Nie ma dnia żeby na ogólnodostępnych zdjęciach satelitarnych Polski nie można było zobaczyć czerwonych punktów, czyli miejsc, gdzie rolnicy i działkowcy wypalają tereny uprawne. Mają przeświadczenie, że w ten sposób oczyszczają glebę pod uprawę z chwastów i szkodników, sądząc, że popiół ma właściwości użyźniające. Nie jest to jednak prawda.
Jest to natomiast całkowicie pozbawione wyobraźni działanie, które przynosi poważne zniszczenia w świecie fauny i flory, w dodatku jest zagrożone karą grzywny, a nawet więzienia. Mimo iż z roku na rok rośnie świadomość społeczna, to jednak jeszcze wiele zostało, abyśmy mogli ten proceder całkowicie wyeliminować, ponieważ wciąż 90 procent pożarów powodują ludzie.
Dlatego drugi rok z rzędu ruszyła właśnie kampania "STOP pożarom traw" prowadzona przez Straż Pożarną i MSWiA, która ma przede wszystkim edukować i uświadamiać, że wypalanie traw jest nie tylko niebezpieczne, ale również prawnie zabronione.
Pamiętajmy, że każdy pożar to katastrofa ekologiczna, zwłaszcza jeśli został wzniecony przez człowieka. W ogniu giną grzyby, porosty i glony glebowe, które sprawiają, że ziemia jest żyzna, umierają też organizmy odpowiadające za ograniczanie liczby szkodników roślin uprawnych.
Jak się okazuje w wyniku celowego wypalania następuje spadek plonowania traw nawet o 30 procent. Jakby tego było mało, to gazy unoszące się nad paleniskami, które roznoszą się na obszarze nawet kilkudziesięciu kilometrów, mogą być przyczyną 50 procentowego wzrostu chorób układu oddechowego u dzieci i osób starszych.
Należy również pamiętać, że ratownicy zaangażowani w akcję gaszenia pożarów traw, łąk i nieużytków, w tym samym czasie mogą być potrzebni do ratowania życia i mienia ludzkiego w innym miejscu. Może się zdarzyć, że przez lekkomyślność i głupotę ludzi nie dojadą na czas z pomocą tam, gdzie będą naprawdę niezbędni.
Problem ten dotyczy nie tylko wsi, ale także większych miast, gdzie dym drażniący nos, oczy i gardło wydobywa się z pożarów ogródków działkowych. Pamiętajmy więc o tym, że każdy z nas może zapewnić czyste powietrze wiosną, poprzez natychmiastowe zgłaszanie zauważonych pożarów odpowiednim służbom, na przykład policji, straży miejskiej i strażakom.
Jeśli widzisz, że ktoś podpala trawy, dzwoń na numer: 112 lub 998. Jeśli ktoś notorycznie wypala ogródki działkowe i pola uprawne, zgłoś to do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na bezpłatny numer: 0-800-38-00-84 (codziennie od 7:00 do 21:00) lub mailem: info@arimr.gov.pl
Od początku tego roku w całej Polsce odnotowano już 12 tysięcy pożarów łąk i pól, w których zginęły 2 osoby, a 101 osób zostało rannych, w tym kilku ratowników. Tylko w ostatni weekend strażacy wyjeżdżali do kilku tysięcy pożarów. Największy wybuchł w Małopolsce, gdzie spłonęły 4 hektary traw w okolicach Jankowic.
Statystyka jest nieubłagana. Do końca roku wybuchnie 6-krotnie więcej pożarów, przy tym pozbawiając życia co najmniej kilka osób oraz raniąc ponad 50 osób. Strażacy będą interweniować przy umyślnych pożarach jeszcze ponad 30 tysięcy razy.
W 2017 roku w aż 90 procentach z winy człowieka wybuchło niemal 126 tysięcy pożarów, wśród których ponad 38 tysięcy to były pożary traw na łąkach i nieużytkach rolnych, co stanowiło 32 procent wszystkich pożarów w Polsce. Spłonęło przeszło 13 tysięcy hektarów traw. Najwięcej pożarów traw odnotowano w marcu i kwietniu, łącznie 24 tysiące, co stanowiło 37 procent wszystkich pożarów traw w 2017 roku.
Płoną nie tylko trawy i nieużytki, ale też wyschnięte lasy. Według danych Instytutu Badawczego Leśnictwa (IBL) najtrudniejsza sytuacja pożarowa ma miejsce na Górnym Śląsku, w Małopolsce i na Podkarpaciu, a także miejscami na Ziemi Lubuskiej, w Wielkopolsce i na Kujawach. Tam ryzyko pożaru osiąga najwyższy stopień w skali.
Podpalenia umyślne stanowią aż 34 procent wszystkich pożarów w Lasach Państwowych. Od początku roku wybuchło już pół tysiąca pożarów obszarów leśnych, zdecydowana większość w pierwszym tygodniu kwietnia. W ubiegłym roku odnotowano ponad tysiąc pożarów, które strawiły 200 hektarów powierzchni leśnej, a trzeba zaznaczyć, że 2017 rok był wyjątkowo wilgotny, a przez to jednym z najspokojniejszych.
Często mówimy w uproszczeniu, że za 9 na 10 pożarów lasu odpowiada człowiek. Obejmuje to zarówno przypadki nieumyślnego, jak i celowego spowodowania pożaru. Motywy sprawców bywają bardzo różne. Zwykle są to piromani, czyli osoby z różnymi zaburzeniami, żądne specyficznej "sławy", zabijające nudę, ale zdarzają się też ludzie chcący w ten sposób zatrzeć dowody przestępstw, zemścić się na kimś - powiedział nam Krzysztof Trębski z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych.
Prędkość rozprzestrzeniania się pożaru może wynosić ponad 20 km/h (szybki bieg to prawie 19 km/h, szybka jazda na rowerze to około 30 km/h). W rozprzestrzenianiu ognia pomaga także wiatr. W wypadku dużej jego prędkości i gwałtownej zmiany kierunku, pożary bardzo często wymykają się spod kontroli i przenoszą na pobliskie lasy oraz zabudowania.
Niejednokrotnie w takich pożarach ludzie tracą dobytek całego życia. Występuje również bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi oraz zwierząt. W ubiegłym roku z tego powodu zginęły 2 osoby, a ponad 100 zostało rannych. W ciągu ostatnich 7 lat liczba ofiar śmiertelnych sięgnęła ponad 60, a poparzeniu uległo ponad pół tysiąca osób. Na szczęście liczba ofiar z biegiem lat spada, bo rośnie nasza świadomość w tej materii.
Pożary łąk i lasów powodują ogromne straty materialne. Często z dymem idzie dorobek wielu pokoleń. Szacowane straty w wyniku pożarów traw, które powstały w 2017 roku, to ponad 10 milionów złotych. Średni czas trwania akcji gaszenia pożaru trawy wynosił 47 minut. W 2017 roku średnio co 13 minut strażacy wyjeżdżali do pożarów traw i nieużytków rolnych.
W 2017 roku podczas akcji ratowniczych związanych z gaszeniem pożarów traw zużyto 74 miliony litrów wody, co odpowiada pojemności 20 basenów olimpijskich. Pożary traw na nieużytkach, z uwagi na ich charakter i zazwyczaj duże rozmiary, angażują dużą liczbę strażaków i zasobów ratowniczych. Każda tego typu interwencja to poważny wydatek finansowy.
Wypalanie łąk, ściernisk i nieużytków może doprowadzić do pożaru pobliskiego lasu, domów i budynków gospodarczych. Zagrożone jest zdrowie, a nawet życie ludzi, w tym także podpalacza. Spalenie suchych traw nie wpłynie pozytywnie na rozwój nowego roślinności, może za to przynieść koszty. Cenne rośliny wyginą, a najszybciej odrosną chwasty.
Gleba się wyjaławia, zostaje wstrzymany bardzo pożyteczny, naturalny rozkład resztek roślinnych, ulega zahamowaniu asymilacja azotu z powietrza. Od palącego się poszycia gleby może się zapalić podziemna warstwa torfu, który spada się nawet do kilku metrów w głąb w zależności od jego porowatości, związanej z dostępem tlenu. Są to pożary długotrwałe, trwające nawet kilka miesięcy i niezwykle trudne do ugaszenia. Trawy regenerują się nawet kilka lat, a odtworzenie pokładów torfu zajmuje nawet kilkaset lat.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Straż Pożarna / StopPozaromTraw.pl