Jeśli klimat nadal będzie się ocieplać tak szybko, jak ma to miejsce obecnie, to w przyszłości możemy uniknąć bardzo wielu ofiar śmiertelnych niskich temperatur. W Polsce na skutek wychłodzenia organizmu w okresie zimowym umiera średnio 155 osób.
Poprzedniej zimy, która okazała się łagodna, liczba zamarznięć była mniejsza, ponieważ zmarło 101 osób. Dla porównania podczas surowej zimy z przełomu 2009 i 2010 roku ofiar było 280. Mimo to mróz nadal pozostaje znacznie bardziej zabójczy niż upał.
Potwierdzają to najnowsze badania naukowe, które zostały opublikowane na łamach branżowego pisma medycznego "Lancet". Analizy przeprowadzone w 13 krajach wykazały, że mróz przyczynia się do 20-krotnie większej liczby przedwczesnych zgonów aniżeli upał.
Szczególnie niebezpieczne są średnio i długoterminowe fale chłodów, a o wiele mniej dotkliwe krótkie ochłodzenia, nawet jeśli spadki temperatury następują gwałtownie. Największy odsetek zgonów odnotowywano w okresach umiarkowanych upałów i mrozów.
Dokładne dane rzucają nowe światło na te zjawiska. Naukowcy przeanalizowali przyczynę aż 74 milionów zgonów mieszkańców 10 regionów Wielkiej Brytanii i 135 miast w Stanach Zjednoczonych, w latach 1985-2012.
Za 7,71 procenta wszystkich tych zgonów odpowiedzialna była umiarkowanie wysoka lub niska temperatura, z czego aż 7,29 procenta stanowił mróz, a zaledwie 0,42 procenta upał. Skrajnie wysokie lub niskie temperatury były odpowiedzialne za mniej niż 1 procent zgonów, zaś umiarkowane temperatury za 7 procent, z czego 6,66 procenta stanowił umiarkowany mróz.
Przyczyną jest wpływ, jaki długotrwały chłód, nawet jeśli nie jest on silny, wywołuje na organizm osób starszych. Zwiększa bowiem ryzyko infekcji dróg oddechowych i pogłębia komplikacje w układzie krążenia.
Naukowcy zastrzegają jednak, że badanie wcale nie wskazuje, że globalne ocieplenie zmniejszy liczbę zgonów z powodu niekorzystnych temperatur. Owszem, dziać się tak będzie, ale tylko do pewnej granicy. Po przekroczeniu jej to upał, a nie mróz, będzie powodować więcej przedwczesnych zgonów.
Obecnie panujące temperatury jeszcze tego zjawiska nie odwróciły. Jednak jeśli prognozy naukowców się potwierdzą i wzrost średniej temperatury będzie duży, to fale długotrwałych upałów, mogą się okazać znacznie bardziej zabójcze od mrozów.
Z badania wynika, że za prawie 9 procent wszystkich zgonów w Wielkiej Brytanii odpowiadają panujące temperatury, zwłaszcza te spadające poniżej 19 stopni, bo taką wartość uważa się dla Londynu za komfort termiczny. Ten odsetek może wkrótce zacząć rosnąć.
Jest jeszcze jedno ale. Otóż upał to nie tylko przedwczesne zgony z powodu problemów z układem krążenia i oddychaniem, lecz także ofiary utonięć. Średnio każdego roku na 150 ofiar zamarznięć przypada taka sama liczba ofiar kąpieli w niestrzeżonych lub zabronionych miejscach.
Jeśli liczba ofiar mrozów zmniejszy się, to zwiększyć się może liczba ofiar utonięć, bo upał częściej będzie zachęcać do orzeźwiającej kąpieli i to nie zawsze w pełnej świadomości.
Źródło: