FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Mamy gigantyczne różnice temperatury. Skąd się wzięły?

Nieczęsto zdarza się aż tak duży kontrast pogodowy w Polsce. Mieszkańcy jednych regionów cieszą się słoneczną i bardzo ciepła aurą, a w innych miejscach jest zimno i deszczowo. Różnica w temperaturze dochodzi do 20 stopni. Jak jest tego przyczyna?

Olbrzymie mamy różnice w temperaturze. Już wczoraj (26.04) dały się nam one we znaki. Biegunem zimna było Kłodzko położone w południowej części Dolnego Śląska. Termometry pokazały tam w strugach deszczu zaledwie 3 stopnie.

Dla porównania biegunem ciepła okazał się Przemyśl, położony na Podkarpaciu, przy granicy z Ukrainą. Podczas przejaśnień odnotowano tam aż 20 stopni w cieniu.

Dzisiaj (27.04) bez zmian w pogodzie. Na południu, wschodzie i w centrum podczas niemal całodniowego deszczu tylko 3-5 stopni. Dla porównania na zachodzie, północy i krańcu południowo-wschodnim, gdzie będzie się przejaśniać, odnotujemy 10-12 stopni.

Jutro (28.04) kontrast termiczny osiągnie swoje apogeum. W pasie od Śląska przez Ziemię Łódzką po Podlasie będzie tylko od 5 do 7 stopni. Dla kontrastu na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie termometry pokażą nawet do 23 stopni.

Na poniższej mapie anomalii temperatury prognozowanych na jutrzejsze (28.04) popołudnie, niebieskie obszary oznaczają temperaturę poniżej normy wieloletniej, zaś pomarańczowe powyżej normy. Bardzo dobrze zarysowana jest granica skrajnie różnych mas powietrza, która przebiega przez południowo-wschodnią Polskę, ale ciągnie się przez całą Europę, od zachodniej części basenu Morza Śródziemnego aż po zachodnią Rosję.


Anomalie temperatury powietrza jutro (28.04) o godz. 14:00. Dane: ClimateReanalyzer.org

Przyczyną kolosalnego kontrastu termicznego jest front atmosferyczny, który oddziela od siebie bardzo ciepłe powietrze polarno-morskie napływające nad kraniec południowo-wschodni, od dużo chłodniejszej masy pochodzenia arktycznego, która wlewa się od zachodu i północy nad nasz kraj.

W powietrzu arktycznym przy rozpogodzeniach jest około 10 stopni, ale w strefie pochmurnego nieba i ciągłych opadów zaledwie 3-5 stopni, bo promienie słoneczne, które mogłyby ogrzać powietrze, są blokowane przez zwartą pokrywę chmurową i opady.

Na styku skrajnych mas powietrza, gdzie temperatura różni się nawet o 15-20 stopni, kłębią się chmury, które zasilane w ciepło i wilgoć, produkują olbrzymie ilości deszczu. Ten spada niemal nieustannie na południowe, wschodnie i centralne regiony kraju, pogarszając sytuację na rzekach i doprowadzając do licznych podtopień.

Największe sumy opadów odnotowano do dzisiejszego (27.04) poranka w pasie od południowej części Dolnego Śląska przez Górny Śląsk po południowe regiony Ziemi Łódzkiej i Mazowsza, gdzie spadło powyżej 20 mm deszczu. Najbardziej mokrym miastem jest Opole z sumą opadów na poziomie 30 mm. To więcej niż połowa kwietniowej normy.

Rzeki południowej i centralnej Polski wzbierają. Jak wynika z ostatnich danych IMGW-PIB notuje się stany wysokie z lokalnymi przekroczeniami stanów ostrzegawczych, szczególnie na Górnym Śląsku, Ziemi Łódzkiej i Kielecczyźnie. Przewiduje się dalszy przybór wód w rzekach, możliwe są lokalne podtopienia, ale nie ma zagrożenia powodziowego na dużą skalę... Dowiedz się więcej

Sytuacja zacznie stabilizować się dopiero jutro (28.04) pod wieczór, gdy opady zaczną wreszcie słabnąć i zanikać wraz z frontem odsuwającym się w kierunku Ukrainy. Tym razem mieliśmy szczęście, ponieważ gdyby układ niżowy został zablokowany nad regionem na dłużej, to mielibyśmy realne zagrożenie powodziowe.

Źródło:

prognoza polsat news