Kraje wschodnich regionów Oceanu Indyjskiego już kolejny raz zostały nawiedzone przez potężne trzęsienie ziemi. 28 marca 2005 wstrząs miał siłę 8,7 w skali Richtera i spowodował śmierć co najmniej 300 osób. Tym razem nie zanotowano fal tsunami. Trzęsienie z 26 grudnia 2004 miało siłę 9,3 w skali Richtera a powstała w wyniku niego fala tsunami uderzając w 12 krajów w Azji i Afryce spowodowała śmierć co najmniej 320 tysięcy osób. Czy Azji dalej grożą kolejne trzęsienia i fale tsunami.
Bardzo silne trzęsienie ziemi nawiedziło 28 marca 2005 roku o godzinie 18:09 czasu polskiego, zachodnie wybrzeże indonezyjskiej Sumatry. Epicentrum trzęsienia o sile 8,7 stopnia w skali Richtera znajdowało się w pobliżu wyspy Nias, zaledwie 30 kilometrów pod powierzchnią dna morskiego niemal dokładnie w tym samym miejscu, gdzie pamiętny wstrząs o sile 9,3 stopnia w skali Richtera z 26 grudnia 2004 roku, który spowodował niszczycielską falę tsunami i zabił 300 tysięcy osób. Według najnowszych danych na wyspie Nias zginęło co najmniej 2 tysiące osób ale wiele ludzi wciąż znajduje się pod ruinami swych domów. Dodatkowo niemal bez przerwy następują wstrząsy wtórne o sile do 6 stopni w skali Richtera. Już po kilku minutach od pierwszego wstrząsu fala tsunami zanotowana została między innymi na wyspach Simeuleu i Nias oraz na Wyspach Kokosowych, na południe od Sumatry, i miała tam wysokość 3 metrów. Jak podają władze na wyspach Simeuleu i Nias mogą być tysiące ofiar gdyż w chwilę po trzęsieniu główne miasto na jednej z wysp stanęło w płomieniach i zawaliła się większość domów. Indonezji ani Malezji tym razem fale nie zagroziły. Jak wynikało z przekazów telewizyjnych nie obserwowano ani cofnięcia się wód oceanu ani też wzbierania co byłoby charakterystyczne dla tsunami. Wstrząs nastąpił kilka minut po godzinie 23 lokalnego czasu większość ludzi więc wybiegła w panice ze swych domów w piżamach. Władze Tajlandii wprowadziły wcześniej alarm na wybrzeżach Oceanu Indyjskiego. Chwilę po pierwszym wstrząsie na Sumatrze wybuchła panika, ludzie uciekali w popłochu ze swych domów, część wyspy stanęła w ciemnościach z powodu braku prądu. Jest to najsilniejszy wstrząs w tym regionie od ponad 3 miesięcy. Przypomnijmy, że sejsmolodzy już od kilku tygodni spodziewali się, że w każdej chwili może powtórzyć się sytuacja z grudnia 2004 roku, ponownie może nastąpić gwałtowny wstrząs i niszczycielska fala tsunami.
