Nasi rodacy w liczbie ponad miliona, którzy mieszkają i pracują na Wyspach Brytyjskich, często narzekają na pogodę. Mimo iż znajdują się tylko tysiąc kilometrów od granic Polski, to jednak odczuwają wpływ zupełnie innego klimatu.
Polacy są chyba najbardziej narzekającymi na pogodę mieszkańcami Wielkiej Brytanii i Irlandii. Najbardziej dotkliwe okazują się niskie szare chmury, które często przynoszą deszcze, we znaki daje się też brak słońca, silne wiatry i niskie temperatury.
Nie można się jednak spodziewać niczego innego, ponieważ wyspiarskie kraje znajdują się pod wpływem klimatu morskiego, niemal całkowicie uzależnionego od tego, co dzieje się nad wodami Oceanu Atlantyckiego.
Cyrkulacja zachodnia oznacza napływ chłodnego i wilgotnego powietrza. Jest jednak co najmniej jeden plus takiej aury. To oczywiście jej monotonność, dzięki której temperatura między porą letnią a zimową nie ulega tak dużym wahaniom, jak na przykład w Polsce.
Lata są ciepłe, ale nie gorące, zaś zimy na ogół łagodne i mało śnieżne. Naturalnie zdarzają się wyjątki, ale w 90 procentach przypadków zimą śnieg trudno jest uświadczyć, zwłaszcza w Anglii.
Burze
Tysiąc kilometrów od granic Polski, a liczba dni burzowych w Anglii jest dwukrotnie mniejsza niż na południu Polski, czyli wynosi mniej niż 18 rocznie. W Szkocji i Irlandii grzmi jeszcze rzadziej, mniej niż przez 10 dni w ciągu roku.
Burze są tak rzadkie, ponieważ przy niskiej temperaturze, małych jej skrajnościach i niewielkiej aktywności atmosfery, chmury burzowe nie mają dogodnych warunków, aby się rozwijać.
Sztorm
Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów pogody panującej na Wyspach Brytyjskich jest sztorm, który najbardziej daje się we znaki w zachodniej i północnej Szkocji.
W chłodnej porze roku niemal codziennie porywy wiatru przekraczają tam 80 km/h, a podczas bardzo częstych sztormów wieje nawet powyżej 120 km/h. Mokro i wietrznie jest w całym kraju, także w największych miastach.
Deszcze
W Londynie roczna suma opadów sięga 610 litrów, a w Edynburgu w Szkocji nawet 670 litrów. Dla porównania w Warszawie spada średnio rocznie 515 litrów wody na metr kwadratowy ziemi.
Chociaż różnica w sumie opadów między Londynem a Warszawą nie jest aż tak kolosalna, to jednak wizualnie wydaje się, że w brytyjskiej stolicy pada bez końca. To dlatego, że w Warszawie latem znaczna suma opadów spada podczas jednej burzy w ciągu tylko godziny.
Natomiast w Londynie taka sama ilość deszczu jest rozłożona w czasie podczas opadów ciągłych. 30 litrów wody na metr kwadratowy spada więc w Warszawie w 60 minut, a w Londynie w 3 dni. Pada długimi dniami i dlatego też praktycznie przez większą część roku niebo jest zasnute szarymi chmurami, co turystów wpędza w niezbyt korzystny nastrój.
Temperatura
Średnia maksymalna temperatura w najcieplejszym miesiącu, czyli w lipcu, w Anglii osiąga średnio 22 stopnie, a w Szkocji 19 stopni. Dla porównania w Warszawie notuje się średnio 24 stopnie.
Latem w Anglii temperatura często przekracza 25 stopni, ale przekroczenia 30 stopni pojawiają się bardzo rzadko. Czasem zdarza się, że upału nie ma przez kilka lat z rzędu. Jeszcze chłodniej jest w Szkocji, gdzie najczęściej latem notuje się powyżej 20 stopni, a niezwykle rzadkie są przekroczenia 25 stopni, upały nie występują.
Mgła
Jesienie przynoszą wyżową, mglistą aurę. Mgła dopiero dzisiaj nabiera właściwego brzmienia, ponieważ jeszcze kilkadziesiąt i kilkaset lat temu mgłą określano trujący smog, który był efektem używania na potęgę pieców węglowych. Dzisiaj po wprowadzeniu norm w emisji dwutlenku węgla, mgła jest prawie czysta.
Śnieg
Zimą w Anglii jest zdecydowanie łagodniej niż w Polsce, gdyż liczba dni ze śniegiem jest znikoma, a ujemne temperatury pojawiają się przeważnie tylko nocami. Nieco zimniej jest w Szkocji, gdzie w górach jest biało, ale na nizinach już niezbyt. Temperatura spada nieznacznie poniżej zera.
Zmiany klimatyczne
Wyspy Brytyjskie stają się coraz wilgotniejsze. Taki wniosek płynie z ostatnich prac naukowych. Winne jest ocieplanie się klimatu, które sprzyja powstawaniu coraz głębszych układów niżowych nad wodami północnego Atlantyku.
Te atmosferyczne monstra z coraz większą siłą uderzają w wybrzeża zachodniej Europy, przynosząc ulewne deszcze powodujące podtopienia i powodzie, bardzo niskie ciśnienie oraz wichury i gigantyczne fale sztormowe.
Klimatolodzy nie mają dobrych wieści, którzy mają deszczu po dziurki w nosie. Z biegiem lat sumy opadów wzrastają, a to oznacza, że w przyszłości na Wyspach padać będzie jeszcze częściej i jeszcze obficiej. Od 2000 roku ponad 20 miesięcy znalazło się wśród najbardziej deszczowych.
Źródło: