdzie w ostatnich latach przyjął do siebie aż pół tysiąca pacjentów. W samym tylko 2015 roku było to 187 ptaków, z których 84 odzyskało wolność, a 16 pozostało na dalsze leczenie. Zgodnie ze statystykami ponad połowa bocianów po zaledwie kilku miesiącach rehabilitacji wraca do środowiska naturalnego. Pozostałe to te, które z powodu obrażeń nóg lub skrzydeł nie będą już nigdy samodzielne i dożyją swych dni w ptasim szpitalu.
Bocian to obok orła jeden z symboli Polski. Ptaki te szczególnie upodobały sobie nasz kraj, dlatego powinniśmy im pomagać, gdy znajdą się w potrzebie. To nasze zobowiązanie wobec przyrody. Na szczęście ludzi dobrej woli nie brakuje. Wciąż dostajemy zgłoszenia o ptakach wymagających pomocy, które u nas mogą znaleźć bezpieczne schronienie - powiedziała serwisowi TwojaPogoda.pl dr n. wet. Ewa Rumińska, założycielka Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Dzikich w Bukwałdzie i Fundacji Albatros.
Potrzeb jest bardzo wiele. Gmina i powiat przekazują na utrzymanie całego ośrodka i ptasiego pogotowia zaledwie 7 tysięcy złotych rocznie. To daje średnio 30-40 złotych na pacjenta za cały pobyt, a przecież trzeba go nakarmić, napoić i zakupić leki na całe tygodnie rehabilitacji.
Dlatego też ptasim pacjentom potrzebne są stałe środki finansowe. Jednorazowy datek nie wystarczy. Najlepiej wirtualnie "adoptować" ptaka, przeznaczać datki regularnie, co miesiąc... Adoptuj ptaka
Pacjentami ośrodka opiekują się przemiłe osoby, które w ramach wolontariatu poświęcają zwierzętom swój własny czas, a często także osobiste środki finansowe.Pensjonariuszy ptasiego szpitala odwiedziliśmy kilkukrotnie, raz tuż po potężnym gradobiciu, kiedy to trafiło tam kilkanaście boćków z ranami praktycznie na całym grzbiecie.
Chore ptaki dochodziły tam do siebie pod opieką weterynarzy i wolontariuszy. Kule gradowe wielkie jak pomarańcze, łamały ptakom skrzydła, nabijały guzy na głowie, kilka ptaków odnaleziono martwych, niektóre zwisały z drutów energetycznych. Widok był przerażający i zasmucający.
Ptasi szpital boryka się z problemami finansowymi, a ptaków wciąż przybywa i to lawinowo. Ewa Rumińska poświęciła całe swoje życie zranionym ptakom, dlatego warto ją wspomóc, bo przecież boćki to swojskie ptaki, bez których nie wyobrażamy sobie naszych krajobrazów. Wspomóżcie też swoje regionalne ośrodki pomocy ptakom. Adresy znajdziecie... tutaj
Źródło: TwojaPogoda.pl