Indonezja: 9,3 stopnia w skali Richtera i tsunami
Trzęsienie ziemi jakie nawiedziło północno-zachodnie wybrzeże indonezyjskiej Sumatry w nocy z 25 na 26 grudnia 2004 roku i wywołało potężną falę tsunami prawdopodobnie było drugim najsilniejszym trzęsieniem w historii sejsmologii. Naukowcy z Northwestern University w Chicago po wielotygodniowych analizach doszli do wniosku, że trzęsienie ziemi które nastąpiło dokładnie 26 grudnia o godzinie 01:58 miało siłę 9,3 stopnia w skali Richtera, chociaż wstępnie jego siłę oceniono na 8,5 a po dokładniejszej analizie na 9,0 stopni w skali Richtera. W takiej sytuacji w całej historii sejsmologii tylko jedno trzęsienie jakie miało miejsce 22 maja 1960 roku w Chile i miało siłę 9,5 stopnia w skali Richtera, mogłoby być od niego silniejsze. W Chile chociaż trzęsienie było niezwykle silne i wywołało falę tsunami która dotarła do Hawajów a następnie Japonii spowodowało śmierć jedynie 2 tysięcy osób. Jak wiemy grudniowe trzęsienie i wynikła z niego fala tsunami uderzając w 12 krajów w Azji i Afryce spowodowała śmierć co najmniej 320 tysięcy osób. Naukowcy w dalszym ciągu skrupulatnie badający region wstrząsów na Sumatrze z niepokojem obserwują zmiany zachodzące w skałach w których gromadzi się coraz to większa energia. Skały przesunięte w wyniku gwałtownego wstrząsu prą na siebie co według sejsmologów może być sygnałem, że wkrótce ten sam region może nawiedzić kolejne trzęsienie, niewykluczone, że jeszcze potężniejsze a co za tym idzie istnieje poważna groźba powstania kolejnej niszczycielskiej fali tsunami. Naukowcy podkreślają, że następne sile trzęsienie w tym regionie świata jest już tylko kwestią czasu. Trzeba podkreślić, że Indonezja znajduje się w tak zwanym "Pierścieniu Ognia" czyli w strefie bardzo aktywnej sejsmicznie zarówno pod względem trzęsień ziemi jak i wybuchów wulkanów.
Anatomia fali tsunami na Oceanie Indyjskim
Zabójcze fale, które w grudniu 2004 roku spustoszyły wybrzeża Oceanu Indyjskiego, powstały na skutek najsilniejszego od 40 lat trzęsienia ziemi na naszej planecie. Ziemia zatrzęsła się w pobliżu granicy dwóch płyt tektonicznych - indyjskiej i birmańskiej, którą wyznacza głębia Rowu Sundajskiego. To jedna z wielu na Ziemi stref subdukcji, gdzie następuje wsuwanie się jednej płyty tektonicznej pod drugą. W tym przypadku płyta indyjska podsuwa się pod birmańską. Ruch płyt tektonicznych odbywa się zwykle gładko i powoli, w tempie paru centymetrów na rok. Jednak niekiedy wsuwająca się płyta ulega zaklinowaniu. Gdy blokada "puści", następują potężne wstrząsy sejsmiczne. W ich wyniku na morzu powstają olbrzymie fale, znane pod japońską nazwą "tsunami" - przy brzegu spiętrzają się i z impetem wdzierają się na ląd. Tak właśnie stało się w grudniu. Miejscami ściana wody przekraczała 10 metrów wysokości. Jej uderzenie porywało samochody i łodzie, roznosiło w drzazgi bungalowy. Tsunami są rzadkością na Oceanie Indyjskim. Ostatnia wielka fala narodziła się w 1883 roku na skutek eksplozji wulkanu na wyspie Krakatau. Miała 35 metrów wysokości i zniszczyła 263 wioski, zabijając ponad 36.000 osób. Inaczej jest na Pacyfiku, gdzie powstało niemal 90% zarejestrowanych dotąd fal tego typu. Ich ofiarą padło wieleset tysięcy ludzi. Nic więc dziwnego, że od 40 lat istnieje tam międzynarodowy system wczesnego ostrzegania przed tsunami. Gdyby podobny istniał na Oceanie Indyjskim, liczba ofiar mogłaby być mniejsza. Tymczasem zginęły tysiące ludzi, a straty ocenia się na miliardy dolarów. O ile wstrząsy sejsmiczne rozchodzą się błyskawicznie, to tsunami są znacznie wolniejsze - ostatnia zabójcza fala przemieszczała się po Oceanie Indyjskim z prędkością 800 km/godz. Wystarczyłoby czasu, by zaalarmować dalej położone rejony, gdyby taki system ostrzegawczy istniał.
Będą kolejne trzęsienia na Oceanie Indyjskim
Trzęsienie ziemi z 28 marca 2005 roku w rejonie Sumatry nie było wstrząsem następczym grudniowego trzęsienia, które nawiedziło Azję, było jednak jego konsekwencją - uważa dr Paweł Wiejacz z Instytutu Geofizyki PAN. Do wstrząsów następczych ziemi, zwanych wtórnymi, dochodzi po wstrząsie głównym. Mają one siłę mniejszą od wstrząsu głównego. Ogromne trzęsienie z grudnia ubiegłego roku, które miało miejsce w tym rejonie, zmieniło układ naprężeń i przeniosło duże naprężenia na fragment uskoku rozgraniczającego płytę australijsko-indyjską od azjatyckiej na południe i na wschód. Tam te naprężenia wzrosły i doszło do wczorajszego wstrząsu - powiedział dr Paweł Wiejacz. Z kolei trzęsienie w rejonie Sumatry spowodowało przeniesienie naprężeń dalej na południe i na wschód, na odcinek wzdłuż środkowego wybrzeża Sumatry, a nawet wschodniego wybrzeża, na odcinek wzdłuż wyspy Jawa - wyjaśnił specjalista. Na tym fragmencie będzie następne trzęsienie ziemi. Pytanie, czy będzie to za kilka tygodni, czy za kilkanaście lat - zaznaczył dr Wiejacz. Jak podkreślił, w rejonie poniedziałkowego trzęsienia należy spodziewać się kolejnych wstrząsów następczych. Na razie największy, jaki zarejestrowaliśmy, miał siłę 6,3 w skali Richtera. Znaczy to, że należy spodziewać się większych wstrząsów następczych, nawet o sile 7 stopni - tłumaczył. Zdaniem badacza małe fale tsunami, które powstały po poniedziałkowym trzęsieniu ziemi, nie są spowodowane poziomym przesunięciem gruntu po wstrząsie, ale faktem, że doszło do niego na większej głębokości niż w przypadku wstrząsu z grudnia ubiegłego roku. Wiejacz uważa, że podczas ostatniego trzęsienia, podobnie jak w grudniu, nastąpiło także pionowe przesunięcie gruntu. Rozryw wystąpił głęboko w ziemi, a na samym dnie morskim nie nastąpiło widoczne przesunięcie gruntu. Sejsmolodzy uważają, że była to głębokość ok. 30 kilometrów. Moim zdaniem, ponieważ fale powierzchniowe nie były rozwinięte tak jak w przypadku wstrząsu grudniowego, to rozryw nastąpił jeszcze głębiej - powiedział dr Wiejacz. Poniedziałkowe wstrząsy miały siłę 8,7 stopnia w skali Richtera. Doszło do nich w rejonie epicentrum wielkiego trzęsienia z 26 grudnia 2004 roku. Najbardziej ucierpiały wyspy Nias i Simeuleu.
Co to jest fala tsunami?
Tsunami to bardzo długie fale morskie wywołane podwodnymi trzęsieniami ziemi, wybuchami podwodnych wulkanów lub uderzeniem meteorytu. Fale te rozchodzą się promieniście od epicentrum wstrząsu z dużą prędkością osiągającą od 50 do nawet 1000 kilometrów na godzinę. Wysokość tsunami na otwartym oceanie sięga od 0,1 do nawet 5 metrów a w pobliżu lądu wzrasta do wysokości od 10 do 50 metrów i wyżej, powodując katastrofalne zniszczenia. Największe w historii tsunami zanotowano w Lituya Bay na Alasce. Fala ta miała wysokość do aż 524 metrów. 9 czerwca 1958 roku w pobliżu wybrzeży Alaski wystąpiło bardzo silne trzęsienie ziemi. Spowodowało ono odklejenie się od podłoża mas zwietrzeliny skalnej i jej gwałtowne ześlizgnięcie się po bardzo stromym stoku do wód głębokiego na około 130 metrów fiordu. Spowodowało to "wypchnięcie" mas wody we wszystkich kierunkach, najsilniejsze na przeciwległy stok fiordu, gdzie zasięg pionowy fali był najwyższy. Natomiast najtragiczniejsze w skutkach tsunami powstało na Oceanie Indyjskim w wyniku drugiego najsilniejszego w historii trzęsienia ziemi o sile 9,3 stopnia w skali Richtera u wybrzeży indonezyjskiej Sumatry 26 grudnia 2004 roku. Tsunami to miało wysokość 18 metrów i uderzając w 12 krajów w Azji i Afryce spowodowała śmierć ponad 300 tysięcy osób. W historii zapisało się również tsunami powstałe w wyniku największego notowanego wybuchu wulkanu Krakatau w 1883 roku zabiło na indonezyjskiej Jawie i Sumatrze 34 tysiące ludzi.
