Nad Polską utrzymuje się inwersja, przez co im wyżej, tym jest cieplej, choć zazwyczaj jest odwrotnie. To groźne zjawisko, zwłaszcza, jeśli napływają deszczowe chmury.
Wówczas na wysokości 300-500 metrów, w ciepłej masie powietrza, gdzie temperatura jest dodatnia, z chmur pada deszcz, który spadając na powierzchnię ziemi, przechodzi przez zimne powietrze, zalegające przy powierzchni ziemi.
Przy ujemnej temperaturze styka się z wychłodzoną powierzchnią dróg i chodników, przez co zamarza, tworząc gołoledź, nazywaną potocznie "szklanką" lub "czarnym lodem".
Marznące deszcze mogą się pojawiać nawet jeśli różnica w temperaturze między podstawą chmur, a powierzchnią ziemi nie jest duża i wynosi 3-4 stopnie, a więc, gdy w chmurach są plus 2 stopnie, a przy ziemi minus 2 stopnie.
Nasze prognozy wskazują, że deszcze przy ujemnej temperaturze mogą występować niemal do końca tygodnia. Obecnie najbardziej dają się we znaki na zachodzie, północy, wschodzie i w centrum kraju. Nie dotarły jeszcze na południe, ale stanie się to najpóźniej jutro (21.01).
Z powodu gołoledzi policja odnotowuje znaczny wzrost kolizji i wypadków drogowych. Na krajowej siódemce w kilku karambolach zderzyło się ze sobą aż 12 samochodów. Kilka osób odniosło obrażenia. Korek na rogatkach Warszawy ciągnął się przez kilka kilometrów.
Przy intensywnych opadach lub trwających przez dłuższy czas, może się zdarzyć, że lodowa powłoka ma grubość 3-5 cm, a w skrajnych przypadkach nawet 10 cm. Skutki gołoledzi mogą być bardzo dotkliwe.
Jezdnie i chodniki stają się taflami lodu, gałęzie uginają się i łamią, zwłaszcza, gdy dodatkowo wieje silny wiatr. Największe szkody powstają wtedy, gdy przewody elektryczne pękają pod ciężarem lodu, pozbawiając ludzi ciepła i światła.
Źródło: