
Fot. Pixabay.com / Fruchthandel_Magazin.
Rolnictwo i sadownictwo od zawsze było uzależnione od kaprysów aury. Czasem była ona na tyle łaskawa, że dochodziło do klęski urodzaju. Jednak w tym roku czeka nas zupełnie odmienna klęska, bo żywioły nie pozwalały warzywom i owocom na spokojne dojrzewanie.
Większość z nas cieszyła się wcześniejszym niż zwykle końcem zimy i nadejściem wiosny. Marzec, który okazał się jednym z czterech najcieplejszych w okresie powojennym, przyniósł wyjątkowo wczesny start wegetacji. Początkowo wszyscy się z tego powodu zadowoleni.
Jednak to zmieniło się w kwietniu, gdy nadeszły wyjątkowe chłody. Pierwsza fala przymrozków sprawiła, że wcześniej rozwijające się uprawy zaczęły przemarzać. Najbardziej dotknięte zostały wiśnie, czereśnie i grusze.

Fot. Pixabay.com / Couleur.
Straty już wtedy były olbrzymie, ale to miało być jedynie preludium do tego, co czekać miało rolników i sadowników w pierwszej połowie maja. Największe od lat przymrozki i opady śniegu spowodowały jeszcze większe spustoszenie na polach i w sadach.
Spadek temperatury przy gruncie do 1-2 stopni poniżej zera nie jest aż tak bardzo groźny, jednak między 9 a 12 maja na wysokości 2 metrów mieliśmy średnio do minus 2-3 stopni (lokalnie do minus 4 stopni), a przy gruncie do minus 4-5 stopni (lokalnie do minus 7 stopni).
To musiało się skończyć katastrofą, bo w niektórych regionach zniszczenia są największe nawet od 30 lat. Dotyczy to głównie miejsc, gdzie koncentracja sadów jest największa, a więc Ziemi Łódzkiej, Mazowsza, Lubelszczyzny i Kotliny Sandomierskiej.

Fot. Pixabay.com / Stevepb.
Druga fala przymrozków dotknęła producentów wszystkich gatunków owoców. W poszczególnych regionach wymrożeniu uległo od 50 do nawet 100 procent owoców. Producenci nie mają wątpliwości, że więcej niż w ostatnich latach zapłacimy z tego powodu za śliwki, jabłka, gruszki, porzeczki, agrest, maliny, jednak najbardziej zdrożeją uwielbiane przez Polaków truskawki, a także czereśnie. W dodatku pojawią się one w sklepach i na straganach znacznie później.
Wstępne szacunki mówią, że owoców w tym roku będzie nawet o połowę mniej niż zwykle. Straty wciąż są szacowane przez specjalnie powołane do tego komisje. Jednak już wiadomo, że będą one szły co najmniej w dziesiątki milionów złotych.
Niewykluczone, że trzeba będzie ogłosić stan klęski żywiołowej, aby rolnicy i sadownicy mogli liczyć na większą pomoc bezpośrednio z ministerstwa rolnictwa, aniżeli tylko ze zwykłego ubezpieczenia.

Fot. Pixabay.com / Couleur.
Jednak nie tylko przymrozki dały się we znaki rolnikom. Marzec i kwiecień okazały się bardzo mokre, szczególnie w województwach południowych, centralnych i północno-wschodnich. Odnotowano tam od 2 do nawet 4 razy większe sumy opadów niż zwykle w tym okresie.
Woda wciąż stoi na polach, nie pozwalając na jakiekolwiek prace. Z kolei na obsianych wcześniej polach wszystko to, co zaczęło się rozwijać, zaczęło też gnić. Temperatura poszła w górę jednak grunt jest na tyle przesiąknięty wodą, że jeszcze długo będzie wysychać.
Nie ma póki co zagrożenia suszą. Późną wiosną i wczesnym latem ubiegłego roku wskaźnik wilgotności gleby w głębokiej warstwie wahał się od 40 do 60 procent. Tymczasem obecnie sięga on od 70 do 90 procent.

Fot. Pixabay.com / Hans.
Prognozy długoterminowe wskazują na dalsze opady, jednak z powodu wzrostu temperatury, głównie pochodzenia burzowego, a więc przelotne i intensywne. Może dochodzić do punktowych podtopień, może też padać grad. To złe wieści.
Temperatura będzie przekraczać 25 stopni na większym obszarze kraju, dzięki czemu parowanie wody z gleby będzie nasilone. Pod koniec miesiąca spodziewamy się ochłodzenia, z temperaturą maksymalną poniżej 20 stopni, a miejscami nawet poniżej 15 stopni. Nocami i o porankach będzie lokalnie tylko 5 stopni, a nawet mniej. Przymrozki jednak nie powinny wrócić.
Prognozy sezonowe wskazują na mokre i burzowe lato, jednak w lipcu najprawdopodobniej pojawi się krótkotrwała posucha, która może dać się we znaki roślinom strączkowym, krzewom i drzewom owocowym, ziemniakom, kukurydzy i warzywom gruntowym.
Źródło: ![]()