Na świecie żyje w tej chwili ponad 7,5 miliarda ludzi. Od początku tego roku urodziło się już 46 milionów dzieci, czyli więcej niż mieszka ludzi w Polsce. Długoterminowe prognozy Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) mogą przerazić, bo do 2100 roku ma nas być na Ziemi aż 11 miliardów. Czy jesteśmy w stanie gdzieś tych ludzi pomieścić, a może grozi nam przeludnienie?
Okazuje się, że wcale nie jest nas aż tak dużo, a wręcz przeciwnie, bo Ziemia wydaje się być wyludnioną planetą. Dlaczego? Ponieważ połowa populacji świata mieszka zaledwie na 1 procencie powierzchni lądów. Co więcej, połowa ludności zamieszkuje Azję, a dokładniej zaledwie 6 krajów, gdzie mieszka 46 procent światowej populacji.
Rozproszenie ludności stale się zmniejsza na rzecz powiększających się miast. Niektóre z nich zasługują na miano megametropolii. W Tokio, stolicy Japonii, wraz z przedmieściami mieszka ponad 40 milionów ludzi, czyli więcej niż w całej Polsce.
W przyszłości miejskie molochy będą jeszcze większe. Ich powierzchnia zwiększa się dużo wolniej niż gęstość zaludnienia. To oznacza, że na coraz mniejszym obszarze mieszka coraz więcej ludzi. Po co tak duża liczba osób tłoczy się na tak niewielkiej powierzchni? Ludzie są ssakami stadnymi. Miasta dają im możliwość rozwoju, dobrej pracy i komunikacji, ale również narażają na hałas, smog i brak wolności.
Na wyspie Jawa na Indonezji liczba ludności sięga 140 milionów, mimo że jest ona trzykrotnie mniejsza od Polski. To tak, jakby w Polsce mieszkało 420 milionów ludzi, a więc ponad 10 razy więcej niż obecnie.
Max Galka, publicysta zafascynowany statystyką i kartografią, przygotował bardzo ciekawą mapę świata, którą podzielił na 28 milionów komórek, każdą o wymiarach 5 na 5 kilometra. Żółtym kolorem oznaczył miejsca, gdzie w dużej koncentracji mieszka połowa populacji świata. Druga połowa mieszka w dużym rozproszeniu na czarnej powierzchni.
Mapa ukazała dwa najgęściej zaludnione obszary naszej planety. Jeden z nich obejmuje pas żyznych gleb na północy Indii, u stóp Himalajów, zaś drugi wschodnie Chiny.
Gdy mówimy, że Chiny i Indie są najludniejszymi krajami na świecie, zamieszkiwanymi w sumie przez 2,5 miliarda osób, mamy na myśli gigantyczne obszary tych krajów, które należą do największych na świecie. Jednak w rzeczywistości zdecydowana większość ludności zamieszkuje zaledwie ułamek powierzchni tych państw.
Całą reszta jest zamieszkana w minimalnym stopniu lub zupełnie bezludna. Uświadamia nam to wynalazek Tomasza Edisona sprzed niemal 140 lat. Żarówka zaczęła rozświetlać miejsca, gdzie znajdował się człowiek. Dzisiaj elektryczność ujawnia naszą obecność na nowej nocnej mapie świata (zobaczcie tutaj), którą w ostatnich latach stworzyła NASA.
Najwięcej jest nas w strefie umiarkowanej i międzyzwrotnikowej. Im dalej ku biegunom, tym zaludnienie jest mniejsze i wszystko wskazuje na to, że w przyszłości tak pozostanie, chyba, że czekają nas jakieś drastyczne zmiany klimatyczne.
Prognozy ONZ nie pozostawiają wątpliwości, że kolejne 3,5 miliarda ludzi, które mają się urodzić do końca wieku, będzie można umieścić zaledwie w samej Afryce. To jest obecnie najmniej zaludniony kontynent na świecie, nadający się do zamieszkania. Afryka jest i nadal pozostanie najszybciej zaludniającym się miejscem na Ziemi.
W Azji, a więc w Indiach czy Chinach liczba ludności będzie się gwałtownie zwiększać tylko do połowy tego wieku, a później nastąpi jej spadek. Powolny wzrost populacji będzie miał miejsce w Amerykach.
Tymczasem Europę może czekać wymarcie, ponieważ liczba ludności wciąż spada. Jednak to się może zmienić, bo kolosalny wpływ na populację w przyszłości mogą mieć zmiany klimatyczne oraz sytuacje geopolityczne, które będą sprzyjać wielkim wędrówkom ludów, co właśnie zaczęło się dziać na naszych oczach.
W krajach zachodniej Europy, gdzie stopa życia jest wysoka, podobnie jak duże pieniądze przeznacza się na sprawy socjalne, schronienie mogą znaleźć migrujący mieszkańcy Afryki czy Azji, z czasem wypierając rdzennych mieszkańców.
Mimo, że Ziemia wciąż nie jest przeludniona pod względem zajmowanej przez nas powierzchni, to jednak z uwagi na problemy z produkcją żywności, nadmiernym przełowieniem ryb, skażeniem gleby i powietrza oraz wykorzystanie surowców mineralnych, już owszem.
Źródło: TwojaPogoda.pl / ONZ / NASA / Max Galka.