Aura nie daje strażakom nawet chwili wytchnienia. Niemal bez przerwy wyjeżdżają oni do usuwania z dróg, chodników i posesji gałęzi, które złamały się na skutek porywistego wiatru lub pod ciężarem śniegu. Przy okazji zerwały wiele linii energetycznych, wobec czego prąd nie płynie do blisko 18 tysięcy odbiorców, w największej skali na Pomorzu.
Tam sytuacja jest obecnie najtrudniejsza, ponieważ wiatr zmienił kierunek na północny i osiągał nawet 90 km/h, powodując wpychanie słonej morskiej wody do koryt rzecznych. Na skutek tzw. cofki zalanych jest wiele miejscowości nadmorskich. Woda zalała nie tylko plaże i uszkodziła mola, lecz również wdarła się na deptaki i podeszła aż pod domy.
Najwięcej interwencji w ostatnim czasie podjęli strażacy w Trójmieście, na Żuławach oraz na ujściowym odcinku rzeki Nogat i Elbląg, m.in. w Nowakowie i Elblągu. Pomagają mieszkańcom zabezpieczać posesje workami z piaskiem.
W środku nocy poziom wody na rzekach przekraczał stan alarmowy nawet o pół metra. Obecnie sytuacja poprawia się, ale do czasu zdecydowanego osłabnięcia wiatru, a więc do końca dnia (5.01), zagrożenie nadal będzie duże.
Tymczasem noc przyniosła nam mróz, miejscami siarczysty. Na Suwalszczyźnie temperatura spadła do minus 14 stopni, a przy porywach wiatru do 65 km/h odczuwalnie było aż minus 30 stopni. Oprócz mrozu paraliżujący jest też śnieg, którego w ciągu doby przybyło około 5 cm, choć silny wiatr usypał znacznie większe zaspy.
W efekcie miejscami na południu i wschodzie Polski mamy już średnio 15-centymetrową grubość pokrywy śnieżnej oraz zaspy wysokie na przeszło pół metra. Na zachodzie kraju śniegu jest najmniej, spadło go miejscami zaledwie 1-2 centymetry.
Najwięcej białego puchu leży tradycyjnie w górach. Na przykład w Zakopanem jest go około 25 cm, a w zaspach nawet 50 cm. Z kolei wysoko w Karkonoszach mamy prawie 40 cm puchu, a w Tatrach 110 cm i wciąż go przybywa. W Tatrach obowiązuje 3. stopień zagrożenia lawinowego.
Dzisiaj (5.01) po raz pierwszy tej zimy całodobowy mróz panował w całej Polsce. W najcieplejszym momencie dnia w Suwałkach odnotowano aż minus 13 stopni. Najwyższą temperaturę zmierzono we Wrocławiu i w Świnoujściu i był to 1 stopień poniżej zera. Dotychczas tak zimno było głównie w nocy.
Prognoza na długi weekend
A co nas czeka podczas długiego weekendu? Przede wszystkim wiatr zacznie słabnąć, opady zanikać, a niebo systematycznie rozpogadzać się. Jednak to nie koniec ataku zimy, lecz początek, bo dopiero wtedy zacznie do nas spływać fala arktycznych mrozów.
Jeszcze w czwartek i piątek (5-6.01) spodziewamy się słabych przelotnych opadów śniegu, które przy chwilami silniejszym wietrze mogą powodować zawieje śnieżne. W dzielnicach zachodnich poprószyć może przejściowo dość obficie. Będzie też coraz więcej przejaśnień i rozpogodzeń.
W sobotę (7.01) dużo słońca, a w niedzielę (8.01) do zachodnich regionów dotrą opady, które rozpoczną odwilż. Zanim jednak zrobi się cieplej, będzie coraz zimniej, z apogeum w sobotę (7.01).
Największego mrozu spodziewamy się we wschodniej połowie kraju, a już najbardziej przy wschodniej granicy. Tam nocami i o porankach będzie nawet do minus 25 stopni, a w najcieplejszym momencie dnia do minus 15 stopni. Początkowo temperatura odczuwalna może być o kilka stopni niższa.
Z powodu silnego mrozu mogą pękać rury wodociągowe, a przez to mogą się pojawić przerwy w dostawach wody. Odmówić posłuszeństwa mogą samochody, a zwłaszcza autobusy, więc trzeba się liczyć z utrudnieniami w komunikacji.
Na zachodzie temperatura nocami będzie spadać przeważnie do minus 10 stopni, a za dnia rosnąć do minus 5 stopni. Odwilż rozpocznie się tam jeszcze w niedzielne (8.01) popołudnie. W poniedziałek (9.01) już cała zachodnia połowa kraju będzie na plusie.
Najpóźniej odwilż dotrze na wschód, najpóźniej do połowy przyszłego tygodnia. Wówczas znów wrócą porywiste wiatry i obfite opady, tym razem śniegu przechodzącego w deszcz.
Źródło: