Styczeń 2017 roku w parku. Fot. TwojaPogoda.pl
Styczeń rozpoczął się dość ciepło, bo na południu kraju odnotowano nawet 7 stopni, ale podwyższone temperatury utrzymały się bardzo krótko. Dosłownie z dnia na dzień zaczęło do nas spływać lodowate powietrze arktyczne, które przyniosło siarczyste mrozy.
Poprzedziło je przejście głębokiego niżu imieniem Axel, który przyniósł ze sobą największy sztorm od 15 lat. Wiatr przekraczał 100 km/h, ale to nie wiatr, lecz wysokie fale i cofka na rzekach spowodowały największe zniszczenia. Uszkodzone zostały plaże na znacznym odcinku wybrzeża.
Najtrudniejsza sytuacja miała miejsce w Świnoujściu, Kołobrzegu, Ustce i Pucku. Tam fale wdzierały się na nabrzeże, docierając do zabudowań, uszkadzały lokale usługowe i infrastrukturę portów. W Ustce czy Pucku poziom wody był tak wysoki, że kutry niemal zostały wyrzucone na nabrzeże. Straty materialne idą w miliony złotych.
5 stycznia już w całym kraju mieliśmy całodobowy mróz, który nie ustąpił przez następny tydzień. Największy był w regionach wschodnich i południowych, a najmniejszy na zachodzie kraju. Najniższą temperaturę zmierzono 8 stycznia w Czarnym Dunajcu na Podhalu, gdzie krótko po północy było aż minus 39,8 stopnia, a przy gruncie nawet minus 43 stopnie.
Anomalie temperatury w styczniu 2017 roku na świecie. Dane: Karsten Haustein.
Miejsce to jest tzw. mrozowiskiem, gdzie podczas większości fal mrozów notuje się najniższe temperatury w kraju. Są one średnio o 10-15 stopni niższe aniżeli w najzimniejszych miejscach na obszarach nizinnych.
Poniżej minus 35 stopni odnotowano w tym czasie również w pozostałych karpackich kotlinach, zarówno na południu woj. małopolskiego, jak i podkarpackiego. Wśród najzimniejszych miejsc znalazły się m.in. Jabłonka na Orawie i Stuposiany w Bieszczadach.
Na nizinach i wyżynach mróz był znacznie lżejszy, ale mimo to spory. Najzimniej było w weekend (7-8.01), gdy o porankach temperatura spadła w Suwałkach do minus 27 stopni, a w Katowicach i Kielcach do minus 26 stopni. Przy gruncie było do minus 30 stopni.
Mroźno było nie tylko w najchłodniejszej, ale też w najcieplejszej porze doby. Na wschodzie maksymalna temperatura nie przekraczała w najzimniejszym dniu minus 17 stopni. Dla porównania na zachodzie mróz w pełni dnia nie był większy niż 5-stopniowy.
Podczas największych mrozów niebo było pogodne. Najwięcej śniegu spadło przed nadejściem mrozów. We wschodniej i południowej części kraju pokrywa białego puchu miała od 15 do 20 cm, ale zaspy śnieżne przekraczały miejscami pół metra wysokości. Najmniej śniegu było na zachodzie, miejscami tylko 2 cm.
Średnia temperatura dobowa w okresie największych mrozów, 7 stycznia, była nawet o 14 stopni niższa od normy wieloletniej. Dalsze dni stycznia minęły pod znakiem dużych i częstych wahań temperatury. Były okresy ciepłe, ale były też zimne i tych drugich było więcej. Średnia temperatura nie przekraczała już 3-4 stopni powyżej lub poniżej normy.
Z powodu wychłodzenia organizmu przez cały miesiąc zmarły 53 osoby, w tym 10 osób dnia 8 stycznia. Głównie były to osoby bezdomne i znajdujące się pod wpływem alkoholu.
Styczeń mroźny i bardzo suchy
W całym kraju styczeń był zimny. W północnych regionach lekko, a im dalej na południe, tym bardziej. Anomalia średniej miesięcznej temperatury wyniosła od około minus 0,5 stopnia na Pomorzu przez minus 2 stopnie w centrum do minus 4 stopni na południu. W skali ogólnokrajowej zapisał się tym samym jako najzimniejszy od 7 lat.
Styczeń był nie tylko mroźny, ale też suchy. Na przeważającym obszarze kraju spadła mniej niż połowa miesięcznej normy opadów. Najbardziej sucho było miejscami w dzielnicach południowych, gdzie spadło poniżej 25 procent miesięcznej normy deszczu lub śniegu.
Najsłabiej susza dała się we znaki na Pomorzu i Ziemi Lubuskiej, gdzie spadło 75-100 procent normy opadów, a na środkowo-zachodnim wybrzeżu nieco ponad 100 procent i był to jedyny lekko mokry obszar na nizinach.
Stycznie przestały się ocieplać?
Przybywa ciepłych styczniów, a zmniejsza się liczba styczniów bardzo zimnych, ale jeśli zastosujemy 10-letni filtr, to okazuje się, że krzywa obniżała się stale, z lekkimi fluktuacjami, od początku lat 90. ubiegłego wieku, które przyniosły zdecydowanie najwięcej ciepłych styczniów w okresie powojennym. Obecnie trend zatrzymał się na poziomie normy, więc rodzi się pytanie, co dalej? Nadal będzie spadać czy odbije się?
Anomalie średniej temperatury dla stycznia w latach 1951-2016 w Polsce w stosunku do średniej dla wielolecia 1971-2000 oraz wartość trendu (°C/rok). Serie zostały wygładzone 10-letnim filtrem Gaussa (czarna linia). Dane: IMGW. Opracowanie: TwojaPogoda.pl
Przełomowe okazały się zimy 1988-1990, po których mieliśmy aż 8 ciepłych lub bardzo ciepłych styczniów z rzędu. Obecnie jedne stycznie są ciepłe, a następne równie zimne. Dla porównania w 2013 roku mieliśmy zimny styczeń, w 2014 roku okazał się w części kraju ciepły, w innej zimny, więc średnio wyszło w granicach normy. W 2015 roku styczeń był bardzo ciepły, ale już ubiegłoroczny był chłodny, szczególnie na północy i wschodzie. Miniony okazał się już drugim z rzędu poniżej normy.
Zachęcamy do obejrzenia zdjęć pięknych krajobrazów tego stycznia w Polsce... Zobacz galerię
Źródło: