FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

W weekend będzie szansa na złapanie opalenizny. Dlaczego?

W weekend termometry w większości regionów kraju pokażą w cieniu około 20 stopni, a to świetna okazja, aby spróbować pierwszy raz w tym roku opalić się. Jakie będą tego efekty i czy w ogóle warto? Poznajmy fakty na temat wiosennego łapania opalenizny.

Sunbathing

Może się to wydać zaskakujące, ale pomimo przełomu marca i kwietnia możemy już złapać delikatną opaleniznę. Przede wszystkim nie możemy zapominać, że to nie wysoka temperatura, lecz promienie ultrafioletowe opalają naszą skórę.

Nawet jeśli jest zimno, możemy się spokojnie opalić. W najbliższy weekend (1-2.04) będzie nie tylko ciepło, ale też słonecznie. W wielu miejscach termometry pokażą około 20 stopni w cieniu.

To będzie najlepszy czas na skorzystanie z naszej metody. Wystarczy tylko położyć się na trawie, kocu czy na leżaku między godziną 11:00 a 15:00. Wówczas promieniowanie ultrafioletowe będzie największe.

Około godziny 11:30-12:30 poziom promieniowania osiągać będzie indeks 3-4, a więc będzie o mniej niż połowę mniejszy niż w czerwcu i lipcu. To oznacza, że będziemy się opalać raz dłużej niż w środku lata, ale za to jak najbardziej bezpiecznie.

Nawet przy najbardziej jasnej cerze przebywanie w pełnym Słońcu przez kilkadziesiąt minut będzie bezpieczne nawet bez używania olejku z filtrem. Przy umiarkowanym UV nie będzie groźby oparzeń skóry. Jeśli chcemy wylegiwać się w pełnym Słońcu dłużej, lepiej użyć olejku. Wystarczy tylko jedna kąpiel słoneczna, aby widoczne były efekty w postaci lekkiej opalenizny.

Fakty na temat promieniowania UV

Promieniowanie UV zależy od kąta padania promieni słonecznych, wysokości nad poziomem morza i stopnia zachmurzenia. Przy bezchmurnym niebie najmniejsze promieniowanie ultrafioletowe notuje się na obszarach polarnych, zaś największe na równiku.

W Polsce na tle roku największe promieniowanie ultrafioletowe przy bezchmurnym niebie mamy w okolicach najdłuższego dnia w roku, czyli pierwszego dnia astronomicznego lata (20-21 czerwca). Natomiast najmniejsze promieniowanie jest w okolicach najkrótszego dnia, a więc pierwszego dnia astronomicznej zimy (21 grudnia). Tym samym zdecydowanie najwyższe promieniowanie UV notuje się w czerwcu i lipcu.

Regionem o najwyższym indeksie promieniowania ultrafioletowego jest Śląsk, Małopolska i Podkarpacie, z absolutnym maksimum na szczytach Tatr. Dzieje się tak dlatego, że promieniowanie UV jest tym wyższe, im wyżej nad poziomem morza się znajdujemy, bo im bardziej jest rozrzedzone powietrze, tym większe ilości promieniowania UV do nas docierają.

Najniższe promieniowanie UV mamy na północnych krańcach kraju, a więc na Pomorzu, Warmii, Mazurach i Suwalszczyźnie. Dzieje się tak dlatego, że północna część kraju znajduje się bliżej obszarów polarnych niż południowa, w dodatku położona jest niżej nad poziomem morza. Różnica w indeksie UV nie jest duża. Gdy na południu kraju indeks wynosi 7-8, to na północy 6-7.

Jako że wartość indeksu UV zależy od stopnia zachmurzenia, to im mniej jest chmur na niebie, tym indeks UV jest wyższy. Przy bezchmurnym niebie indeks osiąga wartości maksymalne dla danego okresu w roku. Z kolei przy całkowitym zachmurzeniu lub opadach deszczu znacząco się zmniejsza. Prędkość wiatru, temperatura, ciśnienie czy wilgotność nie mają żadnego znaczenia.

Indeks UV jest tym wyższy, im dalej na południe od Polski się znajdujemy. Bardzo wysokie indeksy notuje się m.in. w krajach Morza Śródziemnego i w północnej Afryce, gdzie lubimy spędzać urlop.

Im wyższy jest indeks UV, tym szybciej możemy się opalić i tym krócej możemy bezpiecznie przebywać w słońcu. Bezpieczny jest dla większości z nas indeks od 1 do 5. Powyżej jest już niebezpiecznie, zwłaszcza dla osób o jasnej karnacji. Im ciemniejsza karnacja skóry, tym dłużej możemy się opalać.

Źródło:

prognoza polsat news