Naukowcy tworzą nowe mapy południa Azji
Po dwóch katastrofalnych trzęsieniach ziemi i falach tsunami jakie nawiedziły południe Azji naukowcy są zmuszeni zaktualizować mapy terenu między innymi indonezyjskiej Sumatry, zachodniej Tajlandii, wschodnich Indii, Sri Lanki i Malediwów. To właśnie w wybrzeża tych krajów 26 grudnia 2004 roku uderzyły potężne fale tsunami podczas trzęsienia o sile aż 9,3 w skali Richtera, drugiego pod względem siły w całej historii sejsmologii. Linie brzegowe wielu krajów uległy drastycznym zmianom. Woda zatopiła jedne tereny a odsłoniła inne. Według badań zmianie uległo położenie Sumatry, która przesunęła się o 30 metrów na południowy zachód, a część wysp Nikobarów i Andamanów przemieściło się o około 20 metrów. Jeśli to prawda, to były to największe ruchy płyt kontynentalnych w okresie historii rodzaju ludzkiego. Naukowcy przy pomocy nowoczesnych satelitów meteorologicznych i geologicznych już od kilku tygodni wykreślają nowe mapy ale oczywiście wciąż nie wiedzą czy kolejne trzęsienia przed którymi ostrzegają sejsmolodzy ponownie nie zmienią ukształtowania terenów południa Azji. Poniżej więcej informacji o trzęsieniach ziemi i falach tsunami w ostatnich miesiącach w Azji.
Miesiąc po tsunami: Prawie 300 tysięcy ofiar
Dzisiaj mija dokładnie miesiąc kiedy największe od dziesiątek lat trzęsienie ziemi wywołało falę tsunami która uderzając w wybrzeża położonych nad Oceanem Indyjskim krajów pozbawiła życia ponad 280 tysięcy ludzi. To najlepszy moment aby sprawdzić w jaki sposób można ostać się zabójczej mocy tsunami. Jak pisze Focus - "System ostrzegania przed tsunami obejmuje Pacyfik m.in. USA, Rosję, Chiny, Japonię, położone na wybrzeżu państwa Ameryki Łacińskiej i Francję (ze względu na jej wyspy na południowym Pacyfiku). Nie ma go natomiast na Oceanie Indyjskim, gdzie potężne trzęsienia ziemi występują znacznie rzadziej. Oprócz tego USA posiadają swój regionalny system z centralami na Alasce i Hawajach. NOAA (amerykański Krajowy Urząd ds. Oceanów i Atmosfery) cały czas ulepsza sieć głębokomorskich stacji sygnalizacyjnych, które wykrywają i śledzą tsunami. Jeżeli wystąpi trzęsienie ziemi, program je lokalizuje, określa parametry powstałej fali. Jeśli energia tsunami przekroczy pewien założony pułap, dalej jest śledzona, przewidywane jest jej rozchodzenie się i docieranie do konkretnych odcinków wybrzeża. Kiedy prognozowana wysokość fali może stwarzać zagrożenie, program wysyła ostrzeżenie do odpowiedniej służby hydrometeorologicznej, administracji morskiej i obrony cywilnej. W ten sposób można ostrzec zagrożone regiony na kilka godzin przed uderzeniem tsunami".
Tsunami dotarło aż nad Ocean Spokojny
Potężne fala tsunami jaka powstała w wyniku niedzielnego (26.12) trzęsienia ziemi na Oceanie Indyjskim uderzyła nie tylko w wybrzeża krajów południowej Azji i wschodniej Afryki ale również w wyspy Australii i Oceanii. Jak informuje australijska służba pogodowa fala tsunami o wysokości 1 metra rozbiła się o wyspy Coco Island na zachodnim wybrzeżu kontynentu. Reporterzy lokalnego radia poinformowali o zniszczeniach łodzi i jachtów oraz o zaginięciu 2 osób. Fala tsunami, chociaż już bardzo mała, przemieściła się ponad 4 tysiące kilometrów na wschód aż do wybrzeży Nowej Zelandii. Jak podaje nowozelandzki Krajowy Instytut Badania Wód i Atmosfery po 17 godzinach od wystąpienia trzęsienia ziemi do wybrzeży zachodniej części kraju dotarła fala o wysokości od 10 do 30 centymetrów. Ostatnie uderzenie fali tsunami zanotowano w Nowej Zelandii w 1960 roku po gigantycznym trzęsieniu ziemi o sile 9 stopni w skali Richtera jakie nawiedziło wybrzeża Chile. Tsunami po uderzeniu w Australię i Nową Zelandię dotarło również do wysp Oceanii, blisko 12 tysięcy kilometrów od epicentrum trzęsienia ziemi, w tym do Fidżi, Samoa i Hawajów. Jak podają lokalne instytuty naukowe fala miała tam wysokość od 11 do 65 centymetrów. Nie zanotowano tam jednak większych zniszczeń oprócz podtopionych plaż. Według najnowszego bilansu fala tsunami o wysokości 10 metrów w krajach południowej Azji i wschodniej Afryki spowodowała śmierć co najmniej 70 tysięcy osób. Linia brzegowa Sumatry zmieniła kształt. Część brzegu została zatopiona, część, dotąd pod wodą, wypiętrzyła się ponad poziom morza. Gwałtowne trzęsienie spowodowało również przyspieszenie obrotu Ziemi wokół własnej osi a tym samym skrócenie się doby o 3 mikrosekundy.
Tsunami odczuwane aż w dalekiej Brazylii
Jak poinformowało brazylijskie wojsko fala tsunami, która powstała na wodach wschodniego Oceanu Indyjskiego w wyniku potężnego trzęsienia ziemi w dniu 26 grudnia 2004 roku, dotarła aż do wybrzeży Rio de Janeiro. Okazuje się, że gigantyczna fala przemieszczając się na zachód od epicentrum trzęsienia dotarła po kilkunastu godzinach aż do wybrzeży Republiki Południowej Afryki a stamtąd przemieściła się w ku Antarktydzie. Po odbiciu się od wybrzeży Antarktydy fale wprowadziły zamieszanie na wodach południowego Atlantyku w ten sposób powodując dziwaczny sztorm w pobliżu Rio de Janeiro. Służby wojskowe zarejestrowały niespotykane wcześniej zachowanie wód Atlantyku, które systematycznie co 42 minuty obniżały się, zmniejszając swoją głębokość do 30 centymetrów. Lekki ale dość niecodzienny sztorm wywołany przez azjatyckie tsunami był przyczyną podtopień w okolicach brazylijskiego Guanabara Bay, większych szkód nie zanotowano. Wcześniejsze badania wykazują, że fala tsunami w postaci metrowej fali dotarła również do zachodniej Australii. O wiele mniejszej wysokości fale mające od 11 do 65 centymetrów zanotowano po 17 godzinach od trzęsienia również w Nowej Zelandii oraz na wyspach Oceanii, w tym na Fidżi, Samoa i Hawajach.
