Większość z nas wciąż pamięta 2015 rok, który przyniósł nam wielomiesięczną suszę, miejscami najpotężniejszą od lat 80. ubiegłego wieku. Mieliśmy też rekordową liczbę dni upalnych i słonecznych. Szacowane straty w rolnictwie przekroczyły wówczas miliard złotych.
Według klimatologów był to dzwonek, że lata mokre kończą się, a zaczynają suche. Będzie ich przybywać, a my będziemy się zmagać z coraz większym problemem z dostępem do wody.
W ostatnich miesiącach posucha szczególnie daje się we znaki mieszkańcom zachodnich i południowych dzielnic Polski. Jesień dość sucha była na Pomorzu i Śląsku Opolskim. W listopadzie i grudniu największy niedostatek opadów notowano w Wielkopolsce, na Ziemi Lubuskiej, Śląsku i w Małopolsce, gdzie miejscami zabrakło nawet 30 procent wieloletniej normy opadów.
Najsuchszy styczeń od wielu lat
Jednak zdecydowanie najbardziej sucho było w styczniu. Praktycznie w całym kraju, jedynie poza niewielkim wycinkiem środkowo-zachodniego wybrzeża, suma opadów oscylowała znacznie poniżej normy z wielolecia.
Najgorzej było na południu, wschodzie i w centrum kraju, gdzie spadło poniżej połowy normy opadów, a miejscami na Śląsku, w Małopolsce, Ziemi Łódzkiej, Kielecczyźnie i północno-wschodnim Mazowszu nawet mniej niż 20 procent.
W Krakowie, gdzie przez cały styczeń zmierzono zaledwie 7 mm opadu, wobec normy wynoszącej 37 mm, padł rekord minimalnej sumy opadu dla stycznia na tle ostatniego 30-lecia.
W polskim klimacie suche stycznie najczęściej zdarzają się podczas długotrwałego panowania wyżów, gdy pogoda jest mroźna, choć niekoniecznie słoneczna. Tak właśnie było minionego stycznia, który nie dość, że sucho, to jeszcze zapisał się bardzo zimno.
Mokre stycznie przynoszone są przez często wędrujące układy niżowe. Mogą one przynieść zarówno mokrą (śnieżną), jak i zimną aurę. W latach 2012-2014 stycznie na przeważającym obszarze kraju okazywały się bardzo wilgotne i towarzyszyły im temperatury na poziomie normy lub znacznie powyżej niej.
Nie powinno zaskakiwać, że zimne stycznie są z grubsza suchsze od tych cieplejszych, bo ma to związek z właściwościami atmosfery, która jest w stanie pomieścić więcej wilgoci im powietrze jest cieplejsze.
Zła wróżba na cały rok?
Suchy styczeń wcale nie oznacza, że taki będzie cały rok. Nie mniej jednak pewne procesy często mają swoją kontynuację także w kolejnych miesiącach. Luty przynosi nam nieznacznie więcej opadów. Wciąż jednak w prognozach długoterminowych widoczny jest niedostatek opadów i dłuższe okresy suche.
Nadal najmniejsze sumy opadów notowane będą głównie w województwach południowych i centralnych, co będzie miało związek z wędrówką układów wysokiego ciśnienia, zwłaszcza w drugiej dekadzie lutego.
Niektóre prognozy sezonowe wskazują na suche i ciepłe lato. Susza miałaby dać się we znaki nie tylko w Polsce, lecz w całej środkowej i wschodniej części Europy. Nadmiernie padać może z kolei w krajach basenu Morza Śródziemnego.
Bez względu na to, czy tym prognozom można wierzyć, czy też nie, warto już teraz przygotować się na trudny okres, żeby nie zostać zaskoczonym w ostatniej chwili. Zwłaszcza dotyczy to rolników i sadowników. Istnieją metody łagodzenia skutków suszy, może warto się nimi zainteresować, bo będzie to z pewnością inwestycja przynosząca zyski długoterminowo.
Źródło: