
Fot. Pixabay.
W rankingu za 2016 rok znalazło się 171 państw. Okazuje się, że najbardziej podatnym na kataklizmy naturalne i jednocześnie najgorzej sobie z nimi radzącym krajem jest wyspiarskie Vanuatu położone na wodach Oceanu Spokojnego. To jedno z tych państw, które może przestać istnieć, jeśli globalne ocieplenie nie zostanie powstrzymane, a poziom światowych oceanów nadal będzie się podnosić w tak dużym tempie.
Ryzyko kataklizmów sięga tam 36 procent, a ekspozycja na nie aż 63 procent. Indeks braku radzenia sobie z żywiołem wzrósł do 81 procent. Zaraz za Vanuatu na liście najbardziej zagrożonych klęskami żywiołowymi krajów znalazły się: Tonga, Filipiny, Gwatemala i Bangladesz. W każdym z tych krajów największe zagrożenie stanowią powodzie.
Polska znalazła się dopiero na 140. miejscu, a więc na 31. miejscu od końca. To oznacza, że jesteśmy jednym z najmniej narażonych na kataklizmy naturalne państw na naszej planecie i jednocześnie jesteśmy na nie w miarę dobrze przygotowani.

Ryzyko klęsk żywiołowych na świecie. Dane: Uniwersytet Narodów Zjednoczonych.
Eksperci przydzielili nam indeks ryzyka na poziomie zaledwie 3 procent. Ekspozycja na kataklizmy sięga 10 procent, wrażliwość 33 procent, podatność 17 procent, a brak adaptacji sięga 29 procent. Znacznie gorzej jest w przypadku braku zdolności radzenia sobie z kataklizmami. Indeks sięga 50 procent, a więc jest podwyższony. Musimy więc nauczyć się lepiej reagować na żywioł, lepiej się ze sobą komunikować i zwiększyć logistykę.
W Europie lepiej przygotowanymi od nas krajami są m.in.: Białoruś (141. miejsce), Ukraina (146.), Niemcy (147.), Litwa (148.), Dania (149.), Francja (152.), Estonia (156.), Finlandia (160.), Norwegia (161.) i Szwecja (162.). Dużo gorzej jest np. w Albanii (40. miejsce), Holandii (49.) i Serbii (68.).
I jeszcze najmniej narażone i jednocześnie najlepiej radzące sobie z kataklizmami kraje na świecie. A należą do nich: Katar (171. miejsce), Malta (170.), Arabia Saudyjska (169.) i Barbados (168.).

Źródło: ![]()