Fot. Pixabay.com / silviarita
Jednych interesują, kiedy zdarzą się ostatnie spadki temperatury w pobliże zera i będzie można bez obaw prowadzić prace na polu, działkach czy w ogrodach, a inni już wypatrują pierwszego upału. Wszystko wskazuje na to, że maj będzie tym miesiącem granicznym, bo za nami późne przymrozki i to największe od lat, ale w ledwie tydzień po nich nadejdą też pierwsze temperatury charakterystyczne dla lata.
W miniony weekend (13-14.05) wreszcie się ociepliło, temperatura w większości regionów kraju przekroczyła 20 stopni w cieniu, jednak do pełni szczęścia brakowało nam błękitnego nieba. Owszem, pojawiło się ono, ale tylko gdzieniegdzie, bo prym wiodły piętrzące się chmury burzowe, przynoszące ulewy i błyskawice.
W najbliższych dniach temperatura systematycznie będzie rosła, ale pojawiające się tu i ówdzie przelotne opady i towarzyszące im burze, nam nie odpuszczą. W czwartek (18.05) na zachodzie kraju zacznie się robić gorąco, ponieważ termometry pokażą powyżej 25 stopni.
Dzień później co najmniej 25 stopni będzie już niemal w całej Polsce. To będzie pierwszy w tym roku dzień z temperaturą dochodzącą do co najmniej 27 stopni. Warto dodać, że dotychczas najwyższą temperaturą jest 26 stopni, które zmierzono aż 1,5 miesiąca temu w Tarnowie w Małopolsce.
Prognozy prognozami, jednak lokalnie temperatury mogą być jeszcze wyższe i niewykluczone, że piątek (19.05) przyniesie nam pierwszym w tym roku upał, póki co jedynie punktowy, bo z największym prawdopodobieństwem w województwach zachodnich.
Jeśli tak się nie stanie, to kolejna szansa zdarzy się dobę później, po południu w sobotę (20.05). W większości regionów kraju będzie 25-27 stopni, a lokalnie w centrum i na zachodzie do 30 stopni.
Pierwszy upalny dzień 2014 roku na Lubelszczyźnie. Fot. Karol Drewniak.
Upał, jeśli się zdarzy, to póki co jedynie lokalnie, w niektórych miejscowościach w województwie dolnośląskim, wielkopolskim lub lubuskim. Lubimy, gdy jest ciepło, ale zbytni gorąc nie jest przyjemny. Zostawmy go sobie na lato.
Koniec tego tygodnia zapowiada się gorąco, jednak nie wszędzie będzie też słonecznie. Najpierw na zachodzie, a następnie także na południu kraju spodziewamy się napływu wilgotniejszego powietrza, które będzie sprzyjać formowaniu się chmur burzowych. Musimy się więc liczyć, że popołudniami i wczesnymi wieczorami nasze plany mogą pokrzyżować przelotne opady i burze.
W ostatnich latach pierwszy upał pojawiał się bardzo różnie, bo między końcem kwietnia a początkiem czerwca. Zdecydowanie najwcześniej zdarzył się w 2012 roku, bo już 28 kwietnia. Jeszcze przed końcem miesiąca mieliśmy miejscami 32 stopnie i była to najwyższa temperatura zmierzona w tym miesiącu w okresie powojennym.
Pierwszy upalny dzień 2014 roku na Lubelszczyźnie. Fot. Karol Drewniak.
Jednak najczęściej na upał czekaliśmy do maja, tak było ostatnio w 2016, 2014, 2013 i 2011 roku. Zdecydowanie najpóźniej upał przybył do nas w 2010 i 2015 roku, bo dopiero na początku czerwca. Pierwszymi upalnymi regionami w sezonie były najczęściej zachód i południe Polski, ale zdarzyło się też, że biegunem ciepła okazało się wybrzeże. Dwukrotnie od 2010 roku pierwszy w sezonie upał odnotowano w Słubicach.
Przed rokiem pierwszy upał pojawił się 23 maja. Jednak na pierwszą ogólnokrajową falę upałów musieliśmy poczekać jeszcze miesiąc. 24-25 czerwca na przeważającym obszarze kraju mieliśmy od 32 do 34 stopni. Biegunem ciepła była Małopolska, gdzie zmierzono aż 36 stopni.
Źródło: