Wulkan Agung spędza sen z powiek mieszkańcom indonezyjskiej wyspy Bali, która jest znana jako jeden z najpopularniejszych kurortów turystycznych południowej Azji. We wrześniu w rejonie wulkanu zaczęły się pojawiać coraz częstsze i silniejsze wstrząsy, które dla naukowców były oznaką, że góra zaczyna budzić się ze snu trwającego od ponad pół wieku.
Z biegiem tygodni strach narastał. Gdy wulkanolodzy ogłosili najwyższy stopień zagrożenia erupcją, mieszkańcy i turyści rzucili się do ucieczki. Wyspę opuściło początkowo ponad 120 tysięcy osób, a następnie w sumie prawie 200 tysięcy.
W połowie ubiegłego tygodnia doszło do pierwszej, słabej erupcji. W sobotę (25.11) nastąpiła kolejna, znacznie silniejsza erupcja, która zaowocowała produkcją magmy. Jednak na ten najsilniejszy wybuch trzeba było poczekać do nocy z niedzieli na poniedziałek (26/27.11).
Słup popiołów wzbił się na wysokość blisko 10 kilometrów, a po stokach wulkanu zaczęły spływać potoki lawy. Władze ogłosiły masową ewakuację kolejnych 100 tysięcy osób mieszkających w promieniu 10 kilometrów od wulkanicznego krateru. Jednak na wieść o erupcji na ucieczkę z wyspy zdecydowało się znacznie więcej Indonezyjczyków i turystów.
Nie mieli jednak szans na opuszczenie zagrożonego obszaru, ponieważ z powodu dużej ilości unoszącego się popiołu trzeba było zamknąć główny port lotniczy. Tysiące podróżnych zmuszonych jest do oczekiwana na walizkach aż erupcja osłabnie, ale wcale nie musi do tego dojść. Według czarnych scenariuszy erupcja dopiero się rozpoczęła i może potrwać całymi tygodniami.
Agung nie jest zwyczajnym wulkanem, ponieważ odpowiada on za jedną z największych erupcji wulkanicznych w dwudziestym wieku. Doszło do niej w latach 1963-64 i była ona równie silna, co wybuch wulkanu St. Helens (1980 rok) czy Wezuwiusza (79 rok). Indeks Eksplozywności Wulkanicznej osiągnął wówczas poziom 5. To był największy kataklizm naturalny w historii Indonezji. Potoki lawy i opadające gorące popioły zabiły przeszło 1,5 tysiąca osób.
Naukowcy twierdzą, że jeśli erupcja nasili się wulkan może wyemitować do atmosfery nie tylko olbrzymie ilości popiołów, ale także dwutlenku siarki, które mogą spowodować ochłodzenie klimatu, w zależności od długotrwałości wybuchu, na miesiące, a nawet lata.
Jeśli erupcja będzie silna, to wyspa może zostać zasypana popiołami, a potoki lawy i lahary mogą potęgować zniszczenia. Agung stanowi obecnie najpoważniejsze zagrożenie ze strony wulkanów w skali globalnej. O rozwoju sytuacji na Bali będziemy Was informować na bieżąco.
Źródło: TwojaPogoda.pl