O tym czy zima była łagodna czy sroga decydują nie tylko temperatury, lecz przede wszystkim pokrywa śnieżna. O tyle o ile jesteśmy przyzwyczajeni do silnych mrozów, to już gigantyczne masy śniegu całkowicie paraliżują codzienne życie milionów Polaków.
Postanowiliśmy sprawdzić jak wygląda śnieżny sezon w Polsce i odpowiedzieć na najważniejsze pytania z nim związane. Na nizinach sezon trwa od października do kwietnia, jednak w skrajnych przypadkach może się zdarzyć, że śnieg pojawi się we wrześniu, maju lub nawet w czerwcu.
Prawdopodobieństwo jego utrzymania się jest niewielkie, ale zdarzało się, że w tych miesiącach sypało obficie. Dane z wielu lat wskazują na pojawienie się najwcześniejszego śniegu na nizinach już w połowie września, co miało miejsce bardzo dawno temu, ostatnio w 1889 roku.
Oczywiście nie był to śnieg, którzy utrzymał się do wiosny, lecz pojawił się na krótko. Podczas Małej Epoki Lodowej, między szesnastym i dwudziestym wiekiem, śnieg we wrześniu mógł zdarzać się znacznie częściej.
Teraz jest to już nie do pomyślenia, bo wrześnie bardziej przypominają lato aniżeli jesień, a o zimie już nie wspominając. Zazwyczaj pierwszy śnieg na nizinach pojawia się około połowy października. Ten okres można jednak nazwać incydentem.
Zasięg pokrywy śnieżnej w Polsce. Średnia z lat 2004-2016 i z 2016 roku. Dane: CBK PAN.
Do niecodziennej sytuacji doszło w październiku 2015 roku, gdy miejscami na południu, południowym wschodzie i w centrum kraju pierwszy śnieg spadł już 12 października, najwcześniej od przeszło 30 lat.
Drugi początek śnieżnego sezonu przypada na ostatnie dni października, ale w ostatnich 10 latach wciąż były to incydenty. Średnia wieloletnia mówi nam, że właściwa część sezonu zaczynała się najczęściej w okolicach w drugiej dekadzie listopada, gdy średni wieloletni zasięg pokrywy śnieżnej zaczął już stale zwiększać.
Sześć śnieżnych szczytów
Cały sezon śnieżny w Polsce składa się z około sześciu szczytów wysokości pokrywy śnieżnej. To właśnie w tych okresach na przestrzeni wielu lat śniegu najczęściej leżał w największych ilościach.
Pierwszy taki szczyt przypada na przełom listopada i grudnia. Śnieg pokrywa wówczas średnio 30 procent naszego kraju. Drugi szczyt zdarza się najczęściej w Boże Narodzenie lub krótko po, co zwłaszcza dotyczy wschodniej połowy kraju. Trzeci szczyt pojawia się w pierwszej dekadzie stycznia i jest to trzeci najbardziej śnieżny okres w naszym kraju.
Polska pod śniegiem na zdjęciu satelitarnym z 11 stycznia 2017 roku. Fot. NASA.
Czwartym szczytem jest druga połowa stycznia i to właśnie wtedy najczęściej notowano maksymalny zasięg pokrywy śnieżnej w sezonie. To moment, gdy cała Polska znajduje się pod śniegiem. W tym roku szczyt ten przypadł dużo wcześniej, bo już 8 stycznia. Przedostatni szczyt głównej części sezonu przypada na połowę lutego, a ostatni na połowę marca i od tego czasu wysokość pokrywy śnieżnej najczęściej się zmniejsza.
"Śnieżne dołki" w środku zimy
Najciekawsze zjawisko przypada na połowę stycznia i pierwszą połowę lutego. Nazywane jest ono "śnieżnym dołkiem", ponieważ jest to najmniej śnieżny moment w najbardziej śnieżnej części sezonu zimowego.
Śniegu jest wówczas zazwyczaj 20-25 procent niż jeszcze w drugiej połowie stycznia. Przyczyną bardzo małych ilości śniegu jest zmiana cyrkulacji na zachodnią lub południową i napływ cieplejszych mas powietrza znad Atlantyku, a nawet północnej Afryki.
Ciekawy jest incydentalny przyrost zasięgu pokrywy w połowie marca, ale dotyczył on przede wszystkim obszarów podgórskich i górskich. Mimo iż na przestrzeni ostatnich wielu lat granice śnieżnego sezonu zamykają się na przestrzeni aż 7 miesięcy, to jednak praktycznie śnieg najczęściej utrzymuje się nie dłużej niż łącznie przed 2 miesiące.
Zasięg pokrywy śnieżnej w Polsce w latach 2004-2016. Dane: CBK PAN.
Najkrócej śnieżnie jest na zachodnich krańcach Pomorza, gdzie biało jest zimą średnio przez 30 dni. Najdłużej śnieg utrzymuje się na terenach podgórskich i na Suwalszczyźnie, przez 80-90 dni.
Najmniej śniegu w sezonie leży na zachodnim Pomorzu, Ziemi Lubuskiej, Dolnym Śląsku, Opolszczyźnie i w Wielkopolsce, średnio 6 cm. Dwa razy więcej śniegu notuje się średnio na Suwalszczyźnie.
Nietypowy sezon śnieżny
Ten sezon zimowy jest nietypowy, bo zasięg pokrywy śnieżnej wymyka się statystykom. W wielu regionach kraju biały puch mieliśmy już w połowie listopada, a jeszcze więcej pod koniec tego miesiąca. Koniec grudnia zamiast większych śniegów przyniósł odwilż.
Inaczej było na początku stycznia, gdy spadło sporo śniegu i ścisnął arktyczny mróz, który mimo późniejszych odwilży w większości regionów Polski nie pozwolił na roztopienie się puchu od ponad 20 dni, aż do tej chwili. Czyżbyśmy już wykorzystali cały śnieżny limit na ten sezon i dalsza część zimy będzie bezśnieżna i ciepła? To się jeszcze okaże. Bardzo ciekawie będzie wrócić do powyższego wykresu za kilka tygodni.
Źródło: