FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

5 lat temu o tej porze na termometrach w cieniu były 32 stopnie

Tego kwietnia na narzekaliśmy na przeszywające chłody i ciągłe deszcze. Jednak kwiecień potrafi się skończyć wyjątkowo gorąco. Tak było w 2012 roku, gdy padły wszelkie rekordy temperatury dla tego miesiąca, gdy w cieniu odnotowano nawet 32 stopnie.

Mija właśnie 5. rocznica nadzwyczaj przyjemnego końca kwietnia, mimo iż jego początek wcale nie wskazywał na jakieś historyczne rekordy. Kwiecień w sumie nie zapisał się szczególnie ciepło pod względem średniej miesięcznej temperatury.

A to dlatego, że jego początek był zupełnie odmienny od końca. Pierwszy tydzień przyniósł znaczne spadki temperatury. W niektórych miastach, gdzie temperatura obniżyła się do minus 8 stopni, tak silnych przymrozków nie było od ponad 20 lat.

Nie odczuliśmy jednak zbyt dotkliwie tych rekordów, ponieważ pojawiły się one na tylko jeden dzień. Zarówno poprzedniego dnia, jak i następnego, mróz był dużo lżejszy, a popołudnie przyniosło w miarę wysokie temperatury.

Szybko zapomnieliśmy jak zimno było na początku miesiąca, bo kwiecień zakończył się największą falą upałów w całej historii pomiarów meteorologicznych. Gorąco zaczęło się robić od 26 kwietnia, gdy termometry na przeważającym obszarze Polski przekraczały 20 stopni w cieniu.

Każdy kolejny dzień przynosił coraz gorętsze powietrze. Wydawało się, że wzrost temperatury jest nie do zatrzymania. 28 kwietnia temperatura zaczęła przekraczać 30 stopni, najpierw na zachodzie i w głębi kraju, a w następnych dniach w kolejnych miejscach. Upał panował w różnych regionach w sumie przez 5 dni z rzędu.

Najgoręcej było właśnie 28 kwietnia, gdy w Słubicach, przy granicy z Niemcami, odnotowano oficjalnie 31,6 stopnia. To była najwyższa temperatura zmierzona w kwietniu od ponad 100 lat, a dokładniej od momentu rozpoczęcia ciągłych pomiarów. Rekordy ciepła wszech czasów posypały się w wielu miastach, a my rozmarzyliśmy się o lecie.

W Toruniu było 31,2 stopnia, w Tarnowie 31,1 stopnia, w Kozienicach 30,9 stopnia, w Poznaniu 30,5 stopnia, w Warszawie 30,4 stopnia, a we Wrocławiu i w Krakowie równo 30 stopni. Niemal upalnie zrobiło się też w zwykle najzimniejszych regionach kraju, a więc na Podlasiu, gdzie w Białymstoku zmierzono 29,3 stopnia, w Suwałkach 28,5 stopnia.

Ciepło zawędrowało wysoko w góry. Na szczycie Śnieżki w Karkonoszach zmierzono 18 stopni, a na Kasprowym Wierchu w Tatrach 15 stopni, zupełnie jak w lipcu. Wyjątkowo ciepłe były również noce i poranki. W nocy z 28 na 29 kwietnia w Jeleniej Górze u stóp Karkonoszy temperatura nie spadła poniżej 19,3 stopnia, co również jest rekordem dla kwietnia. 

Przyczyną upałów był napływ zwrotnikowego powietrza znad Afryki, gdzie temperatury również były wyższe aniżeli zwykle o tej porze roku. Za sprawą pogodnego nieba z każdym dniem gorące powietrze dodatkowo ogrzewało się od podłoża osiągając ostatecznie niezwykłe, jak na przełom kwietnia i maja, właściwości. Dzisiaj o tym gorącu możemy tylko pomarzyć.

Źródło:

prognoza polsat news