Fot. Pixabay.com / Alexis.
W ostatnich latach nie brakowało sytuacji, gdy temperatura biła rekordy, zarówno te ciepłe jak i zimne. Zmiany klimatyczne sprzyjają huśtawkom pogody, dlatego coraz częściej temperatura ulega wahaniom, czasem kolosalnym i to z dnia na dzień.
Tegoroczna wiosna pokazuje nam, że przejście z mrozów do gorąca może nastąpić w bardzo krótkim czasie, co niezbyt korzystnie wpływa nie tylko na nasze samopoczucie.
Według standardowego modelu średnia temperatura powinna rosnąć od marca aż do lipca, a następnie spadać. Czasem jednak zdarza się, że wiosną notujemy wyższe temperatury niż w samym środku lata. O tym ewenemencie przekonali się w 2012 roku Norwegowie.
W miejscowości Gvarv w Telemarku 25 maja odnotowano 31,1 stopnia. Była to najwyższa temperatura kiedykolwiek zmierzona w całej Norwegii. Zaskakująca była nie tylko sama wartość wskazana przez termometry, lecz również moment jej odnotowania, czyli kres maja.
Ani w czerwcu, ani też w lipcu i sierpniu nie odnotowano już wyższej temperatury, zarówno w Gvarv, jak i w całym kraju. Gdyby jakiś cudzoziemiec zapytał mieszkańców, kiedy u nich jest najcieplej, musieliby odpowiedzieć, że największego upału należy oczekiwać w lipcu lub sierpniu, jednak całkiem prawdopodobne, że zdarzy się on również w maju lub czerwcu.
Dlaczego tak się stało? Ponieważ w 2012 roku koniec kwietnia i prawie cały maj okazały się w znacznej części Europy nadzwyczaj gorące. W Polsce przełom kwietnia i maja przyniósł najwcześniejszą falę upałów przynajmniej od półwiecza.
W Skandynawii rekordy temperatura biła miesiąc później. Po nadzwyczaj ciepłym kresie wiosny nadeszło chłodne lato, podczas którego majowego rekordu temperatury nie udało się już pobić. Maj okazał się tym samym cieplejszy od zwykle najcieplejszych miesięcy.
W Polsce też mieliśmy podobny przypadek, ale dla odmiany najwyższą roczną temperaturę nie odnotowaliśmy wiosną czy latem, lecz jesienią. Tak było w 2008 roku w Warszawie, kiedy pierwsze przekroczenie 30 stopni w cieniu nastąpiło dopiero 6 września, zaś roczny rekord ciepła padł dzień później i wyniósł 30,1 stopnia.
Ani w lipcu, ani w sierpniu upału w polskiej stolicy nie było. Czasem zdarza się więc, że wiosna jest gorąca, a lato chłodne, innym razem chłodna może być wiosna i lato, a jesień od nich cieplejsza. Jeśli wiosna ma być w tym roku chłodna, to niech przynajmniej lato będzie gorące.
Źródło: