FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Tak gorąco jeszcze w tym roku nie było. Noce i poranki są tak ciepłe, jak zazwyczaj popołudnia

Temperatura popada w skrajności, i choć upał to u nas nic nowego o tej porze roku, to jednak utrzymuje się on wyjątkowo długo i towarzyszy mu wysoka wilgotność powietrza oraz bardzo słaby wiatr, które potęgują odczucie męczącego żaru.

Fot. TwojaPogoda.pl
Fot. TwojaPogoda.pl

Wczoraj (1.08) fala upałów osiągnęła swe apogeum. Tak, jak się spodziewaliśmy, najgoręcej było przy granicy z Niemcami, gdzie w Słubicach odnotowano 35,5 stopnia w cieniu. To jak dotychczas najwyższa temperatura od początku tego roku w Polsce.

Lokalnie mogło być jeszcze goręcej, jednak pamiętajmy, że liczą się jedynie oficjalne pomiary, które wykonywane są w warunkach zgodnych z surowymi wytycznymi Światowej Organizacji Meteorologicznej, a więc przede wszystkim w głębokim cieniu i na otwartej przestrzeni, z dala od zabudowań.

W ostatnich dniach przesyłaliście nam zdjęcia swoich zaokiennych i samochodowych termometrów, jednak ich wskazania często były błędne, właśnie z powodu ich umiejscowienia, w pobliżu silnie nagrzanej ziemi, ściany budynku czy też podwozia samochodowego.

Wczoraj żar rozlał się niemal po całym kraju, nie dotarł jedynie w góry oraz miejscami w regiony południowo-wschodnie. Najgoręcej było na zachodzie i w centrum, przeważnie od 32 do 34 stopni. Biegunem ciepła była Ziemia Lubuska, gdzie odnotowano powyżej 35 stopni.

Nie wszędzie żar był odczuwany w podobny sposób, ponieważ na zachodzie towarzyszyła mu niska wilgotność powietrza, spadająca do około 35 procent. Tymczasem na wschodzie było nieznośnie parno i duszno, bo wilgotność nie chciała spaść poniżej 60 procent.

Dzień rozpoczął się bardzo gorąco, ponieważ już o godzinie 9:00 termometry na krańcach zachodnich i północno-zachodnich pokazywały 26 stopni, a od 10:00 miejscami panował już upał, który nie chciał odpuścić nawet do godziny 21:00. To oznacza, że panował niemal przez pół doby, i to nieustannie.

Zarówno noc z wtorku na środę (31.07/1.08), jak i miniona ze środy na czwartek (1/2.08) przyniosła nam najwyższe temperatury minimalne od początku tego roku. W Zielonej Górze, Koszalinie czy w Helu temperatura przez całą dobę, nawet w najchłodniejszej jej części, nie spadła poniżej 23 stopni. Było tak ciepło, jak często o tej porze roku bywa popołudniami.

Dzisiaj (2.08) temperatury będą średnio o 1 stopień niższe od wczorajszych. Upał nadal będzie panować na większym obszarze kraju, jedynie poza niektórymi regionami wschodniej części Polski, a zwłaszcza południowo-wschodniej, gdzie odnotujemy około 29 stopni. Poza tym będzie przeważnie od 30 do 33 stopni, a przy granicy z Niemcami do 34-35 stopni w cieniu.

Podobnie, jak w poprzednich dniach, znów pojawiać się będą lokalne burze, które tym razem najbardziej gwałtowne oblicze pokażą na północnym zachodzie, częściowo na Pomorzu, Warmii, Kujawach, Ziemi Lubuskiej i w Wielkopolsce. Tam w ciągu jednej godziny może spaść nawet 30-50 mm deszczu, miejscami z gradem o średnicy do 2-3 cm i wiatrem w porywach do 80-90 km/h. Znów możliwe są podtopienia, jak wczoraj w Gdańsku.

Z każdym kolejnym dniem temperatury będą o 1-2 stopnie niższe, i jeśli wierzyć najnowszym prognozom, upał ustąpi jeden dzień wcześniej niż wskazywały na to wczorajsze przewidywania. To oznacza, że ostatnim upalnym dniem będzie sobota (4.07), a w niedzielę (5.07) termometry pokażą od 20-23 stopni na północy do 28-29 stopni na południu kraju.

Zdecydowaną ulgę poczujemy zaś w poniedziałek (6.08), gdy temperatura w większości regionów sięgnie najwyżej od 23 do 25 stopni, a więc całkiem przyjemnego, normalnego poziomu, jak na tę porę roku. Noce zaś miną pod znakiem 13-15 stopni, dodatkowo chłodząc powietrze o porankach, gdy będziemy zmierzać do pracy, już bez spoconego czoła. Do końca upałów już tylko 3 dni.

Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW-PIB.

prognoza polsat news