Fale tsunami zagrażają także Europie
Pod koniec grudnia ubiegłego roku mogliśmy się przekonać jak bardzo tragiczne są w skutkach potężne trzęsienia ziemi i powstałe w wyniku nich fale tsunami, które z ogromną prędkością uderzają w wybrzeża niszcząc wszystko na swojej drodze. Jednak nawet te najsilniejsze trzęsienia ziemi nie wywołują tak potężnych fal tsunami jak ma to miejsce przy wybuchach wulkanów. Bardzo dobrym przykładem potwierdzającym ten fakt może być wybuch wulkanu Karymski w Rosji w 1996 roku, kiedy to powstała na skutek erupcji fala tsunami osiągała wysokość 30 metrów. Kolejny przykładem jest wybuch wulkanu Krakatoa na Indonezji w 1883 roku, kiedy to fala tsunami osiągnęła wysokość aż 40 metrów! W porównaniu w grudniu 2004 roku na Oceanie Indyjskim fala tsunami miała wysokość zaledwie 10 metrów, a jakże gigantyczne zniszczenia i jak liczne ofiary w ludziach spowodowała. W chwili obecnej na świecie stale monitorowana jest tylko jedna trzecia wulkanów, a jak widać zagrożenie z ich strony jest olbrzymie. Jak informują wulkanolodzy jednym z takich potencjalnych zagrożeń jest leżący na Wyspach Kanaryjskich wulkan Cumbre Vieja, który wybuchając z pewnością spowodowałby powstanie potężnej fali tsunami, która z ogromną prędkością, setek kilometrów na godzinę, uderzyłaby w wybrzeża Europy, Afryki i Ameryki czyniąc we wszystkich przypadkach niewyobrażalne zniszczenia i liczne ofiary w istnieniach.
Tsunami może pojawić się też na Atlantyku
Wielki atak tsunami może zagrozić Cannes, St. Tropez, Nicei i innym sławnym kurortom francuskiej Riviery. Tak twierdzą specjaliści, którzy żądają od francuskich władz stworzenia systemu alarmowego na Lazurowym Wybrzeżu. Naukowcy z Państwowego Centrum Poszukiwań Naukowych w Marsylii przypominają, że od początku naszej ery mieszkańcy regionu śródziemnomorskiego przeżyli już około 20 ataków tsunami. Pierwsze wzmianki o niszczącej fali w Europie pochodzą już z czasów starożytnej Grecji i Rzymu. W przekazach widnieje m.in. opis potężnej fali przypływowej, która w lipcu 365 roku spowodowała śmierć kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców egipskiej Aleksandrii. Ostatnie tsunami, prawie 25 lat temu, spowodowało śmierć 11 osób. Woda wtargnęła wtedy na teren budowy nowego lotniska koło Nicei. Największą jednak katastrofę – według brytyjskich i amerykańskich naukowców – mógłby spowodować wybuch wulkanu na Wyspach Kanaryjskich. Mógłby on doprowadzić do osunięcia się w morze części wyspy La Palma. Osunięcie się do morza skały o objętości 500 km3 doprowadziłoby do powstania gigantycznej fali. Ruszyłaby ona w stronę zachodniego wybrzeża USA z zawrotną prędkością. Po 6 godzinach wielka woda dotarłaby do Nowego Jorku i Brazylii, a po 9 uderzyłaby w Florydę. 50-metrowej długości fala wdarłaby się w głąb lądu co najmniej na 10 kilometrów, niszcząc wszystko na swojej drodze. Wielkie fale dotarłyby też do Afryki i nawet Wielka Brytania, chroniona nieco przez przez wybrzeża Portugalii, mogłaby spodziewać się ataku 12-metrowej ściany morza. Na szczęście nic nie wskazuje na to, by do katastrofy doszło w ciągu najbliższych 100 lat. Naruszenie podstawy geologicznej Wysp Kanaryjskich musiałoby być wynikiem kilkukrotnej erupcji wulkanu, a te zdarzają się niezmiernie rzadko.