W 2005 roku Witta Priester w regionie Canterbury w Nowej Zelandii, sfotografowała zadziwiającą chmurę, której darmo było szukać w Międzynarodowym Atlasie Chmur. Serwisy społecznościowe zawrzały, bo nie brakowało opinii, że zdjęcie "podkręcono" w Photoshopie.
Jednak rok później Jane Wiggins podobną chmurę uwieczniła nad Cedar Rapids w stanie Iowa w USA. Wieści o kolejnych zdjęciach zaczęły napływać z różnych stron, zarówno z USA, jak i świata. Widywano je także nad Polską, m.in. w sierpniu 2011 roku nad Warszawą, w lipcu 2012 roku nad Poznaniem oraz kwietniu 2015 i we wrześniu 2016 roku nad Łodzią.
Wówczas było już jasne, że zagadkowe zjawisko nie jest mistyfikacją. Tematem zainteresował się Gavin Pretor-Pinney, założyciel Towarzystwa Oceny Chmur. Postanowił on wprowadzić zmiany w oficjalnej klasyfikacji chmur, ale nie było to wcale proste.
Jako że chmura przypominała wzburzone i falujące morze, zdecydowano się na nazwę Undulatus Asperatus, która na łamach Atlasu Chmur została skrócona do Asperitas. Ta odmiana dotyczy chmur Altocumulus i Stratocumulus.
Jednak nie tylko chmury Asperitas dołączyły do nowego Międzynarodowego Atlasu Chmur wydanego przed rokiem przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO), najbardziej prestiżową tego typu publikację. Znalazły się tam jeszcze inne gatunki i odmiany chmur, niektóre widywano od zawsze, ale dotąd pozostawały bez nazwy.
Volutus to gatunek niskiej, poziomej, pojedynczej chmury w kształcie rurki, która zazwyczaj toczy się wokół osi poziomej. Wcześniej nazywana była potocznie "chmurą rotorową". Chmura ta zazwyczaj towarzyszy chmurom Stratocumulus i rzadziej Altocumulus. Z wyglądu przypomina chmurę szelfową, towarzyszącą burzy, jednak nie ma z nią nic wspólnego. Najczęściej można ją obserwować w rejonie wybrzeży, z największym natężeniem w północnej Australii, gdzie zwie się ją "poranną Glorią".
Fluctus to chmury, które przypominają fale na niebie. Po raz pierwszy opisali to zjawisko pod koniec dziewiętnastego wieku Lord Kelvin i Hermann von Helmholtz. Stąd też dotychczas mówiono o nich chmury Kelvina-Helmholtza. Obłoki te powstają, gdy przepływ poszczególnych warstw powietrza zostaje zakłócony przez przeszkodę, np. wzniesienia.
Cavum to chmura w chmurze, potocznie nazywana wcześniej dziurkaczem. Dziura ma kolisty lub owalny kształt, w zależności od kąta obserwacji. Obłoki te muszą być silnie wychłodzone, a więc temperatura w nich musi przekraczać minus 30 stopni, a przy tym kropelki wody nie mogą zamarzać. Proces ten nazywamy przechłodzeniem cieczy.
Dochodzi do niego, gdy w atmosferze nie ma gwałtownych ruchów powietrza i jest ono czyste, nie ma więc też drobin, choćby kurzu, na których kropelki mogłyby osiąść i zamarznąć. Taki spokój może zostać przerwany przez samolot pozostawiający za sobą spaliny. Wówczas wchodzą one w kontakt z przechłodzonymi kroplami wody, które natychmiast zamarzają tworząc kryształki lodu.
Te pod wpływem ciężaru zaczynają opadać, ale nie docierają do powierzchni ziemi, ponieważ przy wysokiej temperaturze wyparowują. Tworzą one charakterystyczne koliste lub eliptyczne dziury najczęściej w chmurach Altocumulus lub Cirrocumulus, a wewnątrz tych dziur rodzi się chmura cirrus, zbudowana z miniaturowych kryształków lodu, które często opadają w postaci firany.
Murus, Cauda i Flumen to zjawiska, które pojawiają się wraz z tornadem klinowym, nazywanym też wielolejowym. Tornado tego typu jest równie szerokie, co wysokie i najczęściej osiąga najwyższe kategorie w skali intensywności. Chmura stropowa niemal ciągnąca się po ziemi, którą rotuje i może być źródłem tornad, nazwana została Murus, a jej ogon to Cauda. Z kolei Flumen to chmura, która tworzy się w strumieniu powietrza płynącym w kierunku superkomórki burzowej.
Cataractagenitus to chmura, która występuje w pobliżu rozległych wodospadów, nazywana potocznie bryzą. Gdy woda spada, tworzy się prąd zstępujący, który jest kompensowany przez ruchy wznoszące powietrza.
Flammagenitus to chmura powstającą z ognisk masywnych pożarów lasów lub kraterów wulkanicznych podczas erupcji. Najczęściej tworzą one chmurę Cumulus, nazywaną wcześniej potocznie Pyrocumulusem. Na skutek intensywnej konwekcji chmura kłębiasta może się przeobrażać w rozbudowana chmurę deszczowo-burzową Cumulonimbus, a co za tym idzie, przynosić deszcze i błyskawice, wzniecające nowe ogniska pożarów.
Homogenitus to chmura będąca skutkiem działalności człowieka, a dokładniej emisją pary wodnej i niewielkich ilości pyłu zawieszonego np. z kominów elektrociepłowni. Najczęściej przeistaczają się one w chmury kłębiaste Cumulus.
Silvagenitus to chmury, które spotkacie w lasach, szczególnie górskich, gdzie nad drzewami unosi się para wodna na skutek parowania liści, igiełek i kory drzewnej.
Homomutatus to krzyżujące się ze sobą smugi kondensacyjne pozostawiane przez przelatujące samoloty. Przy silnym wietrze mogą się one rozprzestrzeniać nawet na całe niebo.
Niezmienne pozostaje 11 głównych rodzajów chmur, do których dołącza się odpowiednie gatunki, odmiany i wreszcie zjawiska towarzyszące. Wszystkie nazwy są zapisywane po łacinie i mogą mieć nawet więcej niż 5 członów.
Źródło: TwojaPogoda.pl / WMO / Międzynarodowy Atlas Chmur.