Na szczęście przymrozki wracają na krótko, bo tylko na jeden wczesny poranek. Sądna okaże się sobota (3.06), a dokładniej godziny między 3:00 a 6:00. To właśnie wtedy temperatura może spaść poniżej zera.
Dotyczy to jednak wyłącznie regionów północno-wschodnich, gdzie bardzo dużemu spadkowi temperatury będzie nadzwyczaj sprzyjać sytuacja atmosferyczna, a więc panowanie ośrodka wysokiego ciśnienia, chłodny strumień powietrza pochodzenia arktycznego i bezchmurne niebo, za którego sprawą ciepło będzie intensywnie promieniować w przestrzeń kosmiczną.
Na wschodnim Pomorzu, Kujawach, Warmii, Mazurach, Podlasiu, północnym i wschodnim Mazowszu oraz na północnej Lubelszczyźnie temperatura na wysokości 2 metrów może spaść poniżej 5 stopni, lokalnie w pobliże zera. Przy gruncie będzie jeszcze zimniej, nawet do minus 3 stopni. Szczególnie duże ryzyko przymrozków obejmuje Mazury i Suwalszczyznę. Na pozostałym obszarze Polski będzie zimno, około 5-8 stopni, ale przymrozków nie należy się spodziewać.
Nietypowe, jak na początek czerwca, chłody panować będą nie tylko na północnym wschodzie kraju, lecz również u naszych wschodnich sąsiadów. Na Białorusi, Litwie, Łotwie czy w Estonii i zachodniej Rosji przymrozki będą dużo silniejsze i mogą poczynić olbrzymie szkody na polach uprawnych i w sadach.
Dodajmy, że początki czerwca na tle historii zdarzały się zimne, ale miało to miejsce bardzo rzadko. Największe chłody panowały w 1951 roku, kiedy to na Pomorzu Gdańskim temperatura spadła do minus 3 stopni, a przy gruncie nawet do minus 5 stopni. Oby tym razem nie było aż tak zimno.