Porywiste wiatry szalejące nad północną Afryką uniosły w powietrze tumany saharyjskiego piasku, które najpierw dotarły do zachodniej Europy, a wczoraj (9.01) nad Polskę. Obecnie wędrują nad naszym krajem, w największych ilościach nad wschodnimi regionami.
Objawiać mogą się w postaci bardziej intensywnych barw chmur i nieba o wschodzie i zachodzie Słońca. To skutek padania i załamywania się promieni słonecznych na drobnym pyle. Słońce świeci przez charakterystyczną, mętną poświatę. U kresu dnia warto przygotować aparat fotograficzny, bo widoki mogą być niesamowite.
Zawartość pyłu w powietrzu jest kilkanaście razy mniejsza niż nad Saharą. Wystarczy to jednak, aby ziarenka piasku stały się tzw. jądrami kondensacji, na których osadzają się i łączą ze sobą krople wody. Gdy są na tyle duże, aby ostać się pionowym ruchom powietrza, tzw. prądom wstępującym, wówczas zaczynają opadać na ziemię w postaci brudnego deszczu. Dzisiaj (10.01) tego typu niecodziennych opadów spodziewamy się w pasie od Pomorza przez Kujawy i Wielkopolskę po Śląsk i Małopolskę.
Nasz czytelnik @Patryk przesłał nam zdjęcie pokrytej saharyjskim pyłem przedniej szyby swojego samochodu w Krakowie. Zazwyczaj taki deszcz przypomina z wyglądu błoto, ponieważ brudzi naszą odzież, rozwieszone pranie, szyby w oknach, chodniki i karoserie samochodowe. Ilości pyłu nie są duże, ale w przeszłości zdarzało się, że było ich znacznie więcej. Żółto-pomarańczowy piasek barwił krople wody na zatrważający, czerwony kolor, co skończyło się tym, że ulicami płynęły czerwone potoki.
Brudne deszcze padały na Europę od zawsze, a dokładniej od kiedy istnieje Sahara, ponieważ to właśnie ona jest ich źródłem. Nad pustyniami zazwyczaj panują ośrodki wysokiego ciśnienia, które charakteryzują się suchym powietrzem oraz dużymi wahaniami temperatury między dniem i nocą.
Jednak od czasu do czasu nad największą pustynię świata nadciągają, czy to atlantyckie czy też śródziemnomorskie niże. Powodują one duże zróżnicowanie ciśnienia, które z kolei gwałtownie zwiększa prędkość przepływu powietrza. W efekcie porywisty wiatr zaczyna unosić tony piasku i pyłu, a następnie przenosi go w różnych kierunkach.
Ich wędrówka na zachód, w kierunku wód Atlantyku, oznacza zamiecie piaskowe na Wyspach Kanaryjskich. Piasek jest w ten sposób w stanie pokonać tysiące kilometrów i dotrzeć nad Amazonię w Ameryce Południowej. Wraz z piaskiem dociera tam fosfor, który jest głównym składnikiem odżywczym dla soczyście zielonej roślinności tropikalnej.
Sytuacja staje się znacznie poważniejsza, jeśli wiatr wieje z południa. Wówczas chmura piasku pędzi w kierunku Europy, podobnie jak wulkaniczny popiół, stwarzając zagrożenie dla samolotowych silników.
Obecnie na niskiej wysokości masa powietrza nad Polską nie ulega zmianie, jednak już na wysokości kilku kilometrów wieje znad Algierii, Libii czy nawet Czadu i Nigru. W Tatrach, gdzie unoszącego się w powietrzu pyłu saharyjskiego jest zawsze najbliżej, niewykluczone są opady żółtego śniegu. Nie bądźmy więc zaskoczeni, gdy na białym puchu ujrzymy żółto-pomarańczowe plamy. Ostatnio coś podobnego obserwowaliśmy w Zakopanem na początku marca 2016 roku.
Kolorowe deszcze czy śniegi dzisiaj wywołują co najwyżej zaskoczenie i są brane za skażenie chemiczne. Niegdyś takie obrazy łączono z zapowiedzią rychłego końca świata. Analizy w większości przypadków wskazują na dużą zwartość kwarcu w takich krwawych opadach, co ujawnia, że jest to zwyczajny pustynny piasek.
Najbardziej spektakularne krwawe deszcze zdarzają się na obszarach pustynnych, gdzie burze piaskowe to codzienność. Deszcze padają tam rzadko, ale jeśli już się pojawią, to mogą mieć nietypową barwę. To właśnie dlatego opis krwawych deszczy kilkukrotnie pojawia się na kartach Starego i Nowego Testamentu. Dziś już nas nie przerażają, lecz uświadamiają nam, że choć wydaje się iż Sahara znajduje się bardzo daleko, to jednak dla zjawisk zachodzących w atmosferze, to niewielka odległość.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Barcelona Dust Forecast Center.