Fot. images03.netdoktor.at
Jak podaje Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego (NIZP) od 8 do 15 stycznia na terenie naszego kraju odnotowano ponad 160 tysięcy zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę. Średnia dzienna zapadalność wynosiła 52 osoby na 100 tysięcy ludności. Odnotowano pierwszy w tym sezonie zgon z powodu tej choroby.
Tak dużej liczby zachorowań w połowie stycznia nie notowaliśmy od 4 lat. Najwięcej pacjentów zgłaszających się do lekarzy z grypą mamy w województwie mazowieckim, pomorskim, małopolskim i wielkopolskim. Najszybciej przybywa ich w woj. małopolskim i opolskim. Co ciekawe, tym razem wirus atakuje głównie ludzi w średnim wieku, powyżej 35. roku życia.
Z powodu nietypowych chłodów, które nawiedzają Europę od miesiąca, najwięcej zachorowań na grypę notuje się w krajach zachodniej części kontynentu. Największa od lat epidemia grypy wybuchła we Francji. Choruje tam już ponad milion osób spośród 66 mln zamieszkujących ten kraj.
Marisol Touraine, minister zdrowia, wystosowała dramatyczny apel do lekarzy, aby odłożyli mniej pilne zabiegi w celu zwolnienia łóżek dla pacjentów chorych na grypę. Sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli, ponieważ masowo zaczęli chorować imigranci, głównie z Afryki, którzy koczują w specjalnie przygotowanych dla nich ośrodkach.
Błyskawicznie rozprzestrzenia się nie tylko grypa, lecz także zapalenie płuc. Bilans mówi już o kilkunastu osobach, które zmarły na skutek powikłań. Władze ostrzegają, że to jeszcze nie jest apogeum zachorowań, a te nadejdzie dopiero w najbliższych tygodniach.
Tymczasem epidemia grypy rozszerzyła się na Hiszpanię. 19 osób zmarło tam na skutek powikłań, a ponad 200 jest w poważnym stanie. Próg epidemii to według tamtejszych norm co najmniej 90 zachorowań na 100 tysięcy mieszkańców.
Tymczasem w Baskonii, Kastylii czy Asturii liczba chorych sięga 300 a nawet 600 na 100 tysięcy ludzi. Szpitale są oblegane, brakuje łóżek. W większych miastach na wizytę u lekarza oczekuje się średnio 5 godzin.
Epidemia grypy zbiera żniwo również w Holandii i Belgii. Tam również w szpitalach brakuje łóżek oraz personelu, który jest zdziesiątkowany przez grypę. Chorzy odsyłani są od szpitala do szpitala. Chorych przybywa w piorunującym tempie.
Wirus atakuje też Skandynawów. W Finlandii z powodu zachorowań na grypę i powikłań z nią związanych zmarło już 20 osób. W sąsiedniej Norwegii sytuacja wcale nie jest lepsza. Chorują głównie młodzi i starsi.
Tymczasem na zachodzie Polski szaleje ptasia grypa, która dziesiątkuje farmy drobiu na zachodnim Pomorzu, Ziemi Lubuskiej i Dolnym Śląsku. Nie zagraża ona bezpośrednio ludziom, jednak naukowcy obawiają się, że może dojść do niebezpiecznej mutacji.
Nie sposób przewidzieć czy będzie miała ona miejsce, gdzie i kiedy, ale powstanie tzw. superwirusa grypy może spowodować równie, a nawet większą katastrofę, jak ta sprzed stulecia. Pandemia grypy, nazywana Hiszpanką, w latach 1918-1919 pochłonęła na całym świecie od 50 do 100 milionów ofiar śmiertelnych. Zachorowała wówczas aż 1/3 populacji świata.
Źródło: