Ostatnie sezony zimowe w najgęściej zaludnionych wschodnich Chinach przyniosły rekordowe zanieczyszczenie powietrza. Każdego dnia bite były kolejne historyczne rekordy, a powietrze pełne pyłu można było niemal kroić nożem. Skażenie było tak duże, że z ziemskiej orbity widzieli je astronauci zamieszkujący Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Okazuje się, że przyczyną smogu była nie tylko tzw. niska emisja, a więc gazy i pyły wydobywające się z silników samochodowych oraz przydomowych spalarni, lecz również wyjątkowo niekorzystna cyrkulacja atmosferyczna.
To z jej powodu zanieczyszczenia zamiast rozwiać się po regionie, opadały i gromadziły się przy powierzchni ziemi całymi tygodniami, trując Chińczyków na potęgę. Naukowcy z Politechniki Georgii w USA postanowili znaleźć przyczynę zmian w cyrkulacji i po nitce do kłębka dotarli do Arktyki.
Najszybciej ocieplający się zakątek naszej planety okazał się odpowiedzialny za zmianę kierunku i prędkości wiatrów we wschodniej Azji. Jak to możliwe? Naukowcy stwierdzili, że gdy morska pokrywa lodowa na Oceanie Arktycznym roztapia się, powierzchnia wody pochłania większe ilości promieni słonecznych, tym samym ogrzewając się i przyspieszając proces topnienia lodu.
Trzeba podkreślić, że przed miesiącem podczas swojego dorocznego maksimum zasięgu, pokrywa lodowa wokół bieguna północnego była najmniejszą w historii pomiarów, trzeci rok z rzędu.
Jednak na tym reakcja łańcuchowa nie kończy się, ponieważ cieplejsza woda morska szybciej paruje, a para wodna to swoiste paliwo dla układów niżowych wędrujących przez Syberię. To dzięki nim ostatnie zimy zapisały się tam nie tylko nadzwyczaj ciepło, ale też bardzo mokro.
W samym Ojmiakonie, najzimniejszej miejscowości na północnej półkuli Ziemi, niektóre miesiące zimowe potrafiły przynieść dwukrotnie więcej śniegu niż zazwyczaj. Większe ilości śniegu zwiększają albedo, a więc zdolność odbijania się promieni słonecznych od powierzchni.
Według naukowców właśnie to zjawisko spowodowało zaburzenie w rozkładzie wiatrów nad Azją, przesuwając zimowy monsun znad wschodnich Chin w kierunku Półwyspu Koreańskiego i Japonii. Zamiast silnych podmuchów zima minęła niemal bezwietrznie, a przez to w kłębach smogu.
Fot. Pixabay.com
Badacze sugerują, że roztapiająca się w zastraszającym tempie Arktyka może wpływać nie tylko na zaburzenia w cyrkulacji we wschodniej Azji, ale także np. na coraz częściej powracające i nasilające się zjawisko El Niño.
To nie koniec badań, lecz dopiero początek, ponieważ jest to niezwykle złożony proces, który wymaga długich analiz. Być może uda się odkryć i udowodnić bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy.
Ziemska atmosfera to bardzo delikatne środowisko, wystarczy jedna zmiana, a skutki tego mogą być bardzo poważne. Człowiek za pomocą emisji dwutlenku węgla zaczął w namacalny sposób ingerować w to środowisko, ale efekty tych zmian dopiero poznaje i nie jest to nic pozytywnego.
Źródło: