Emisja gazów cieplarnianych, wzrost średniej globalnej temperatury oraz poziomu światowych mórz sprawią, że dolna atmosfera stanie się niestabilna. To wróży częste i bardzo gwałtowne zjawiska pogodowe, takie jak ulewne deszcze, a co za tym idzie, także powodzie.
Według publikacji naukowców pracujących dla Europejskiej Komisji ds. Nauki i Badań, do końca stulecia poziom Morza Północnego przy niesprzyjającym scenariuszu może wzrosnąć nawet o metr. Podniesie się także poziom Bałtyku.
Pod wodą znajdą się również atlantyckie wybrzeża Irlandii i Wielkiej Brytanii. W basenie Morza Śródziemnego wzrost poziomu wody będzie najmniejszy, a w Zatoce Kadyksu, u wybrzeży Hiszpanii i Portugalii, może się nawet nieznacznie obniżyć.
Inne badanie, na łamach pisma Geophysical Research Letters, opisuje wzrost wysokości fal sztormowych do końca stulecia. Okazuje się, że mogą być one wówczas wyższe nawet o 30 procent, zwłaszcza na południowej półkuli. Wzrost poziomu mórz, częstsze sztormy i wreszcie nasilone opady deszczu to prawdziwa beczka prochu, ponieważ może prowadzić do powodzi, zarówno opadowych, jak i sztormowych.
Na łamach pisma "Earth's Future" naukowcy opublikowali badanie, z którego wynika, że do 2100 roku Europa będzie dużo częściej niż obecnie nawiedzana przez wielką wodę. Rosnąca emisja dwutlenku węgla zwiększa ilość energii cieplnej magazynowej przez atmosferę i oceany. Może to prowadzić do wzrostu intensywności burz i tropikalnych cyklonów.
Powodzie stulecia, które jak sama nazwa wskazuje, zdarzają się raz na stulecie, będą się zdarzać nawet czterokrotnie częściej niż obecnie. Niemal co roku gdzieś na kontynencie szaleć będą powodzie o gigantycznych rozmiarach. Szacuje się, że mogą one pozbawić dachu nad głową nawet 5 milionów Europejczyków.
Źródło: